Firma Country Financial, świadcząca usługi ubezpieczeniowe i finansowe z siedzibą w Illinois przeprowadziła niedawno ogólnokrajowe badanie, w którym zapytała rodziców o ich podejście do kieszonkowego i wynagradzania swoich dzieci za prace domowe. Badanie wykazało, że 65 proc. mieszkańców Illinois wierzy, że dzieci powinny zarabiać kieszonkowe za prace domowe. Rodzic w Illinois za te obowiązki płaci dzieciom więcej niż średnia krajowa. Najlepiej płatne jest koszenie trawnika: 9,40 dol. (średnia krajowa 6,28 dol.), posprzątanie garażu to dla rodzica wydatek rzędu 8,74 dol (średnia krajowa 5,20 dol.), pranie dziecko z Illinois zrobi za 2,65 dol., a za 3,43 dol. uporządkuje pokój lub kuchnię. Opieka nad czworonogiem to dla naszych pociech zarobek rzędu 5 dolarów (średnia krajowa 2,66 dol.). Do niezbyt dobrze płatnych prac należy: ścielenie łóżka –1,03 dol. i nakrycie do stołu – 96 centów.
O opinię zapytaliśmy mamy na facebookowej grupie „Mamusie/rodzice z Chicago i okolic”. Wśród 23 matek, które zabrały głos, przeważała dezaprobata. „To jakiś żart!”, „To lekka przesada”, „Totalna bzdura” – podniosły się głosy. „Zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa itd. to zwykłe uczestniczenie w życiu rodzinnym” – napisała Katarzyna Kate Kowalczyk, mama 14-latka i babcia 6 i 8-latków. „Nie wyobrażam sobie płacenia za obowiązki domowe dzieciom. Mi nikt nie płaci i nie będę ich uczyła, że to sposób na kieszonkowe” – napisała Agnes Kaim, mama 9-latki i 10-latka.
Część mam przyznaje jednak, że obowiązki domowe to jedno, a kieszonkowe to zupełnie coś innego. Sugerują przyznawanie go starszym dzieciom. Młodsze go nie potrzebują, bo przecież „i tak wszystko mają”. Beata Dudzinska, mama 14-latki i pracującej już 22-latki, od 8 klasy dawała córkom 20 dol. kieszonkowego tygodniowo. – Młodsza córka wie, że jej obowiązkiem jest nauka i pomoc w domu. Zaś z kieszonkowego zbiera sobie na swoje zachcianki – mówi Dudzinska. Dodaje, że sprawdza, na co córka wydaje pieniądze. Jeżeli czymś podpadnie, kieszonkowe zostaje wstrzymane na tydzień, a nawet dłużej. Oczywiście kieszonkowe jest oddzielne od obowiązków domowych, które Dudzinska wprowadzała stopniowo u córek, począwszy od 4 klasy.
Córka idzie do pracy
Córka Grażyny Serafin też jest w 4 klasie. Oprócz obowiązków, do których należą utrzymanie porządku w swoim pokoju, opieka nad młodszą siostrą i odstawianie naczyń do zlewu, ma również prace, za które zarabia pieniądze: 2 dol. za opróżnienie zmywarki, 3 dol. za posprzątanie łazienki, 1 dolar za pomoc w składaniu prania. Serafin jest bardzo zadowolona z systemu, który stosuje z mężem od roku. – Nauczyło ją to szacunku do pieniędzy i pracy rodziców. Pojęcie „tata idzie do pracy” już nie jest dla niej abstrakcyjne. Teraz rozumie, co to znaczy „iść do pracy”. Jak na pracę przystało, nie są przyjmowane wymówki typu „dziś mi się nie chce”. Praca musi być wykonana i już. Pieniądze, które córka zarobi, należą do niej. Rodzice nie kontrolują, na co je wydaje. Matka podkreśla jednak, że ponieważ są to małe sumy, uzbieranie 20 dol. zajmuje dziecku sporo czasu. Dodaje, że łatwo pomylić płacenie za pracę z płaceniem za obowiązki. W przypadku jej rodziny, decyzja była dobrze przemyślana, ustalona z mężem, nawet podparta artykułami z poradnika finansowego.
Wspólne ustalenie, a nawet spisanie warunków, na jakich przekazujemy dzieciom pieniądze jest niezwykle ważne – twierdzi Małgorzata Olczak, terapeutka prowadząca punkt konsultacyjny dla rodziców i młodzieży przy Zrzeszeniu Amerykańsko-Polskim. Można wówczas uniknąć wielu nieporozumień i urazów. Olczak przyznaje, że zna rodziny, głównie amerykańskie, z ustalonym cennikiem prac domowych, według którego rodzice z ambicjami biznesowymi uczą dzieci inwestować. Wśród rodzin polonijnych popularniejszym podejściem jest jednak oczekiwanie, że codzienne obowiązki należące do dziecka będzie ono po prostu wykonywało – nieodpłatnie. Wówczas nagrodą jest wdzięczność i pochwała.
Wspólne ustalenie, a nawet spisanie warunków, na jakich przekazujemy dzieciom pieniądze jest niezwykle ważne"
Według Olczak wynagradzanie pieniężne za coś wyjątkowego, szczególne osiągnięcia lub wcześniej ustalone zadania nie jest niczym złym: – Dorośli też przecież dostają promocje, podwyżki, bonusy. To motywatory, które działają na wszystkich. Terapeutka podkreśla, że przekazywanie dziecku gotówki musi być zawsze kierowane zdrowym rozsądkiem, dostosowane do sytuacji finansowej rodziny, a także wieku i osobowości dziecka.
Zdaniem Dariusza Godlewskiego, doradcy finansowego z Financial Wealth Alliance, warto płacić dzieciom regularne tygodniówki, ucząc je w ten sposób gospodarowania pieniędzmi i oszczędzania. Jest jednak przeciwnikiem nagradzania finansowego dzieci za obowiązki, które do nich należą. – Na pewno dzieci nie powinny otrzymywać wynagrodzenia za naukę i za prace, które są ich obowiązkiem, ale na przykład za jakieś dodatkowe zajęcia mogą dostawać drobne. To nauczy ich szacunku do pieniądza i gospodarowania ewentualnymi oszczędnościami. Zwolenniczką takiego rozumowania jest także Olczak: – Nawet 5- czy 6-latki mogą czerpać korzyści z otrzymywanych pieniędzy. Oprócz nauki myślenia przyczynowo-skutkowego, które jest podstawową funkcjonowania w dorosłym życiu, uczą je również matematyki.
Od zabawki do benzyny
A co o dostawaniu gotówki od rodziców myślą same dzieci? 11-letnia Anita Mikołajczyk uważa, że rodzice powinni dawać dzieciom pieniądze tylko na ważne rzeczy, typu ubranie, jedzenie, prezent urodzinowy dla koleżanki, czy pamiątki z wakacji. Ponadto powinni sprawdzać, na co dzieci wydają pieniądze, żeby nie kupiły żadnych niedozwolonych rzeczy.
Starsze nastolatki mają bardziej stanowcze stanowisko: – Jeżdżę samochodem i przy okazji załatwiam różne rzeczy dla mamy. Mam dużo nauki i zajęć w szkole, i niestety nie mam czasu, żeby zarabiać na swoje wydatki. Wśród nich jest benzyna. Dzieci powinny dostawać pieniądze od rodziców, by po szkole lub w weekend wyjść z przyjaciółmi do kina czy restauracji – twierdzi 16-letnia Nicole.
Inna 16-latka, Madeleine właśnie zaczęła pracować w restauracji. – Jak dostanę pierwszą wypłatę, nie będę więcej prosić rodziców o gotówkę. Jeśli nastolatek potrzebuje więcej pieniędzy niż te na niezbędne wydatki, to powinien je zarobić.
Dzieci potrafią być finansowo bardziej odpowiedzialne, niż nam się wydaje, jeżeli tylko damy im na to szansę. Grażyna Serafin ze wzruszeniem wspomina, gdy córka uzbierała pierwsze 20 dol. z zarobionych pieniędzy i poprosiła, by zawieźć ją do sklepu z zabawkami Toys'R'Us. – Wybrała zabawkę dla siebie i drugą, mniejszą, dla młodszej siostry. Innym razem zaproponowała: „Mama, chodźmy do Starbucksa”. Na odpowiedź mamy: „Nie dzisiaj, bo nie mam pieniążków”, 9-latka oznajmiła radośnie: „To dzisiaj ja stawiam!”
Joanna Marszałek
j.marszał[email protected]
(współpraca: A.Otap, M.Błaszczuk, G.Dziedzic)