Prezydent Barack Obama rozważy różnego rodzaju odpowiedzi na hakerskie ataki Rosji na organizacje polityczne, przy czym możliwe, że żadne z podjętych działań nie zostanie ogłoszone publicznie - powiedział we wtorek rzecznik Białego Domu Josh Earnest.
"Jest zakres odpowiedzi dostępnych dla prezydenta i rozważy on odpowiedź, która będzie proporcjonalna. Na pewno jest możliwe, że prezydent może wybrać opcje odpowiedzi, których nigdy nie ogłosimy" - oświadczył Earnest.
W ubiegłym tygodniu amerykański wywiad zaalarmował, że Rosja próbuje "ingerować w proces wyborczy w USA" poprzez ataki hakerskie na organizacje polityczne i konkretne osoby. Wskazano, że te cyberataki miały wpłynąć na przebieg kampanii przed wyborami prezydenckimi. Kreml uznał te oskarżenia za "niedorzeczność".
We wspólnym komunikacie ministerstwa bezpieczeństwa wewnętrznego i kierownictwa agencji wywiadu USA, w którym sformułowano zarzuty wobec Rosji, podkreślono, że "te wszystkie kradzieże i akty piractwa mają na celu zakłócenie amerykańskiego procesu wyborczego".
"Uważamy, mając na uwadze skalę i newralgiczny charakter tych inicjatyw, że tylko wysokie rosyjskie władze mogły wydać na nie zezwolenie" - dodano w komunikacie. Poinformowano, że metody działania hakerów wskazują na Rosjan.
Do takich wniosków doszli też eksperci firmy CrowdStrike zajmującej się m.in. cyberbezpieczeństwem, którzy przeprowadzili specjalne dochodzenie w tej sprawie. Ich zdaniem grupa "Przytulny Miś" (Cozy Bear), która zaatakowała w tym roku Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC), próbowała wcześniej włamać się również do zasobów internetowych Białego Domu, Departamentu Stanów i Kolegium Połączonych Szefów Sztabów. Inna grupa – określana jako "Luksusowy Miś" (Fancy Bear) - próbowała przez wiele lat począwszy od 2005 r. uzyskać dostęp do kont prywatnych i biznesowych, a także zasobów organizacji życia publicznego w Stanach Zjednoczonych. (PAP)
Reklama