Pełny dostęp do unijnego rynku bez gwarantowania swobody przepływu osób - taką propozycję Kontynentalnego Partnerstwa dla UE i Wielkiej Brytanii przedstawili w poniedziałek eksperci z Francji, Belgii, Niemiec i Zjednoczonego Królestwa.
Długoterminową wizję współpracy krajów unijnych z państwami europejskimi spoza Wspólnoty nakreśliło pięciu autorów pod auspicjami prestiżowego brukselskiego think tanku Bruegel. Bezpośrednim bodźcem do wyjścia z tą propozycją była decyzja podjęta w czerwcowym referendum przez Brytyjczyków o wyjściu ich kraju z UE.
W 12-stronicowym dokumencie "Europa po Brexicie" przedstawiono inicjatywę stworzenia Kontynentalnego Partnerstwa, czyli modelu relacji między krajami UE a państwami spoza Unii. Partnerstwo oparte na zasadzie międzyrządowej współpracy miałoby dawać krajom spoza UE wpływ na decyzje podejmowane w Unii (choć bez możliwości ich blokowania), a także gwarancję swobodnego przepływu dóbr, usług i kapitału, bez konieczności akceptowania zasady wolnego przepływu osób (możliwe byłoby przyjęcie kwot pracowników, którzy mogliby w określonym czasie podejmować pracę w krajach Partnerstwa).
To przełom w dotychczasowym myśleniu o relacjach UE z Wielką Brytanią. Po czerwcowym referendum, które zdecydowało o Brexicie, unijni przywódcy, z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, prezydentem Francji Francois Hollande'em i szefem Komisji Europejskiej Jean-Claude'em Junckerem na czele, jak mantrę powtarzali, że dostęp do jednolitego rynku możliwy jest jedynie przy akceptacji wszystkich czterech swobód, na jakich się opiera, łącznie z gwarancją wolnego przepływu osób.
Dla Polski to bardzo ważna kwestia, bo w Wielkiej Brytanii żyje i pracuje ponad 900 tys. naszych rodaków. Zagwarantowanie im jak najlepszych zabezpieczeń w negocjacjach dotyczących "rozwodu" Wielkiej Brytanii z UE będzie jednym z głównych wyzwań stojących przed rządem w Warszawie.
Jak tłumaczył w poniedziałek w Brukseli szef ośrodka Bruegel Guntram Wolff, Brytyjczycy w czerwcu zdecydowali o odrzuceniu swobody przepływu osób, a także politycznej wizji UE o charakterze ponadnarodowej instytucji.
"Dlatego proponujemy wizję Kontynentalnego Partnerstwa, która w dłuższej perspektywie może być atrakcyjna dla innych krajów" - przekonywał. Zasadniczym elementem przedstawionego modelu jest silny wewnętrzny krąg w Europie, który tworzyłyby kraje UE chcące się dalej integrować, oraz zewnętrzny krąg złożony z krajów pozostających poza blokiem.
Wizja ta wybiega 10-15 lat w przyszłość, jej autorzy zakładają więc, że wszystkie lub prawie wszystkie kraje unijne w momencie ewentualnego urzeczywistniania tych koncepcji będą znajdowały się w strefie euro. Nie wykluczają przy tym, że znajdą się i takie państwa, które stwierdzą, że nie chcą być w wewnętrznym kręgu, i wyjdą z UE, by być częścią Partnerstwa Kontynentalnego.
"Nasze założenie jest takie, że w ciągu 10-20 lat większość krajów UE, jeśli nie wszystkie, będzie należeć do strefy euro (...). Może się zdarzyć, że jeden czy dwa kraje wybiorą wyjście z UE" - przyznał współautor propozycji, prof. Andre Sapir z Wolnego Uniwersytetu w Brukseli.
Eksperci proponują powołanie Rady Kontynentalnego Partnerstwa, w której debatowano by nad propozycjami regulacji w sprawie jednolitego rynku i innymi zasadniczymi kwestiami dotyczącymi Europy i świata. Kraje Partnerstwa mogłyby zgłaszać poprawki do projektów prawa europejskiego, ale ostateczna decyzja byłby podejmowana - tak jak obecnie - w ramach unijnej procedury ustawodawczej.
Państwa niebędące w UE, ale należące do Kontynentalnego Partnerstwa musiałyby dokładać się do unijnego budżetu. Dzięki temu - zdaniem autorów propozycji - państwa takie jak Polska mogłyby otrzymać rekompensatę za to, że akceptują wolny przepływ kapitału (czyli np. usługi finansowe z londyńskiego City), ale nie mogą wysyłać na Wyspy swoich pracowników.
To jednak perspektywa gorsza od obecnej sytuacji, w której nasz kraj korzysta z brytyjskiej składki do budżetu, mając jednocześnie możliwość wysyłania do tego kraju siły roboczej.
Autorzy propozycji przekonują, że Kontynentalne Partnerstwo to nie tylko uczestnictwo w jednolitym rynku, ale też możliwość budowania wspólnej, europejskiej (nie tylko unijnej) odpowiedzi na globalne zagrożenia. Nowy typ porozumienia miałby być otwarty na inne zainteresowane kraje, takie jak Turcja czy Ukraina.
Autorami propozycji, poza Wolffem i Sapirem, są: szef komisji spraw zagranicznych niemieckiego Bundestagu Norbert Roettgen, przewodniczący brytyjskiej Rady Systemowego Ryzyka, wykładający na Harwardzie Paul Tucker, a także komisarz generalny organizacji France Strategie Jean Pisani-Ferry.
Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)
Reklama