Oficjalne dane na temat liczby bezdomnych Polaków w Londynie są zaniżone co najmniej 10 razy, a liczba ta ciągle rośnie; w Paryżu i okolicach bezdomnych Polaków jest ok. 10 tys. Wciąż brakuje środków finansowych na pomoc dla nich - alarmuje Misja Kamiliańska.
O problemach bezdomnych Polaków za granicą rozmawiano w środę w Senacie z okazji Dnia Pracownika Socjalnego. Wiceprzewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych i Unii Europejskiej, senator Ryszard Majer (PiS) spotkał się m.in. z przedstawicielami Misji Kamiliańskiej, którzy na co dzień pracują z bezdomnymi Polakami poza granicami kraju, przedstawicielami Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy "Agape" oraz m.in. przedstawicielami polskich uczelni, którzy naukowo zajmują się problemem bezdomności.
Dyrektor Biura Polonijnego Kancelarii Senatu, Artur Kozłowski poinformował, że pomoc bezdomnym Polakom za granicą może być w przyszłym roku sfinansowana z budżetu Kancelarii Senatu. Do 30 listopada m.in. organizacje pozarządowe zajmujące się pomocą socjalną i charytatywną mogą składać wnioski o dotacje "w zakresie opieki nad Polonią i Polakami za granicą w 2017 roku".
"Z mojego doświadczenia wynika, że sama pomoc konsularna jest niewystarczająca. Potrzebne są zintegrowane działania wielu służb: organizacji pozarządowych i środowiska naukowego, które opisuje tę rzeczywistość, wskazując najważniejsze obszary potrzebujące wsparcia" - mówił senator Majer.
Dr Michał Garapich z Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego poinformował, że liczba bezdomnych Polaków w Londynie jest trudna do oszacowania, bo ci ludzie niechętnie współpracują. "Oficjalne dane trzeba by pomnożyć razy 10, żeby były choćby zbliżone do prawdy" - zaznaczył Garapich.
"Liczba ta charakteryzuje się od 10 lat stałym wzrostem. Bezdomni w Anglii najczęściej nie korzystają z zasiłków, pracują w szarej strefie, np. przy zbieraniu złomu, i w ten sposób się utrzymują" - mówił ekspert. Jak podkreślił, sytuacja w kontekście Brexitu będzie coraz trudniejsza, ponieważ dyskurs publiczny staje się coraz bardziej wrogi i niechętny imigrantom.
"Nie chodzi tu o kwestie etniczne, tylko bardziej estetyczne" - wyjaśnił Garapich. "Prawo europejskie przyzwala na deportacje w dwóch przypadkach - zagrożenia bezpieczeństwa lub ciężaru dla systemu zabezpieczeń socjalnych. Bezdomni stanowią takie samo obciążenie jak bezrobotni, Romowie, niepełnosprawni" - wyjaśnił.
Przedstawicielki "Kładki", parafialnej grupy wolontariuszy współpracującej z Misją Kamiliańską opowiadały o pracy z bezdomnymi Polakami w Paryżu.
"Szacujemy, że na terenie Paryża i okolic jest 10 tys. bezdomnych Polaków. W zeszłym roku przeprowadziliśmy 1500 interwencji, nasz zespół pomaga 15-20 osobom w tygodniu" - poinformowała Agnieszka Misiak z "Kładki".
"System socjalny w Paryżu jest dobrze rozbudowany, problemem bezdomnych Polaków jest nieznajomość języka i różnice kulturowe" - wyjaśniła. "Zgłaszają się do nas osoby nie tylko bezdomne, również ci, których nie stać na tłumaczenia pism, załatwianiu spraw administracyjnych (...). Mamy kilka osób, które wyszły z ulicy, niestety nie jest tych osób dużo. Mogą liczyć tylko na nas i na Kościół - nasza grupa jest grupą parafialną" - dodała Misiak.
Maria Warunek z "Kładki" dodała, że jej grupa zajmuje się Polakami, którzy przyjechali do Paryża "szukając chleba i godności, ale z różnych powodów nie poradzili sobie i znaleźli się na ulicy lub w biedzie". Jak wyjaśniła, często pomoc polega na odszukaniu rodziny, kontakcie ze szpitalem i innymi służbami. "Mamy duże wsparcie ze strony francuskiej służby socjalnej” - podkreśliła.
Działaczki akcentowały, że organizacji nie stać na zatrudnienie wystarczającej liczby pracowników. "Jesteśmy ich łącznikiem, malutkim stowarzyszeniem, w którym działa w porywach do 20 wolontariuszy, a zatrudniamy dwóch pracowników. (...) Nasz budżet to 30 tys. euro plus 10 tys., które dostajemy ze środków polonijnych" - powiedziała Misiak.
"Naszą wielką bolączką jest +street working+, nie mamy możliwości dotarcia do dużej liczby osób ze względu na zbyt małą liczbę takich wolontariuszy. Nie mamy dojścia do terapeutów polskojęzycznych. Nie mamy bazy ludzi, którzy na stałe pracują z naszymi rodakami" - wymieniała Misiak. Zapewniła, że nikt nie odchodzi bez pomocy.
Dyrektor Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej Adriana Porowska podkreślała, że wolontariat nie rozwiązuje problemu. "Rękami wolontariuszy możemy towarzyszyć w umieraniu, ale nie w wychodzeniu z bezdomności. Musimy wypracować system" - mówiła.
Prezes Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy Agape z Częstochowy Kazimierz Słobodzian wskazywał, że obecnie wsparcie dla bezdomnych Polaków np. w Holandii finansuje tamtejszy rząd. "Finansują zarówno +street workerów+, jak i koszty związane z powrotem i funkcjonowaniem w kraju tuż po powrocie" - zaznaczył Słobodzian. "To jest co prawda tylko 600 euro, ale pozwala na wynajęcie pokoju i daje czas na znalezienie pracy" - dodał. (PAP)
Reklama