Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 09:26
Reklama KD Market

Rio: szczypiorniści w półfinale. Wyszomirski w roli głównej



Polscy piłkarze ręczni wygrali z Chorwacją 30:27 (18:14) w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego w Rio de Janeiro. W piątek w półfinale zmierzą się z Danią.

Biało-czerwoni mają szansę na drugi medal olimpijski. W 1976 roku w Montrealu Polacy zdobyli brąz.

Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski - Karol Bielecki 12, Krzysztof Lijewski 7, Michał Daszek 4, Mariusz Jurkiewicz 2, Kamil Syprzak 2, Mateusz Jachlewski 1, Adam Wiśniewski 1, Bartosz Jurecki 1, Przemysław Krajewski, Mateusz Kus, Michał Szyba.

Chorwacja: Ivan Stevanovic, Ivan Pesic, Kresimir Kozina - Luka Stepancic 7, Ivan Cupic 7, Domagoj Duvnjak 5, Manuel Strlek 4, Marko Kopljar 1, Marko Mamic 1, Ivan Sliskovic 1, Ilija Brozovic 1, Jakov Gojun, Zlatko Horvat, Igor Karacic.

Polacy mogli obawiać się tego meczu. W ostatnich latach w wielkich imprezach wygrali z Chorwatami tylko raz - w ćwierćfinale ubiegłorocznych mistrzostw świata w Katarze (24:22). Szczególnie bolesna była porażka w styczniowych mistrzostwach Europy w Krakowie - aż 23:37, która wyeliminowała biało-czerwonych z turnieju. Już na igrzyskach w Rio de Janeiro polski zespół nie zachwycał, w odróżnieniu od Chorwatów, którzy wygrali w swojej grupie m.in. z mistrzem świata Francją oraz z Danią. Niewątpliwie to oni przystępowali do gry w roli faworytów.

Już pierwsze minuty wskazywały na to, że będzie to bardzo zacięte spotkanie. Polacy nie przypominali drużyny, która dwa dni wcześniej po bardzo słabym występie przegrała ze Słowenią 20:25 i musiała liczyć na zwycięstwo Niemców nad Egiptem, by znaleźć się w najlepszej ósemce turnieju. Grali skutecznie w ataku, z determinacją w obronie, nie cofając się ani o krok przed przeciwnikiem.

Sławomir Szmal nie potrafił jednak zatrzymać rzutów rywali i przy prowadzeniu Chorwatów 9:8 został zastąpiony między słupkami przez Piotra Wyszomirskiego. Jak się okazało, bramkarz węgierskiego klubu Pick Szeged był tego dnia w rewelacyjnej dyspozycji, odbijając w całym meczu aż 15 rzutów (48-procentowa skuteczność). W 18. minucie rywale prowadzili 11:9, ale od tego momentu sześć bramek z rzędu rzucili Polacy, w tym trzy Krzysztof Lijewski. Polacy przejęli inicjatywę i na przerwę schodzili prowadząc 18:14.

Po zmianie stron podopieczni Tałanta Dujszebajewa powiększali przewagę, prowadząc 21:16. Bramkę rywali bombardował rozgrywający jeden z najlepszych meczów w karierze Karol Bielecki (aż 12 goli na 15 rzutów). Chorwaci się jednak nie poddawali. Bardzo niebezpieczny był na prawym skrzydle dobry znajomy polskich szczypiornistów Ivan Cupic. Były zawodnik Vive Kielce, gdy dochodził do sytuacji strzeleckiej, potrafił znaleźć receptę na Wyszomirskiego.

Przewaga Polaków stopniała do jednego trafienia (21:20), a emocje sięgnęły zenitu, gdy w 55. minucie inny były gracz klubu z Kielc Manuel Strlek doprowadził do remisu (25:25). W tym momencie dwie bardzo ważne bramki zdobył Bielecki, a rzut Domagoja Duvnjaka wspaniale obronił Wyszomirski. Polacy długo rozgrywali następną akcję, którą skutecznie zakończył Kamil Syprzak. Dwa trafienia przewagi (28:26) na półtorej minuty przed końcem gry jeszcze nie gwarantowały sukcesu, ale gdy Luka Stepancic zgubił piłkę, a szybką kontrę biało-czerwonych wykończył rzutem do pustej bramki Mateusz Jachlewski, nie było już siły mogącej odebrać biało-czerwonym zwycięstwo.

Polacy w piątek zagrają o olimpijski finał z Duńczykami, z którymi również wielokrotnie i ze zmiennym szczęściem spotykali się na najważniejszych imprezach. Najbliżsi rywale podopiecznych Dujszebajewa w ćwierćfinale łatwo poradzili sobie ze Słowenią (37:30). W drugim półfinale Francja spotka się z Niemcami.

Po meczu powiedzieli:

Adam Wiśniewski: "W końcu zaskoczyły pewne elementy, które ciężko trenowaliśmy. Wcześniej były pytania dlaczego gramy w ten sposób. Cały czas trenowaliśmy ustawienia, ale ciągle tego czegoś brakowało. W końcu trafiliśmy z tym czymś. Od początku byliśmy bardzo skoncentrowani, a przy remisie Chorwaci nas nie przełamali. W pierwszej połowie Piotrek Wyszomirski odbijał bardzo dużo piłek, dlatego było prowadzenie. W drugiej połowie to się trochę zmieniło. Summa summarum wygraliśmy, trzeba się cieszyć. Jesteśmy w tym miejscu, o którym każdy z nas marzył, by być. Brawa dla całego zespołu. Świętowania nie będzie. Będziemy dalej skromnie przygotowywać się do meczu z Danią. Wierzyliśmy w to, że w końcu nam się może coś udać".

Karol Bielecki: "Udało nam się wykonać plan trenera i z tego się cieszymy. Cieszę się, że udawało mi się trafiać. Sytuacje były, szedłem zdecydowanie i na szczęście trafiałem. Dowieźliśmy prowadzenie do końca. Zagraliśmy bardzo konsekwentnie i mądrze. Tak się złożyło, że akurat ćwierćfinał był najlepszym meczem w naszym wykonaniu w tym turnieju. Na razie się nie podniecamy, bo nic nie mamy. Tych meczów ważnych już było wiele, parę lat już mam, myślę zatem, że jeden z wielu. Spotkanie do wygrania, jak tysiące innych w życiu. Skupiamy się teraz na tym, żeby zrealizować założenia taktyczne. Na szczęście trafiłem z formą, ale w życiu raz jest lepiej, raz gorzej. W Pekinie byliśmy innym zespołem, mieliśmy inne sytuacje. Paru z nas miało wiele lat mniej, teraz mamy większe doświadczenie i piszemy nową historię. Mam nadzieję, że będzie pozytywna. Tak jest w sporcie, że raz jest beznadziejnie, a raz wspaniale. Nie ma żadnego znaczenia, z kim gramy w półfinale. Zadecyduje dyspozycja dnia. Nie czujemy zmęczenia. Myślę, że już teraz moglibyśmy grać kolejny mecz".

Michał Jurecki: "Udało nam się awansować najpierw do ćwierćfinału i wiedzieliśmy, że to będzie najważniejsze. Wyszliśmy bardzo zmotywowani, a ja kibicowałem im z ławki jak tylko mogłem. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani, jeśli chodzi o obronę. Bardzo dużo analizowaliśmy grę przeciwnika, ale także ten mecz, który pół roku temu przegraliśmy w Krakowie w mistrzostwach Europy. Nie mogliśmy popełnić tych samych błędów i to się udało. Plan w ataku został zrealizowany. To nie był jednak dla nas żaden rewanż. Skupialiśmy się tylko na tym, co tutaj. Karol Bielecki rozgrywa wyśmienity turniej, ale to jeszcze nie koniec. Przed nami kolejne ciężkie zawody".

Piotr Wyszomirski (bramkarz): "Nie wiem, czy to był mecz życia, są jeszcze dwa przed nami. Chciałbym powiedzieć po turnieju, że rozegrałem więcej dobrych meczów niż tylko ten z Chorwacją. Trener uczył nas, byśmy byli cierpliwi i konsekwentni w ataku. Obrona i kontra – to najgroźniejsze bronie Chorwatów, a tego było bardzo mało. Moim zdaniem dzięki atakowi wygraliśmy ten mecz. Byłem tak skoncentrowany, że nie pamiętam nawet, co było na meczu. Jesteśmy bardzo doświadczoną drużyną i to, co sobie ustaliliśmy - wychodziło. Nie gubiliśmy też głupich piłek. To była walka o wszystko dla nas. Chcieliśmy być w najlepszej czwórce. Modliłem się przed meczem, w trakcie i prosiłem jeszcze Sławka Szmala, żeby się modlił. Można powiedzieć, że wymodliliśmy to zwycięstwo. Jesteśmy w czwórce, to jest sport, wszystko może się zdarzyć. Teraz mecz z Danią, a to drużyna na pewno świetna technicznie. Musimy zachować zimną głowę. Będziemy na pewno walczyć. Kto nam dawał szansę z Chorwatami? Byli pierwsi w grupie A, pokonali Francuzów jedną bramkę, a wiadomo jak się skończyło. Zobaczyli, że Michał Jurecki się nie rozgrzewa i już w ogóle nas zlekceważyli. A my pokazaliśmy, że bez Dzidziusia też potrafimy wygrać".

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama