Były republikański kongresman z Peorii Aaron Schock nie przyznaje się do winy. W rejonowym sądzie federalnym w Springfield zaprzeczył wszystkim 24 zarzutom figurującym w akcie oskarżenia, m.in. kradzieży pieniędzy z funduszu kampanii wyborczej i malwersacji funduszy rządowych.
W krótkim oświadczeniu po przesłuchaniu sądowym Schock stwierdził, że czeka z niecierpliwością na wyjaśnienie wszystkich faktów przed sądem oraz wyraził zaufanie do swoich obrońców i ufność w to, że zwycięży sprawiedliwość.
Przed miesiącem, gdy władze federalne wystosowały akt oskarżenia, Schock stwierdził, że nigdy nie zdefraudował świadomie publicznych pieniędzy, a finansowe nieścisłości w funkcjonowaniu jego biura są wynikiem rachunkowych i administracyjnych błędów. Zapowiedział wówczas, że będzie bronił swojej reputacji i dobrego imienia.
Termin rozprawy byłego polityka został wyznaczony na 7 lutego, ale można się spodziewać, że jego adwokaci poproszą o przesunięcie terminu ze względu na dużą ilość dokumentów, z których treścią muszą się zapoznać.
Schock był nadzieją i wschodzącą gwiazdą republikanów w Illinois. Ze stanowiska zrezygnował w marcu 2015 roku, po ujawnieniu przez media skandalu związanego z nadużyciami finansowymi. 19-miesięczne śledztwo wykazało, że wydawał pieniądze przeznaczone na kampanię wyborczą m.in. na luksusowe i egzotyczne podróże po świecie, wynajem prywatnych samolotów i osobistego fotografa. Schockowi postawiono też zarzuty malwersacji pieniędzy rządowych poprzez na przykład wystawienie rachunku za podróże służbowe swoim prywatnym chevy tahoe za przejechanie 170 tys. mil, podczas gdy na liczniku SUV-a było tylko 80 tys., co zostało odkryte podczas sprzedaży samochodu. Dodatkowo podatnicy zapłacili za renowację w stylu wiktoriańskim biura kongresmana w Waszyngtonie; architekt wykonujący zamówienie wzorował się na scenografii popularnego serialu "Downton Abbey".
(ao, gd)
Reklama