Mamy konkretne rezultaty naszej interwencji w sprawie rezydenta domu opieki Ballard Respiratory and Rehabilitation Center w Des Plaines k. Chicago: placówka dokłada starań, by poprawić poziom opieki nad Polakiem, Stanisławem Wrzosem. − Zaczęli się wreszcie mną interesować. Jest lepiej. Dziękuję − powiedział czytelnik, który prosił nas o pomoc.
Przypomnijmy, że mężczyzna zadzwonił do nas 26 września uskarżając się na złe traktowanie. Twierdził, że nie wolno mu wychodzić z budynku i jest przetrzymywany wbrew własnej woli. Podczas wizyty złożonej czytelnikowi jeszcze tego samego dnia, zauważyliśmy, że pościel na łóżku od dawna nie była zmieniana, a 75-latek sprawiał wrażenie zaniedbanego. Narzekał też na jedzenie, skarżył się, że chudnie i słabnie. Potrzebował też nowych okularów, bo żeby coś przeczytać, musi używać szkła powiększającego.
Administratorka domu opieki Marla Costello nie miała czasu, żeby spotkać się z nami osobiście. Zażalenia rezydenta przekazaliśmy jej 28 września przez telefon i prosząc o komentarz, ale administratorka stwierdziła, że obowiązujące przepisy nie pozwalają jej wypowiadać się, dopóki nie porozmawia z samym zainteresowanym. Obiecała, że oddzwoni po rozmowie z panem Stanisławem.
Oddzwoniła 30 września, jednak nie udzieliła nam żadnego komentarza, jedynie poprosiła o adres e-mailowy autorki tekstu. Jeszcze tego samego dnia przyszło oświadczenie od rzecznika administratorki Spencera Mausa, właściciela firmy pijarowskiej w śródmieściu Chicago.
W ogólnikowym oświadczeniu, nienawiązującym do żadnego z postawionych pytań w sprawie podopiecznego, Maus napisał m.in., że „Ballard Respiratory and Rehabilitation Center dokłada starań, by zapewnić rezydentom opiekę medyczną na najwyższym poziomie i takież warunki życia”.
Pisał też, że „lekarze zatrudniani przez placówkę zapewniają każdemu pacjentowi odpowiednie programy leczenia, dostosowane do potrzeb w każdym konkretnym przypadku, a personel placówki monitoruje bezpieczeństwo pacjentów idąc za wskazaniami lekarza, ale też tak, by zapewnić podopiecznym komfort życiowy”.
Na naszą uwagę, że odpowiedź ma się nijak do postawionych pytań, dotyczących m.in. braku utrzymania higieny pacjenta, pijarowiec zasłonił się regulacjami HIPAA, czyli Health Insurance Portability and Accountability Act, ustawy federalnej zapewniającej poufność informacji dotyczących stanu pacjenta. Maus poinformował równocześnie, że w sprawie, którą poruszyliśmy, prowadzone jest w placówce wewnętrzne dochodzenie.
Podczas kolejnej wizyty u naszego czytelnika, 3 października, zauważyliśmy, że pacjent wygląda schludniej, jego pokój jest posprzątany, a pościel zmieniona. Pan Stanisław opowiedział, że uczestniczył w spotkaniu z udziałem tłumacza z czterema przedstawicielami personelu domu opieki, którzy chcieli wiedzieć, jak mogą mu pomóc, co mogą zrobić, by czuł się lepiej psychicznie i fizycznie. Jak nam relacjonował, ponownie poprosił o zezwolenie na wychodzenie na zewnątrz i o lepsze wyżywienie.
Kilka dni później odwiedziła go w pokoju sama administratorka Marla Costello z przedstawicielką zarządu, której nazwiska nie udało się nam ustalić. Obie urzędniczki chciały wiedzieć, co można zrobić dla pana Stanisława. Również w tym przypadku rozmowa odbywała się za pośrednictwem tłumacza. Polak otrzymał zapewnienie, że zostanie wkrótce przebadany przez dwóch lekarzy specjalistów, którzy zadecydują o ewentualnych przepustkach.
Zapewniły też pacjenta, że może zamówić do jedzenia to, co lubi, a posiłek będzie przygotowany zgodnie z jego życzeniami. Przed zakończeniem wizyty, ku zaskoczeniu pana Stanisława, administratorka osobiście zabrała jego odzież do prania. Stanisław Wrzos nie kryje satysfakcji z tego, jak na jego sytuację wpłynęła nasza interwencja: − Po pani wizytach, telefonach i listach zaczęli się wreszcie mną interesować. Jest lepiej. Dziękuję.
Alicja Otap
[email protected]
Reklama