Jednym z najbardziej polskich miejsc w USA jest podchicagowskie Des Plaines, gdzie − jak wynika z danych federalnego Biura Spisu Ludności − mieszka największa w Stanach Zjednoczonych koncentracja najnowszych imigrantów znad Wisły. To tak, jakby całą Łebę przesiedlić do Illinois. Fenomen polskiego Des Plaines potwierdzają nasze rozmowy z władzami i mieszkańcami miasta.
Mający polskie pochodzenie (oczywiście!) radny Mike Charewicz z 8. okręgu miejskiego mówi nam, że Des Plaines jest bezpieczne, oferuje dogodne warunki życia, przyciąga rodziny z dziećmi dobrym systemem oświatowym ze szkołami na wysokim poziomie, a nabywców domów niskimi podatkami od nieruchomości. − Z moich obserwacji wynika, że kiedy wprowadzi się do naszej miejscowości jedna osoba z rodziny, to inni jej członkowie też zaczynają się tu osiedlać. Podoba się im otoczenie, środowisko, sąsiedzi, krótko ścięta trawa i porządek przed domami i na ulicach.
Dorota Lachowska zgadza się z tezą, że Polacy przyciągają się nawzajem. − Des Plaines zauroczyło mnie, gdy odwiedzałam przyjaciół. Stwierdziliśmy z mężem, że warto się tu przenieść i że ważne, by mieszkać w pobliżu przyjaciół. Przyjechaliśmy przecież do obcego kraju i potrzebny jest nam ktoś, kto pomoże i wprowadzi w nowe społeczeństwo. Jak wspomina, dodatkowo za przeniesieniem się przemawiała bliskość Oakton College, w którym studiowała oraz wysoki poziom edukacji i transport uczniów autobusami szkolnymi.
− Podobało mi się, że autobus zabiera syna dosłownie spod drzwi i w to samo miejsce z powrotem przywozi, i że nie musimy się z mężem martwić o codzienne podwożenie dziecka. Jak wynika ze statystyk, ponad 5 proc. prawie 60-tysięcznej populacji Des Plaines stanowią polscy imigranci. Przekłada się to na 3 tys. niedawno przybyłych z Polski, a więc prawie tyle samo co populacja pomorskiej Łeby. Des Plaines zajmuje też trzecie miejsce w Stanach Zjednoczonych, za Nowym Jorkiem i Chicago, pod względem liczby polskich imigrantów, których liczba oceniana jest w całym kraju na prawie 420 tysięcy.
Dane liczbowe nie są niespodzianką dla władz i mieszkańców. Nie dziwią też Lachowskiej, bo w Des Plaines wszędzie widać Polaków. − Na naszym osiedlu pewnie 30 proc. mieszkańców stanowią Polacy. Moimi sąsiadami są aż trzy polskie rodziny. W najbliższej okolicy mieszkają nasi znajomi i przyjaciele, także Polacy − stwierdza.
Jak wynika ze statystyk, ponad 5 proc. prawie 60-tysięcznej populacji Des Plaines stanowią najnowsi imigranci. To przekłada się na 3 tys. niedawno przybyłych z Polski, a więc prawie tyle samo co populacja pomorskiej Łeby"
Dane liczbowe nie zaskakują też Ali Hołyk, która ma wielu polskich sąsiadów. − Posesje należące do Polaków łatwo rozpoznać po wywieszonych flagach i po tym, że są bardzo zadbane. Zawsze podczas zakupów słyszę wokół siebie język polski. Myślę, że Des Plaines jest dla nas Polaków bardzo atrakcyjne.
Jest bardzo bezpiecznie. Domy są w przystępnej cenie i wszędzie jest stąd blisko, nawet do śródmieścia, gdzie pracuję, a także i na lotnisko. Podobną opinię wyraża Małgorzata Borowska, która w kilka minut może dostać się do ośrodków handlowych, do polskiego sklepu i do autostrady. Nasza rozmówczyni ceni też sobie spokój, ale, jak podkreśla, miejsc rozrywki również nie brakuje.
− Mamy przecież w Des Plaines kasyno i sąsiadujemy z Rosemont, gdzie jest ogromne kino i kompleks rozrywkowy. Borowska wspomina, że do Des Plaines przeprowadziła się dwadzieścia lat temu ze względu na dobre szkoły. − Mieliśmy tu mieszkać do chwili aż dzieci pokończą szkoły. Tymczasem dzieci już dawno poszły z domu i ta chwila trwa już 20 lat. Mieszka mi się tu bardzo bardzo dobrze − konstatuje. Wygody i walory środowiskowe wychwala też w rozmowie z nami sekretarz miasta Des Plaines Gloria Ludwig. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę na fakt dobrej integracji Polaków z lokalną społecznością.
− Najlepszym przykładem jest już nieżyjąca nasza młoda radna Joanna Sojka. Niestety nieoczekiwanie zmarła dwa lata temu. Była wspaniałą radną, reprezentowała wszystkich mieszkańców, świetnie sprawowała swe obowiązki, bo dobrze się do tego przygotowała. Bardzo przeżyliśmy jej odejście. Jak na młodą kobietę osiągnęła bardzo wiele w swym życiu. O wielu dokonaniach dowiedzieliśmy dopiero po jej śmierci, jak na przykład o tym, że brała udział w wielu przedsięwzięciach charytatywnych w Polsce.
Radny Charewicz uważa, że polscy imigranci szybko się asymilują i wtapiają w życie społeczne miasteczka, uczestnicząc w przedsięwzięciach biznesowych i kulturalnych. Radny, jako przewodniczący komisji ds. rozwoju miasta Des Plaines, kontaktuje się z różnymi środowiskami.
− Mamy stosunki biznesowe z rozmaitymi firmami i osobami różnego pochodzenia. Jednak na pochodzenie w ogóle nie zwracamy uwagi, bo wszyscy są bardzo profesjonalni. W tych relacjach wszyscy są Amerykanami, a nie imigrantami − stwierdza. Sekretarz Ludwig spodziewa się, że w Des Plaines będzie przybywać mieszkańców polskiego pochodzenia; jej zdaniem wykaże to następny spis powszechny.
− Nasze miasto jest bardzo atrakcyjnym miejscem do życia. Jestem przekonana, że osiedli się tu jeszcze więcej polskich imigrantów. Tym samym dane spisu powszechnego już tracą na aktualności.
Alicja Otap
[email protected]
Des Plaines, północno-zachodnie przedmieście Chicago, położone jest nad rzeką o tej samej nazwie w powiecie Cook. Sąsiadami miasta o populacji około 60 tys. są m.in. lotnisko O'Hare, Niles, Park Ridge i Mt. Prospect. W 1955 r. powstała tu pierwsza restauracja McDonald's, którą założył Ray Koc, syn czeskich imigrantów, dając podwaliny pod największą na świecie sieć fast foodów. W Des Plaines znajdują się też duże ośrodki handlowe i kulturalne, a także kasyno Rivers. Burmistrzem Des Plaines jest Matt Bogusz.