Aktorstwo dla punktów
Poświadczył to też magazyn „Empire”, który w 1997 roku umieścił go na pierwszym miejscu listy 100 największych gwiazd kina wszech czasów. Filmy z udziałem Harrisona Forda zarobiły w Stanach Zjednoczonych prawie 3,4 miliarda dolarów, a na świecie 6 miliardów! W 1988 roku magazyn „People” nadał mu tytuł Najseksowniejszego Żyjącego Mężczyzny. Ford jest jak wino. Choć ma już 82 lata, wciąż świetnie wygląda. Podobno zawdzięcza to wykluczeniu z diety mięsa i nabiału oraz regularnej grze w tenisa i jeździe na rowerze. Nic, tylko brać przykład!
Przyszedł na świat w rodzinie Irlandczyka i rosyjskiej Żydówki 13 lipca 1942 roku w Chicago. Początkowo chodził do szkoły w Morton Grove. Rówieśnicy wyjątkowo upodobali go sobie na obiekt drwin, ale aktor nie wspomina tego źle. „Zauważyłem wtedy, że dziewczyny ze szkoły zaczęły zwracać na mnie uwagę, a nawet mi współczuć” – wyznał w wywiadzie dla magazynu „GQ”.
W Maine Township High School należał do klubu modelarskiego, był skautem, przewodniczącym klubu nauk społecznych, a także spikerem w szkolnej rozgłośni radiowej. W 1960 roku ukończył szkołę i zaczął studiować angielski i filozofię w Ripon College w Wisconsin. To wtedy po raz pierwszy zetknął się z aktorstwem – zapisał się na kurs teatralny, by zdobyć dodatkowe punkty do oceny.
Ford szybko uznał, że praca nauczyciela czy filozofa nie jest dla niego. Rzucił studia w wieku 22 lat i wyjechał do Los Angeles. Chciał zostać lektorem w rozgłośni radiowej. Ten plan się nie powiódł, więc Harrison postanowił wykorzystać swoje skromne doświadczenie aktorskie. Tu poszło nieco lepiej, choć zaczęło się raczej od statystowania – nieme rólki, nieuwzględniane nawet w napisach końcowych.
Ford miał już wtedy na utrzymaniu rodzinę – żonę i dwóch synów. Aby zapewnić im byt, zajął się stolarką. Jego pierwszym poważnym klientem był Sergio Mendes, popularny brazylijski kompozytor. Ford zbudował dla niego profesjonalne studio nagrań. Do dziś stolarstwo jest jedną z pasji aktora.
Nowa nadzieja
Ford nie zrezygnował jednak z aktorstwa. Najpierw zaczął współpracę z wytwórnią Universal. Zadebiutował w 1966 roku w filmie „Dead Heat on a Merry-Go-Round” i potem co roku w czymś grał. Na początku lat 70. Ford dostał rolę w „American Graffiti” George’a Lucasa. Co ciekawe, początkowo odmówił udziału w tej produkcji, wyśmiewając stawkę, jaką mu zaproponowano: 485 dolarów tygodniowo.
Powiedział, że jako stolarz zarabia dwa razy więcej. Ostatecznie zgodził się, a znajomość z reżyserem okazała się przełomowa w karierze aktora. W 1977 roku swoją premierę miał film „Star Wars: Episode IV – A New Hope”. Lucas obsadził Forda w roli Hana Solo, kosmicznego przemytnika, który ostatecznie zostaje bohaterem Rebelii. Casting na tę postać Ford wygrał z samym Christopherem Walkenem!
Gwiazda bez Oscara
Sukces filmu był oszałamiający. Budżet zwrócił się po dwóch dniach wyświetlania, a Harrison Ford z dnia na dzień został światową gwiazdą kina. Oczywiście aktor wziął udział w kolejnych częściach „Star Wars”, m.in. „The Empire Strikes Back” czy „Return of the Jedi”. Zaczął też trafiać do obsady innych ważnych pozycji. Zagrał w „Force 10 from Navarone”, „Apocalypse Now” i westernie „Frisco Kid”. W 1981 roku Steven Spielberg obsadził go w roli zawadiackiego archeologa Indiany Jonesa w „Raiders of the Lost Ark”. I ta propozycja okazała się wielkim hitem, doczekała się też kilku kolejnych części.
Udział Forda w filmie stał się synonimem sukcesu kinowego. Od tego momentu aktor mógł wybierać najlepsze propozycje. W 1982 zagrał główną rolę w kultowym już filmie science fiction „Blade Runner” w reżyserii Ridleya Scotta. Trzy lata później Peter Weir obsadził go w filmie „Witness” – za tę rolę dostał pierwszą (i jedyną) nominację do Oscara. W 1988 zagrał główną postać w thrillerze Romana Polańskiego „Frantic”. Już w tym czasie Ford był jednym z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood. Jego średnia gaża za film wynosiła wówczas 20 milionów dolarów. Zabrakło tylko docenienia ze strony Amerykańskiej Akademii Filmowej. Może to dziwić, ale Harrison Ford wciąż nie ma Oscara, a tylko tę jedną nominację.
Trzecia miłość
Swoją pierwszą żonę, Mary Marquardt, poznał na studiach. Wzięli ślub w 1964 roku i wyjechali do Hollywood. Zamieszkali w niewykończonym domu, w warunkach raczej skromnych. Tam, w 1967 urodził się ich pierwszy syn, Benjamin, a dwa lata później kolejny, Willard. Dwa lata po sukcesie „Star Wars: New Hope”, po 15 latach małżeństwa para rozwiodła się.
Niedługo potem Ford poznał scenarzystkę Melissę Mathison, którą poślubił w 1983 roku. Urodziło się im dwoje dzieci – syn Malcolm i córka Georgia. To małżeństwo przetrwało 21 lat. Po kilkuletniej separacji rozstali się w 2004 roku. Rozwód kosztował aktora aż 85 milionów dolarów, co jest uznawane za jedno z najdroższych rozstań w Hollywood.
Swoją trzecią miłość Ford poznał na rozdaniu Złotych Globów 2002 roku. Calista Flockhart znalazła się tam dzięki roli w serialu „Ally McBeal”. Plotka głosi, że aby poznać starszego o 20 lat aktora, Flockhart specjalnie wylała na niego kieliszek czerwonego wina. Calista zdementowała te doniesienia dopiero po kilkunastu latach. „Rozmawialiśmy już od jakichś 20 minut, zanim wino się rozlało i prawdę mówiąc to Harrison je wylał” – zdradziła dziennikarzom.
Do 2003 roku ich romans był jedynie domniemywany. Formalnie aktor wciąż był mężem Melissy. Dopiero po rozwodzie, w wywiadzie dla magazynu „Hello” Ford powiedział: „Jestem zakochany. Romantyczna miłość to jeden z najbardziej ekscytujących i spełniających rodzajów miłości. Myślę, że na każdym etapie życia jest szansa, by jej doświadczyć. Nie jestem zaskoczony, że byłem w stanie się zakochać, nie dziwi mnie, że to się udało”.
Ślub wzięli w 2010 roku. Calista jeszcze przed poznaniem aktora adoptowała chłopca, Liama. Po ślubie Ford uznał go oficjalnie za swojego syna.
Igranie z losem
Harrison Ford ma opinię spokojnego i nieco wycofanego człowieka. Rzadko można go spotkać na czerwonych dywanach. Woli spędzać czas z rodziną w swojej posiadłości w stanie Wyoming. Coraz rzadziej pojawia się też na dużym ekranie. W 2023 roku premierę miała piąta odsłona przygód Indiany Jonesa „Indiana Jones and the Dial of Destiny”. W przyszłym roku aktor pojawi się w „Captain of America: Brave New World” jako Thaddeus „Thunderbolt” Ross, sekretarz stanu USA i były generał armii amerykańskiej. Ford zastąpił w tej roli zmarłego dwa lata temu Williama Hurta.
Poza aktorstwem i stolarką kolejną pasją aktora jest lotnictwo. Ford ma licencję pilota, może latać samolotami i helikopterami. Niestety pasja ta kilkakrotnie mogła skończyć się dla niego tragicznie. Pierwszy wypadek Ford przeżył w 1999 roku podczas lotu helikopterem. Musiał wtedy awaryjnie lądować w suchym korycie jednej z kalifornijskich rzek. Aktor i jego instruktor wyszli z wypadku bez szwanku, ale maszyna została całkowicie zniszczona.
Kolejny pech przytrafił się w 2015 roku. Już w powietrzu Ford zauważył awarię silnika samolotu – maszyna pamiętała czasy II wojny światowej! – który pilotował. Nic nie mógł zrobić. Rozbił się niedaleko lotniska w Los Angeles, co przypłacił złamaną ręką i urazami głowy. Dwa lata później aktor przeleciał niebezpiecznie nisko nad szykującym się do startu samolotem pasażerskim z 110 osobami na pokładzie i wylądował na jego drodze kołowania. Cudem udało mu się wyminąć odlatującą maszynę i uniknąć tragedii. Miał zapłacić karę, ale Federalna Administracja Lotnictwa ponagliła go jedynie do ponownego przeszkolenia się. Przecież nie zadziera się z Hanem Solo!
Małgorzata Matuszewska