Przed świętami sklepy stwarzają klientom tak korzystne oferty, że wydaje się, iż można robić zakupy bez pieniędzy. Gdy wypełnimy karty kredytowe po brzegi, sklep otworzy nam sklepową kartę, sprzeda towar na dogodne raty albo pozwoli na odłożenie artykułu. Podchodźmy sceptycznie do sklepowych propozycji, by uniknąć wpadnięcia w spiralę długów i zrujnowania sobie kredytowej wierzytelności.
20 proc. zniżki za otwarcie sklepowej karty kredytowej
Każdy duży sklep zachęca nas do wzięcia ich karty kredytowej. Nic dziwnego, bo przyjmowanie kart kredytowych kosztuje detalistów od 4 do 6 procent ceny sprzedaży. Ale nie daj się wziąć na ten lep.
Po pierwsze, nowa karta kredytowa spowoduje obniżenie twojej punktacji kredytowej. Powodem jest fakt, że karty sklepowe mają mały limit, a wykorzystanie dostępnego kredytu wpływa na 30 procent punktacji kredytowej. Po drugie, pewnie przez wir zakupów wydasz więcej, niż oszczędzisz na zniżce. Po trzecie, dług trzeba będzie spłacić. Procenty kart sklepowych, średnio 23 procent w skali rocznej, są o wiele wyższe niż kart bankowych (średnio 15 procent). Nie ma to znaczenia, jeżeli rachunek zaraz uregulujesz. Ale jeżeli rozłożysz spłatę na raty, to odsetki przewyższyć mogą 20-procentowy cenowy upust.
Na kredyt tyle samo, co za gotówkę
Często widzimy oferty w stylu: „90 days same as cash”. Oznacza to: kup teraz, zapłać tyle samo później, za trzy, sześć czy dwanaście miesięcy. Co za świetna metoda, by kupić prezent, na który nas nie stać! Ale czy na pewno ta zwłoka nie będzie nas kosztować?
Niektórym wydaje się, że taki zakup ratalny jest podobny do zaciągnięcia długu na karcie kredytowej. „Nie spłacę w ciągu trzech miesięcy, to spłacę w ciągu sześciu, w czym problem?”. Problem polega na tym, że jeżeli nie wywiążesz się ze zobowiązania w terminie, to sklep naliczy ci karne opłaty i wsteczne odsetki od daty zakupu, które często przekraczają 20 procent. To właśnie przydarza się większości klientów kupujących na raty. Sklepy o tym wiedzą i zarabiają krocie.
Trzy lata bez procentu!
„Raty na zero procent” to sprawdzony przedświąteczny wabik w sklepach z elektroniką, meblami i sprzętem gospodarstwa domowego. Jest to oferta „kup teraz, zapłać później” na sterydach.
Zanim zafundujesz sobie drogie cacko, pamiętaj, że zawrzesz długoterminową umowę kredytową ze wszelkimi jej konsekwencjami. Przeczytaj uważnie dokument umowy, również drobny druk. Sprzedawca może „zapomnieć” wyjaśnić, że naruszenie warunków umowy spowoduje naliczenie drakońskich odsetek wstecznie, od daty dokonania transakcji i dodanie ich do pożyczki. Ponadto sklep doliczyć ci może koszt ubezpieczenia kredytu i różne wstępne opłaty. Nie ma cudów, ten darmowy rzekomo kredyt musi się sklepowi opłacać. Producenci samochodów i dużego sprzętu zarabiają więcej na finansowaniu sprzedaży niż na samych produktach.
Wniosek. Zakup z odroczoną płatnością ma sens tylko wtedy, gdy zapłacimy należność w terminie. Ale ludzie kupują na raty właśnie dlatego, że ich nie stać i sami kręcą dla siebie pożyczkową pętlę.
Możesz opuścić ratę!
„Skip a payment!” Taka oferta od pożyczkodawcy brzmi bardzo przyjaźnie, szczególnie przez świętami. Ale ponownie, zastanów się, czy warto z niej skorzystać. Rata zostanie dodana do salda pożyczki. Jeżeli pominiesz ją teraz, to będziesz musiał spłacić później, nawet za parę lat, gdy przez odsetki należność podwoi się albo potroi.
Zamiast korzystać z prolongaty, daj sobie samemu prezent: oprzyj się pokusie i spłać ratę terminowo.
Bezpłatne zakupy odłożonego towaru
Kupno z przedpłatą (ang. layaway) polega na tym, że klient płaci zaliczkę za towar, który sklep mu przechowuje do czasu, gdy klient w pełni go spłaci.
Niektórzy korzystają z tej usługi, bo nie mają pieniędzy, a nie chcą stracić okazji. Inni wybierają przedpłatę, by zacząć świąteczne zakupy wcześnie, nawet od września, a zapłacić przed samym Bożym Narodzeniem. Przeważnie zadatek wynosi 10 procent ceny albo 10-20 dolarów.
Wydaje się, że odkładanie towaru jest lepsze od zakupu na kartę kredytową, bo unika się oprocentowania, a rezygnacja z towaru nie psuje ci historii kredytowej. Jednak niektóre sklepy nie pozwalają na odkładanie towarów będących na promocji. Ponadto mając towar już odłożony, nie skorzystasz z redukcji jego ceny.
Pozornie bezpłatne odłożenie towaru ma swój koszt. Jeżeli się rozmyślisz, nie zapłacisz raty albo nie odbierzesz towaru na czas, karna opłata wynosi od 10 do 20 dolarów. W niektórych sklepach zakupy mogą przepaść, w innych opłata karna może być wyższa od ceny produktu.
Wniosek
Sklepy i banki dają nam wiele okazji do zakupów bez pieniędzy, więc sami musimy narzucić sobie finansową dyscyplinę. Jeżeli nie podołamy spłacie rachunków, spadnie nasza punktacja kredytowa i oprocentowania kart kredytowych i niektórych pożyczek staną się jeszcze bardziej kosztowne. Stąd droga do bankructwa.
Oszczędzanie jest tańsze od kupna na kredyt. Nasi dziadkowie mieli rację mówiąc: dobry zwyczaj, nie pożyczaj. A przecież Boże Narodzenie nie polega tylko na zakupach…
Elżbieta Baumgartner
***
Uwaga, pytania do autorki należy wysyłać e-mailem: [email protected]