Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 29 listopada 2024 10:51
Reklama KD Market

Hejt nasz powszedni

Hejt nasz powszedni
Prof. Katarzyna Kłosińska
fot.Grzegorz Dziedzic
/a> Prof. Katarzyna Kłosińska
fot.Grzegorz Dziedzic


Mowa nienawiści i hejt to zjawiska, które jak rak wżarły się w umysły Polaków po obu stronach oceanu. Obraźliwe wypowiedzi zastępują coraz częściej merytoryczną dyskusję, a ich nagromadzenie sprawia, że stępia się wrażliwość Polaków. O hejcie, mowie nienawiści i politycznej poprawności rozmawiamy z sekretarz Rady Języka Polskiego prof. Katarzyną Kłosińską.

Grzegorz Dziedzic: Jest Pani biegłą sądową wydającą dla polskich sądów opinie na temat hejtu i mowy nienawiści.

Prof. Katarzyna Kłosińska: – Poszkodowani zgłaszają do prokuratury głównie obraźliwe wpisy z forów internetowych i mediów społecznościowych. Przestępstwa tego typu są również ścigane z urzędu, w policji istnieją komórki odpowiedzialne m.in. za śledzenie internetu pod kątem wpisów pedofilskich oraz mowy nienawiści. Prokuratura powołuje biegłego, który ocenia czy dany wpis wyczerpuje znamiona paragrafu mówiącego o używaniu mowy nienawiści. Chodzi o znieważanie ze względu na pochodzenie narodowościowe, rasowe, religię i przynależność do mniejszości. Pojęcie mowy nienawiści znajduje się w prawodawstwie europejskim, ale nie w polskim.

Czy można podać definicję mowy nienawiści?

– Jako mowę nienawiści określa się w socjologii i językoznawstwie wypowiedzi, które mają obrażać (czy też: poniżać) grupy i jednostki z powodów od nich niezależnych (np. płeć, wyznanie, kolor skóry, narodowość itp.). Mową nienawiści, w naukowym ujęciu jest na przykład wypowiedź „on jest pazerny, bo jest Żydem”. Autor tego stwierdzenia przypisuje osobie negatywną cechę na podstawie stereotypu, czy przekonania dotyczącego danej zbiorowości, w tym przypadku Żydów.

Czy mowa nienawiści odnosi się do jednostek, czy do zbiorowości?

– Przede wszystkim do zbiorowości, a właściwie do przedstawicieli zbiorowości. Jeślibyśmy powiedzieli o kimś, że jest pazerny, to nie jest to jeszcze mowa nienawiści, tylko wyrażenie własnej opinii. Dopiero gdy połączymy negatywną ocenę osoby z domniemanymi cechami jakiejś zbiorowości, czyli byciem członkiem narodu, religii lub mniejszości, mamy do czynienia z mową nienawiści.

Czy transparent głoszący „Precz z islamskimi najeźdźcami” jest mową nienawiści?

– Tak, oczywiście. Mamy tu do czynienia z wrzuceniem do jednego worka wszystkich wyznawców islamu. Czyli, zdaniem autora, wszyscy wyznawcy islamu są agresorami i najeźdźcami, toczą z nami wojnę. W ten sposób powielany jest stereotyp. Ostatnio pod moim kierunkiem powstała bardzo ciekawa praca magisterska, której autorka, Katarzyna Kucharska zbadała użycie na forach internetowych słowa „uchodźca”. Okazuje się, że to słowo prawie w ogóle nie pojawia się w kontekście swojego znaczenia, czyli człowieka uciekającego przed wojną. Uchodźcy przedstawiani są jako dzika, zagrażająca nam fala. Z forów internetowych wyłania się potoczne myślenie Polaków i jest to obraz dosyć przygnębiający.

Czym różni się hejt od mowy nienawiści?

– Hejt jest pojęciem szerszym, to po prostu agresja językowa, wypowiedzi wulgarne, obrażające i wyszydzające drugiego człowieka. Mowa nienawiści jest terminem węższym, zawierającym się w hejcie. Mowa nienawiści jest zjawiskiem piętrowym, od pojedynczych zdań, aż do konstruowania całych narracji. Jeśli dana gazeta albo inne medium, przy każdej okazji podkreśla, że w powojennych służbach bezpieczeństwa i we władzach państwowych byli Żydzi, to jest to mowa nienawiści, ale niekoniecznie jest to hejt.

Przed naszą rozmową zajrzałem na polonijne fora i do mediów społecznościowych. Wybrałem kilka wypowiedzi. Jeden z internautów określa uczestników niedawnego „czarnego protestu” jako „członków SS walczących o mordowanie dzieci”. To hejt czy mowa nienawiści?

– Nie nazwałabym tego wpisu ani hejtem, ani mową nienawiści. Określiłabym go jako skrajną manipulację i uproszczenie rzeczywistości, podobnym do używanych w czasach PRL-u, szczególnie w latach 50. To co dzieje się obecnie w Polsce, jeśli mówimy o retoryce władzy, to powrót do retoryki PRL-u. To zabiegi polegające na upraszczaniu rzeczywistości i etykietkowaniu grupy osób, które władzy szkodzą. Używając rzeczownika, w tym przypadku „członkowie SS” stygmatyzujemy daną grupę. Takie określenie to jedno z najgorszych z możliwych, bo we wspomnieniach i świadomości Polaków działalność i okrucieństwo SS są wciąż żywe. Natomiast wspomniane „mordowanie dzieci” dotyczy oczywiście dyskursu wokół aborcji. Operuje ono skrajnymi pojęciami – życie i śmierć. Na przykład jedna z ostatnich ustaw, zakładająca przyznawanie kobietom rodzącym niepełnosprawne dzieci jednorazowych wypłat, nosi nazwę „Za życiem”. Podobnie jest w przypadkach innych kontrowersyjnych tematów – in vitro i eutanazji. Tam mówi się wprost o „cywilizacji śmierci”.Odwołanie się do wartości najwyższych w naszej kulturze, szafowanie tymi określeniami świadczy o braku odniesienia do rzeczywistości oraz braku poszanowania dla tabu. Nie staję tu po jakiejkolwiek stronie w tej dyskusji, ale użycie określeń odwołujących się do życia i śmierci uważam za skrajną manipulację.

Jeszcze jeden cytat z polonijnego internetu: „ta morda pedalska, na sto procent ciepły”, co w slangu oznacza homoseksualistę. To wypowiedź o jednym z polonijnych dziennikarzy o poglądach otwarcie lewicowych.

– Tutaj autor przypisuje temu panu bycie gejem. Należałoby zapytać, czy jest to dla niego obraźliwe, uwłaczające jego godności. Czy osoba określona w taki sposób poczuła się urażona, choćby tym, że ingeruje się w jej seksualność? Inna sprawa to forma tej wypowiedzi, to z całą pewnością hejt, stwierdzenie mające na celu sprawienie przykrości.

Czy hejt i mowa nienawiści to zjawiska nowe?

– Z całą pewnością nie. I jedno i drugie istnieje od dawna, tylko nazywa się inaczej. Ludzie od zawsze się obrażali i czynili to w różny sposób. To co dzisiaj nazywamy mową nienawiści też istniało od zawsze, ale wyodrębnienie się tego terminu pokazuje, że jest to zjawisko niepożądane, coś, z czym trzeba walczyć. Ale przecież gdyby nie mowa nienawiści, nie doszłoby do Holokaustu, a w Stanach Zjednoczonych do dyskryminacji rasowej. Wszystko zasadza się na języku, zaczyna się od myśli, które wyrażają się poprzez język.

Internet i media społecznościowe zapewne odgrywają tu rolę potężnego nośnika.

– Internet sprawił, że obrażanie drugiego człowieka stało się publiczne. W czasach przedinternetowych ludzie obrażali się nawzajem najwyżej w wąskich grupach. Obecnie powszechność i zasięg internetu w połączeniu z hejtem wydają się groźne, szczególnie dla dzieci i młodzieży, która praktycznie żyje w sieci, i dla której hejt może stać się normą, czymś powszechnym. Młodzi ludzie mogą przestać dostrzegać granice, niestosowność tych nienawistnych zachowań, przestaną zauważać, że one mogą ranić i sprawiać przykrość.

Czy w przestrzeni publicznej potrzebna jest zatem poprawność polityczna?

– Wytłumaczmy najpierw czym jest poprawność polityczna. Jest pojęciem naukowym, które wraz z mową nienawiści stanowią awers i rewers. To używanie języka w taki sposób, żeby nie urażać ludzi ze względu na ich cechy, na których posiadanie nie mają wpływu. Poprawność polityczna to broń przeciwko mowie nienawiści. W Polsce pewne środowiska, głównie lewicowe, posługują się tym pojęciem i wynoszą go na sztandary. Z drugiej strony, część środowisk konserwatywnych utożsamia poprawność polityczną z cenzurą, co jest zafałszowaniem tego pojęcia, bo chodzi jedynie o to, aby mówić o innych ludziach w taki sposób, żeby ich nie urazić. Osobiście uważam, że nie powinno się nadużywać pojęcia poprawności politycznej. Nie nazywajmy tego w ten sposób. Po prostu starajmy się być taktowni i nie obrażajmy ludzi. Nie przylepiajmy ludziom etykietek. Podam przykład: załóżmy, że gdzieś w Polsce doszło do wypadku, który spowodował kierowca ciężarówki z Ukrainy. Media od razu podkreślają jego narodowość. A co ma do rzeczy, że sprawca wypadku jest Ukraińcem? Takie działanie nosi znamiona mowy nienawiści, bo tworzymy lub podtrzymujemy stereotyp Ukraińców, jako ludzi nieuważnych i niekompetentnych.

Jaki wpływ ma hejt i mowa nienawiści na współczesną polszczyznę?

– Im więcej publicznych zachowań agresywnych, tym nasza wrażliwość na nie się stępia. Ludzie coraz częściej używają obraźliwych formuł językowych, ponieważ one spowszedniały. To tak, jak z wulgaryzmami, jeśli ktoś używa ich jako przecinków, jego otoczenie przestaje te wulgaryzmy wyłapywać, one przestają razić. Nie wiem, w którym kierunku pójdzie polszczyzna, ale zauważyłam, że kolejne tabu zostają przełamane. Dochodzi do tego, że informacje o śmierci są opatrywane obraźliwymi komentarzami dotyczącymi osoby zmarłej – tylko dlatego że reprezentowała ona nielubianą opcję polityczną. Przestał obowiązywać zwyczaj mówiący, że o zmarłych nie mówi się źle.

Czy z hejtem i mową nienawiści da się jakoś walczyć?

– Istnieje kilka sposobów. Pierwszy to ścigać i karać jawnie obraźliwie wypowiedzi. Ale przede wszystkim kształtując postawy i ucząc ludzi tolerancji od najmłodszych lat. Świetnie sprawdzają się w tym przedszkola i szkoły integracyjne. Nauczyciele, pedagodzy i psychologowie pracują z daną klasą przez wszystkie szkolne lata, od początku do końca szkoły. Wszystkie konflikty i problemy rozwiązywane są na bieżąco. Jeśli położy się w szkołach nacisk na umiejętności komunikacji w grupie, współżycia i wzajemnego szacunku, to jest szansa na wychowanie dorosłych, którzy nie obrażają się nawzajem. Taki system istnieje choćby w Norwegii i innych krajach skandynawskich. Nie przypadkiem Skandynawowie, na przykład Duńczycy we wszelkich badaniach uważani są za najszczęśliwszych ludzi świata. Dzieje się tak dlatego, że od małego uczą dzieci szacunku dla inności i odrębności.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Grzegorz Dziedzic

[email protected]
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama