Federalne Biuro Śledcze (FBI) jest zdania, że zagraniczni hakerzy zaatakowali niewielką liczbę telefonów komórkowych używanych przez polityków amerykańskiej Partii Demokratycznej - podał we wtorek Reuters, powolując się na cztery źródła.
Możliwe, że wśród osób, których telefony zostały zaatakowane, byli politycy pochodzący z wyboru - dodaje agencja.
Do prób ataku hakerskiego doszło mniej więcej w ciągu ostatniego miesiąca. Dwa źródła Reutersa podały, że zdaniem FBI za atak odpowiadają rosyjscy hakerzy - podobnie jak za wcześniejsze ataki na serwery Partii Demokratycznej.
Jedno źródło Reutersa podało, że osoby, których telefony zostały zaatakowane, poproszono o ich przekazanie do FBI.
Władze USA podejrzewają rosyjskich hakerów o przeprowadzenie ujawnionego w lipcu ataku na Komitet ds. kampanii wyborczych Demokratów (DCCC). Wcześniej ujawniono ataki na Krajowy Komitet Partii Demokratycznej (DNC), a także sztab odpowiadający za kampanię demokratycznej kandydatki do Białego Domu Hillary Clinton. Kreml stanowczo odrzucił te oskarżenia.
W sierpniu podano, że FBI ma dowody, że zagraniczni hakerzy dostali się do baz danych dwóch stanowych systemów wyborczych w USA: w Arizonie i Illinois. W stanie Illinois władze zmuszone były zamknąć system rejestracji wyborców na dziesięć dni pod koniec lipca, gdy wyszło na jaw, że hakerzy ukradli dane nawet 200 tys. osób.
W przypadku Arizony atak miał bardziej ograniczony zasięg - złośliwe oprogramowanie hakerów pokonało istniejące zabezpieczenia, ale nie udało im się załadować żadnych danych. (PAP)
Reklama