Zapowiadane opady śniegu i przesunięcie imprezy o godzinę do przodu nie przeszkodziły tysiącom posiadaczy jednośladów we wzięciu udziału w 37 dorocznej paradzie motocyklowej Toys for Tots. Pierwsze wydanie parady miało miejsce w 1978 roku. Pojawiło się na niej wówczas zaledwie sześciu uczestników, jeden motor i jeden samochód dostawczy z zabawkami.
Toys for Tots, to jak twierdzą organizatorzy, największa na świecie impreza, mająca na celu zbiórkę zabawek dla dzieci z biednych rodzin. Kawalkada motocyklistów, przy asyście policji, przejechała trasą, która przebiegała po ulicy Western od parku Dan Ryan Woods na południu miasta, aż do kampusu uniwersytetu DeVry, gdzie składano podarki. Motocykliści przywozili ze sobą zabawki, a największą popularnością cieszyły się misie, chociaż różnorodność prezentów była naprawdę duża. W tym roku zebrano 55 tys. zabawek dla 2,5 tys. rodzin z Chicago.
Jak co roku w tym niezwykle widowiskowym charytatywnym przedsięwzięciu nie zabrakło oczywiście polskich akcentów. Na imprezie pojawił się niezawodny klub Sokół Riders, a także pojedynczy przedstawiciele innych klubów. Nasi polonijni miłośnicy dwóch kółek wzbudzali spore zainteresowanie wśród amerykańskich kolegów wystrojem swoich jednośladów. Mikołajkowe stroje, pomalowane twarze, różnorodność dekoracji i przebrań właścicieli motocykli, na co dzień jeżdżących w czarnych skórach, budziły spore zainteresowanie widzów. W tegorocznej akcji wzięło udział około 40 tys. motocykli.
Jak zapewniają organizatorzy przejazd w roku przyszłym będzie jeszcze większy. Być może uda się pobić rekord z roku 2012, kiedy to w paradzie wzięło udział 70 tysięcy motocykli.
Tekst i zdjęcia Artur Partyka
Reklama