Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 00:57
Reklama KD Market

Media o "brzydkiej debacie", w której Trump się odbudował



Druga debata telewizyjna kandydatów na prezydenta USA obfitowała we wzajemne oskarżenia i nieuprzejmości, a jej ogólny poziom był niski - oceniają amerykańskie media. Jednak według niektórych podczas tej brzydkiej batalii Donald Trump zdołał się odbudować.

Amerykańskie media są w większości zgodne w ocenie jakości niedzielnej debaty między kandydatką Demokratów Hillary Clinton a reprezentantem Republikanów Donaldem Trumpem. Portal Politico ocenił ją jako "najbrzydszą w historii" zwracając uwagę, że podczas 90 minut transmisji telewizyjnej Clinton i Trump "nazywali się kłamcami, osobami niegodnymi zaufania i sprawowania urzędu". Politico przypomina, że wszystko zaczęło się od braku uścisku dłoni między kandydatami.

Portal ocenia, że od samego początku "debata była zabarwiona wydarzeniami ostatnich 48 godzin" - chodzi o ujawnione w piątek nagranie rozmów Trumpa, w których w wulgarny sposób chwali się swymi erotycznymi podbojami. Po tej publikacji odsunęła się od niego nawet część Republikanów, a media zgodnie oceniły, że przez to przystąpił do debaty z Clinton mocno osłabiony - przypominają media.

Jak ocenia "Wall Street Journal", Trump rozpoczął debatę "pokaleczony i wyzwolony".

"Pokaleczyło go opublikowanie niesławnych taśm, na których opowiadał, jak uwodzi kobiety, w tym mężatki. Jednocześnie był wyzwolony, jednoznacznie ogłaszając swoją niezależność od Republikanów i ich przywództwa, którego liczni przedstawiciele opuścili go po publikacji nagrań" - podaje w komentarzu "WSJ".

Po dość burzliwych pierwszych 30 minutach, w których pełno było wzajemnych zarzutów, Trumpowi udało się "odbudować i przeprowadzić efektowaną krytykę polityki zdrowotnej prezydenta Baracka Obamy. Bronił też swojego przyjacielskiego stanowiska wobec rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, tłumacząc, że chce dogadać się z Rosją, jeśli ta pomoże walczyć z Państwem Islamskim".

"W pewnym stopniu jego występ był odwrotnością pierwszej debaty, którą mocno rozpoczął, ale słabo zakończył" - dodał komentator "WSJ". Podkreślił jednocześnie, że chociaż Trumpowi udało się "wstać z kolan" i odbyć "przyzwoitą debatę", to nie wiadomo, czy w ostatecznym rozrachunku pomoże mu to wygrać wybory.

Według dziennika pozostają pytania, czy udało mu się przekonać sceptycznie do niego nastawionych Republikanów oraz kobiety, które mogły być dotknięte ostatnią publikacją. Nie wiadomo też jak poruszony przez niego wątek oskarżeń wobec męża kandydatki Demokratów i byłego prezydenta Billa Clintona o molestowanie seksualne zostanie odebrany przez wyborców. Poruszając tę sprawę Trump próbował odsunąć od siebie zarzuty o seksistowski język uwieczniony na opublikowanych nagraniach.

Na stopniowe rozkręcanie się podczas 90 minut transmisji telewizyjnej zwraca też uwagę "Washington Post". W analizie zamieszczonej na łamach gazety zauważono, że Trumpowi udało się zadać konkurentce "wszystkie pytania na jakie Republikanie chcięli, aby odpowiedziała". Poza zarzutami wobec Billa Clintona udało mu się podnieść takie kwestie, jak "niepowodzenie w Bengazi", kontrowersje wokół Obamacare, polityka USA w Syrii czy też e-maile Clinton.

Sukcesem Trumpa w niedzielnej debacie było przeniesienie dużej części dyskusji na sprawy związane z Clinton. Choć i w przypadku tej gazety podkreślono, że nie wiadomo, czy odbije się to na ostatecznym wyniku wyborów.

"W alternatywnym świecie Republikanie byliby zadowoleni z tego widowiska. (...) Jednak w związku z tendencją Trumpa do agresywnego działania wobec Clinton, a nawet sugerowania, że powinna pójść do więzienia, niedzielna debata mogła być bardzo frustrująca dla wielu Republikanów, którzy dostrzegają, iż ich kandydat na tym etapie jest już zbyt słaby, aby zablokować ją od wygrania wyścigu do Białego Domu" - oceniono na łamach "WP".

Komentując przebieg debaty dziennik "New York Times" ocenia, że dawała ona szansę kandydatowi Republikanów na pokazanie się jako osoby "skruszonej i dorosłej", a także potrafiącej odczuwać wstyd. Mimo to "NYT" zwraca uwagę, że w przeciwieństwie do pierwszego starcia telewizyjnego Clinton "była częściej zmuszona do defensywy", a Trump pokazał pewne "zdolności".

Według opublikowanego po debacie sondażu YouGov starcie kandydatów wygrała Clinton stosunkiem 47 do 42 proc. Była sekretarz stanu cieszyła się też większą popularnością wśród osób do tej pory niezdecydowanych - wskazało ją 44 proc., a Trumpa 41 proc. Kandydatka Demokratów zdecydowanie wygrywa wśród kobiet, a Trump nieznacznie wśród mężczyzn - odpowiednio 50 proc. kobiet wskazywało na Clinton a 38 proc. na Trumpa; 46 proc. mężczyzn na Republikanina, a 43 proc. na jego konkurentkę.

Badanie przeprowadzono wśród 812 zarejestrowanych wyborców, którzy oglądali debatę.

Tymczasem według sondażu CNN zdecydowanie wygrała Clinton, na co wskazało 57 proc. ankietowanych, według 34 proc. badanych debatę wygrał Trump. (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama