Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 6 października 2024 03:26
Reklama KD Market

3461 schodów na rowerze. Kolejny rekord Guinnessa Krystiana Herby

3461 schodów na rowerze.  Kolejny rekord Guinnessa Krystiana Herby
Krystian Herba fot.Artur Partyka
/a> Krystian Herba trafił do Księgi Guinnessa pokonując na rowerze 3461 schodów Willis Tower fot.Artur Partyka


Specjalizujący się w trialu rowerowym Krystian Herba ustanowił w Chicago rekord Guinnessa, pokonując w ciągu trzech godzin 3461 schodów Willis Tower. Pochodzący z Rzeszowa Herba poprawił wyczyn Davida Garcii, który wspiął się na rowerze na 3339 schodów wieżowca Juriquilla Towers w meksykańskim Queretaro.

Polak w pierwszej kolejności pokonał 66 pięter, następnie musiał zjechać windą na parter, by ponownie wspiąć się na 103. piętro drugiego najwyższego wieżowca USA.

– Na początku było wszystko tak, jak zakładałem – mówi Herba. – Później było już coraz gorzej. Po pokonaniu 130 pięter zaczęły się skurcze mięśni pleców i czworogłowych w udach. Nie było łatwo. Schody były wąskie, strome i bardzo wysokie. W przeszłości podobną ilość schodów pokonywałem w czasie niecałych dwóch godzin. W sobotę zajęło mi to aż trzy godziny. Dodatkowym utrudnieniem była przyczepność schodów, nie zawsze taka sama. Podczas próby ustanawiania rekordu przez cały czas należy utrzymywać równowagę na rowerze. Jakiekolwiek podpórki, nawet w windzie są niedozwolone i powodują dyskwalifikację. Nie mogłem sobie pozwolić na nieuwagę, czy chwilę dekoncentracji. Na szczęście miałem za sobą wspaniałych kibiców, którzy podążali za mną po schodach i motywowali do dalszej jazdy. Czułem ich obecność i myślę, że mają oni swoją cząstkę w tym, co udało mi się osiągnąć.

Herba nie ukrywał, że pojawiały się chwile zwątpienia, że pokonywanie ostatnich pięter było walką nie tylko z wysiłkiem, również z samym sobą.

– W pewnym momencie miałem wszystkiego dość. Największy kryzys dopadł mnie, kiedy do mety pozostało 460 schodów, czyli teoretycznie niedużo, bo zaledwie 23 piętra. Wtedy to jednak były aż 23 piętra. Ani przez chwilę nie pomyślałem o tym, żeby się wycofać. Wiedziałem, że muszę kontynuować wspinaczkę, ale była to już walka z samym sobą. Nie wiem, ile straciłem na wadze, ile dokładnie wypiłem wody. Myślę, że ponad dwa litry. Mimo tego czułem, że się odwadniam. Nie pociłem się, co ma dobre strony, bo mokre od potu rękawiczki są bardzo uciążliwe, potęgują dodatkowy wysiłek. Z drugiej jednak strony odwodniony organizm jest bardziej podatny na skurcze. Coś za coś.

Pokonanie tak gigantycznej ilości schodów wymaga nienagannego przygotowania fizycznego oraz doskonałego sprzętu.

– Przy takim wysiłku pracuje praktycznie cały organizm, trudno wskazać jakąś partię mięśni, która szczególnie jest zaangażowana. Strome i wysokie schody, z jakimi miałem do czynienia w Chicago, najbardziej narażały na wysiłek mięśnie pleców, dolnych partii przedramienia, łydek, mięśnie czworogłowe ud. Odpowiednie przygotowanie do takich obciążeń wymaga sporo pracy i czasu. Dużo ćwiczę, jeszcze więcej biegam. Biorę udział w maratonach, niekiedy nawet startuję na dystansach dłuższych. Muszę powiedzieć, że pokonanie maratonu jest znacznie łatwiejsze niż zdobycie Willis Tower. By trafić do Księgi Guinnessa, trzeba również dysponować odpowiednim sprzętem. Mój rower wykonany jest głównie z aluminium, ale większość śrubek, ośki i zębatki są z tytanu, obręcze natomiast z magnezu. Rower jest bardzo lekki, bo waży niewiele ponad sześć kilogramów, ale proszę wierzyć, że jak podrzuca się go ponad dwa tysiące razy, to z czasem robi się bardzo ciężki.

Herba jeszcze nie wie, jaki budynek będzie następny i kiedy spróbuje z nim się zmierzyć. Wszystko zależy od sponsorów, bo bez nich trudno o czymkolwiek myśleć i cokolwiek planować.

– Mamy różne plany. Do tej pory skupialiśmy się na Willis Tower, żeby uzupełnić moje CV, do którego wpisuję pokonane przeze mnie najwyższe budynki na świecie. W maju udało mi się w Brukseli pobić rekord Guinnessa, najszybciej wspinając się rowerem po schodach Atomium. W ubiegłym roku pokonałem 3139 stopni budynku Taipei 101, a rok wcześniej pobiłem w Melbourne należący do mnie rekord Guinnessa pod względem liczby przeskoczonych na rowerze schodów. 165 pięter i 2919 schodów Eureka Tower pokonałem w godzinę i 45 minut. Który wieżowiec będzie następny? Może wspinaczka po schodach najwyższej wieży telekomunikacyjnej na świecie Tokyo Skytree, a może zmierzę się z najwyższym drapaczem chmur Burj Khalifa w Dubaju. Zobaczymy.

Z Wietrznego Miasta wywozi wspaniałe wrażenia, nie tylko dlatego że udało mu się po raz kolejny wejść do Księgi Guinnessa.

– Chicago to wyjątkowe miasto, w którym żyją wyjątkowi ludzie. Spotkałem ich, doceniam ich życzliwość, bezinteresowność. Byli to praktycznie wyłącznie Polacy. Cieszę się z tego. Wiem, że wielu z nich jeździ na rowerach. Mają tutaj dobry klimat do tego, by uprawiać to, co tak bardzo lubią, przecież niedawno Chicago zostało uznane za najbardziej przyjazne miasto dla rowerzystów. Zapraszam ich także do Polski. Jak przyjadą, to wspólnie pojeździmy.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama