Prokuratura Okręgowa w Poznaniu oskarżyła Adama Z. o zabójstwo Ewy Tylman 23 listopada 2015 roku i uznała, że działał on z zamiarem ewentualnym pozbawienia jej życia - poinformowano na poniedziałkowej konferencji prasowej. Biegli uznali, że Adam Z. był poczytalny.
"Prokurator oskarżył Adama Z. o to, że w dniu 23 listopada 2015 roku w Poznaniu, działając z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Ewy T., to znaczy przewidując możliwość pozbawienia życia, po uprzednim zepchnięciu pokrzywdzonej ze skarpy, w wyniku czego Ewa T. spadła i straciła przytomność, nieprzytomną przemieścił przez teren oddzielający skarpę od rzeki Warty, a następnie zepchnął Ewę T. do wody" - powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka prokuratury prok. Magdalena Mazur-Prus.
Jak dodała, Adamowi Z. postawiono zarzut przestępstwa z art. 148 kodeksu karnego, a więc "zarzut najpoważniejszego przestępstwa (...) zarzut zabójstwa".
Podkreśliła, że z uwagi na opis czynu prokurator zarzucił mężczyźnie działania z zamiarem ewentualnym. "O przyjęciu takiej kwalifikacji zadecydował materiał dowodowy przyjęty w sprawie (...), który w sposób więcej niż dostateczny uzasadnia kwalifikację prawną czynu (zabójstwa - PAP)".
Jak poinformowała, oskarżony był w sprawie wielokrotnie przesłuchiwany. "Kilkakrotnie zmieniał wersję przedstawianych wydarzeń, składał też wyjaśnienia w formie pisemnej. Za każdym razem w tych jego wyjaśnieniach pojawiały się nowe elementy, poprzednie elementy odwoływał. W części zasłaniał się niepamięcią, a co do niektórych wydarzeń wykazywał się z kolei szczegółową pamięcią" – powiedziała.
Jak mówiła, z nagrania monitoringu oraz zeznań świadków wynika jednoznacznie, że zarówno Adam Z., jak i Ewa Tylman, byli pod wpływem alkoholu. Śledczym udało się ustalić ich trasę od północy do godz. 3.26. "Po tym czasie jest przerwa i następnie w zapisach monitoringu, ponad 5 min. później, pojawia się już sam Adam Z." – powiedziała Mazur-Prus.
Rzeczniczka podała, że Adam Z. był badany także, aby stwierdzić, czy w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny. "Badanie jednorazowe nie przyniosło odpowiedzi na to pytanie. Został poddany obserwacji sądowo-psychiatrycznej i opinia biegłych jest jednoznaczna. Jest osobą, która w chwili popełnienia czynu mogła kierować swoim postępowaniem i miała zachowaną zdolność rozpoznania znaczenia tego, co robi" - powiedziała Mazur-Prus.
Jak podkreśliła, biorąc pod uwagę zachowanie oskarżonego, śledczy uważają, że "jego motyw, to był nadzwyczajnej w świecie strach (...) o zachowanie, które w jego ocenie było zachowaniem niepoprawnym. Uważamy, że rzeczywiście doszło pomiędzy oskarżonym a pokrzywdzoną do sprzeczki. Treści tej sprzeczki nie znamy, jednak zapis monitoringu (…) wskazuje jednoznacznie, że pomiędzy pokrzywdzoną a oskarżonym doszło do szarpaniny”.
Prokuratura poinformowała, że przeprowadzone badania nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie przyczyny zgonu. Biegli nie stwierdzili u denatki zmian urazowych i chorobowych. Przy kobiecie znaleziono jej przedmioty osobiste, m.in. telefon komórkowy i kartę kredytową. Jak zaznaczyła prokurator, nie jest uzasadnione przeprowadzanie dodatkowej ekspertyzy, o co wnioskowała rodzina Ewy T.
"Opinia Zakładu Medycyny Sadowej, która dotyczy zarówno oględzin zewnętrznych, jaki przeprowadzonej sekcji zwłok, która miała na celu przede wszystkim ustalenie bezpośredniej przyczyny zgonu, jest w naszym zdaniem opinią przeprowadzona w sposób wyczerpujący. Biegli, którzy tę opinię przeprowadzali zostali również uzupełniająco przesłuchani przez prokuratora. Wnioski wynikające z tej opinii są dla nas jednoznaczne. Nie widzimy podstaw, ażeby tę opinię kwestionować, nie widzimy również podstaw do tego, aby powoływać inny instytut. (…) Badania, które zostały przeprowadzone, są badaniami bardzo szczegółowymi, wykraczający daleko poza zakres tradycyjnie wykonywanych badań w tego typu sprawach" - powiedziała.
Mazur-Prus przyznała na konferencji, że proces będzie "na pewno w pewnej mierze poszlakowy". "Dowody, które zebraliśmy, w pewnej części wkraczają w kwestię poszlak, jednak układają się w logiczną całość" - powiedziała.
26-letnia Ewa Tylman zaginęła prawie rok temu. Po raz ostatni była widziana w nocy z 22 na 23 listopada 2015 r. w okolicach ul. Mostowej, przed mostem Rocha w Poznaniu. Z imprezy do domu odprowadzał ją kolega, Adam Z.
Ciało kobiety znaleziono pod koniec lipca, ok. 12 km od miejsca, w którym Tylman widziana była po raz ostatni. Tożsamość kobiety potwierdziły badania DNA. Sekcja zwłok, ze względu na stan odnalezionego ciała, nie pozwoliła jednak na ustalenie przyczyny jej śmierci.
Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy kilkadziesiąt tomów. W trakcie postępowania wykonano kilkanaście różnego rodzaju ekspertyz, a także zabezpieczono wszelkie dostępne nagrania z monitoringu, oraz telefony komórkowe nie tylko oskarżonego, ale także innych osób, które mogły posiadać wiedzę na temat zdarzenia. Kilkakrotnie przeprowadzany był także eksperyment procesowy.
W takcie postępowania zarzuty usłyszały także inne osoby, w tym zarzuty składania fałszywych zeznań, oraz zbeszczeszczania zwłok. Jak poinformowała prokurator, materiały dowodowe w tych sprawach zostały wyłączone do odrębnego postępowania. (PAP)
Reklama