Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 20:40
Reklama KD Market

Clinton stara się minimalizować szkody



Przypominając wulgarne i seksistowskie wypowiedzi Donalda Trumpa na temat kobiet, kampania Hillary Clinton stara się na tydzień przed wyborami minimalizować szkody, jakie dla jej notowań wyrządziła decyzja FBI o wznowieniu śledztwa w sprawie jej maili.

Wszystkie ręce na pokład: we wtorek kampanię na rzecz Clinton i Demokratów w wyborach prezydenckich 8 listopada prowadził prezydent Barack Obama w Ohio, wiceprezydent Joe Biden w Północnej Karolinie; senator Bernie Sanders w New Hampshire, były prezydent Bill Clinton na Florydzie, a córka Chelsea Clinton w Colorado. Sama Clinton jest we wtorek na Florydzie, stanie uważanym za jeden z najważniejszych wśród kluczowych tzw. stanów wahadłowych, które zdecydują o wyniku wyborów prezydenckich.

By minimalizować szkody, jakie dla notowań Clinton wyrządziła piątkowa decyzja dyrektora FBI Jamesa Comey'a o wszczęciu dochodzenia w sprawie wykorzystywania przez Clinton jej prywatnego serwera pocztowego do celów służbowych, jej kampania atakuje Comey'a za mieszanie się w demokratyczny proces wyborczy. Z drugiej strony Clinton i jej obóz bezpośrednio uderzyli w jedną z największych słabości Trumpa, za jaką uważa się jego stosunek do kobiet.

"To nie jest w porządku, jak on traktuje kobiety" - mówiła Clinton na Florydzie, dodając, że Trump od lat "poniża, obraża i atakuje kobiety". "Trump myśli, że poniżanie kobiet czyni z niego większego mężczyznę. (...) On pokazał nam kim jest, my pokażmy mu we wtorek (w dniu wyborów 8 listopada), kim on jest" - apelowała.

U boku Clinton wystąpiła była miss Ameryki Alicia Machado, którą Trump w przeszłości obrażał z powodu rzekomych nadmiernych kilogramów, określając ją zwrotem "Miss Piggy".

Także prezydent Obama oskarżył we wtorek Trumpa o "brak szacunku do kobiet". Przekonywał, że Clinton jest "tak znacznie bardziej wykwalifikowana" od kandydata Partii Republikańskiej i "tak znacznie lepiej od niego prowadziła się w życiu publicznym", że dla nikogo nie powinno być niejasne na kogo głosować.

Jednocześnie we wtorek ukazał się najnowszy spot telewizyjny kampanii Clinton, który przypomina najbardziej wulgarne i seksistowskie wypowiedzi Trumpa o kobietach, w tym z nagranie z 2005 roku, w którym nowojorski biznesmen opowiada jak całuje i obmacuje kobiety bez ich zgody.

Zgodnie z najnowszymi krajowymi sondażami prezydenckimi, Trump odrabia straty do byłej sekretarz stanu, która jeszcze tydzień temu miała nad nim ponad 6 punktów procentowych przewagi. Obecnie według portalu Real Clear Politics, który obliczył średnią z sondaży z dni 22-31 października, Clinton prowadzi z przewagą 2,2 pkt proc., przy czym chodzi o sondaże uwzględniające czworo kandydatów, a więc także libertarianina Gary'ego Johnsona oraz Jill Stein z Partii Zielonych.

Ponadto, według Real Clear Politics, Trump wyszedł, choć bardzo nieznacznie, na prowadzenie w trzech stanach wahadłowych na Florydzie ( +1 pkt proc.), Ohio (+2,5 pkt proc.) Iowa (+1,4 pkt proc.). Jednak wciąż biorąc pod uwagę sondaże we wszystkich stanach, portal przewiduje, że Clinton jest zdecydowaną faworytką. Może bowiem liczyć na 259 z 270 głosów elektorskich niezbędnych do zdobycia prezydentury, natomiast Trump na 164.

Jeszcze korzystniejsze dla Clinton są szacunki portalu wyborczego The Cook Political Report. Zgodnie z nimi Clinton może liczyć na 293 głosy elektorskie, a Trump na 185, natomiast remis utrzymuje się w stanach, które dają w sumie 60 głosów elektorskich. Zdaniem portalu afera mailowa nie wpłynie radykalnie na wynik wyborów gdyż sondaże zdają się sugerować, że wyborcy reagują na nią w "typowy stronniczy sposób".

Według dziennika "New York Times", szanse Clinton na zwycięstwo wynoszą obecnie 88 proc., a Trumpa 12 proc.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama