Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:51
Reklama KD Market

Terroryści made in Poland



Terroryzm nie dotknął jeszcze Polski na taką skalę jak na Zachodzie, choć zagrożenia są coraz bardziej widoczne. Nad Wisłą receptą na spadek bezpieczeństwa w Europie ma być zablokowanie napływu uchodźców i zwiększenie uprawnień dla organów ścigania w ustawach – antyterrorystycznej i o policji.

W niedawnym krwawym zamachu na nabrzeżu w Nicei wśród ponad 80 innych ofiar zginęły także dwie Polki. Niewiele później w Niemczech 21-latek zabił maczetą naszą rodaczkę. Choć za tym ostatnim mordem nie stały bezpośrednio pobudki terrorystyczne, muzułmańskie pochodzenie sprawcy nie umknęło uwadze mediów.

Terroryzm blisko, coraz bliżej 

W Polsce tylko w tym roku mieliśmy do czynienia z jedną podjętą próbą zamachu terrorystycznego, która o mały włos nie zakończyła się tragedią. Zdarzenie miało miejsce 19 maja – do eksplozji doszło nieopodal Dworca Głównego, przy ul. Kościuszki we Wrocławiu.

Według prokuratury wrocławski student Paweł R. podłożył bombę domowej roboty w autobusie linii 145. Kierowca – nawiasem mówiąc z naruszeniem wszelkich reguł bezpieczeństwa – wyniósł bombę na przystanek. Dzięki temu jednak uniknięto jeszcze większej tragedii, bomba eksplodowała ciężko raniąc jedną osobę. Obława na sprawcę  trwała kilka dni, ale okazała się skuteczna. Pawłowi R. grozi dziś dożywocie m.in. za wielokrotną próbę zabójstwa, ale najpierw skierowano go na obserwację psychiatryczną.

Zamachowiec mógł się wzorować na bombach z Bostonu. Eksplozja na mecie odbywającego się w tym czasie maratonu zabiła wówczas trzy osoby, 15 trafiło w stanie krytycznym do szpitala, a 264 zostały ranne.  Podobnie jak bracia Carnajew – sprawcy bostońskiego zamachu – Paweł R. użył szybkowaru, który wypełnił ładunkiem wybuchowym oraz metalowymi przedmiotami. W Polsce na szczęście nikt nie zginął.

Dzień przed przylotem do Polski papieża Franciszka, Żandarmeria Wojskowa zatrzymała 41-letniego Daniela G., który usiłował na teren krakowskich Błoni wnieść plecak ze składnikami mogącymi posłużyć do przygotowania prochowego ładunku wybuchowego. Był to ponad kilogram azotanu amonu (saletra amonowa), mocznik oraz cukier puder. Mężczyzna trafił do aresztu. Przedstawiono mu zarzut usiłowania popełnienia przestępstwa czy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób. Informacja była utrzymywana w najściślejszej tajemnicy dla dobra śledztwa oraz by nie szerzyć paniki. Daniel G. w przeszłości był karany za wzniecanie fałszywych alarmów bombowych. Ponadto, jak ustalono, podejrzany w przeszłości groził swojej żonie, że wysadzi ją w powietrze wraz z dziećmi.



Jeździł śladami papieża

Dużo więcej zaniepokojenia wzbudziły informacje, które mogły świadczyć o wzroście zagrożenia terrorystycznego ze strony fundamentalistów islamskich.  W Łodzi na 2 miesiące został aresztowany 48-letni obywatel Iraku.

Według polskich mediów funkcjonariuszy zaniepokoiło wskazanie psa wytresowanego do poszukiwania ładunków wybuchowych, który na trasie przejazdu papieża w Krakowie wskazał, iż w jednym z mieszkań okolicznych domów mogą znajdować się ładunki wybuchowe.  Praca wywiadowcza wskazała, że jeden z obywateli Iraku wynajął kilka mieszkań na trasie przejazdu. Udało się ustalić jego tożsamość i go namierzyć. Oprócz krakowskich mieszkań, niedoszły zamachowiec w Łodzi wynajął też dwa lokale, w tym jeden w Hostelu przy ulicy Okopowej. Oficjalnie Irakijczyk jest podejrzany o posiadanie śladowych ilości materiałów wybuchowych, za co grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Według ministra Ziobry  "są też inne bardzo poważne elementy wskazujące na to, że jego rola jest niejasna. Na pewno nie mówił prawdy, krótko mówiąc składał fałszywe zeznania. Są one sprzeczne co do jego roli i sensu obecności w Polsce.”  Irakijczyk dokumentował podobno miejsca, które były związane z pielgrzymką papieża. Fotografował też dworce kolejowe i galerie handlowe.  Na odzieży, którą miał na sobie zatrzymany, funkcjonariusze znaleźli ślady materiałów wybuchowych.

Eksperci podkreślają, że to nie kwestia czy w ogóle Polsce dojdzie do ataków, ale raczej kiedy będziemy świadkami pierwszych zamachów"



Austriak neofita

To jeszcze nie koniec. Jak poinformował komendant główny policji Jarosław Szymczyk w dniu głównej mszy papieża Franciszka w Brzegach służby zatrzymały w Krakowie 28-letniego obywatela Austrii. Decyzją ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka mężczyzna został wydalony z kraju na mocy ustawy antyterrorystycznej. Wiadomo, że przeszedł na islam i docelowo zamierzał ruszyć do Syrii. Mężczyźnie nie postawiono jednak żadnych zarzutów.

Podczas Światowych Dni Młodzieży w związku z ewentualnym zagrożeniem terrorystycznym zatrzymano także Tunezyjczyka i Algierczyka. Nie wiadomo w jaki celu przybyli do Polski właśnie w tym okresie. Zwolniono ich już po zakończeniu uroczystości bez postawienia zarzutów. Prokuratura podała jedynie, że ze względu na dobro śledztwa, do czasu zakończenia czynności nie będą udzielane żadne informacje.  "Zatrzymanie było w pełni zasadne" – argumentował minister sprawiedliwości – prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem były dowody o charakterze tajnym wskazujące, że "te osoby mogą mieć związek ze środowiskami o charakterze terrorystycznym". Wcześniej pies i testery zidentyfikowały także i w tym przypadku ślady materiałów wybuchowych. Laboratorium kryminalistyczne nie stwierdziło jednak wystarczających ilości, które pozwalałyby na kategoryczną ocenę, czy rzeczywiście przygotowywano zamach.



Polak w IS

Prokuratura nie wyklucza poszerzenia zarzutów stawianych 24-letniemu Polakowi – Dawidowi Ł., podejrzanemu o udział w związku o charakterze zbrojnym mającym na celu popełnianie przestępstw o charakterze terrorystycznym. Mężczyźnie grozi kara do 8 lat więzienia.

O możliwości rozszerzenia zarzutów poinformowała naczelnik łódzkiego wydziału zamiejscowego departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej – prok. Beata Marczak.

Dawid Ł. nadal przebywa w areszcie śledczym. Jak informuje prok. Marczak, ze względu na dobro prowadzonego śledztwa nie jest możliwe wskazanie przeciwko ilu osobom toczy się postępowanie, jakiej treści zarzuty są w nim stawiane i czy podejrzani to Polacy oraz to, czy i jakie zastosowano wobec nich środki.

Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od czerwca zeszłego roku. Polak miał m.in. brać udział w szkoleniach strzeleckich oraz – w ograniczonym zakresie – w działaniach bojowych. Według śledczych działania te miały być podejmowane na terenie Norwegii, Polski, jak i Turcji i Arabskiej Republiki Syryjskiej.

Zarzut wobec mężczyzny dotyczy okresu od stycznia 2014 r. do kwietnia 2015 r. Według prokuratury organizacja, w której działał Dawid Ł., nie jest związana z Państwem Islamskim; to innego rodzaju organizacja o charakterze terrorystycznym działająca na terenie Syrii.

Dawid Ł. został zatrzymany jesienią 2015 roku na lotnisku w Warszawie. Jak informuje prok. Marczak, śledztwo prowadzone jest przeciwko więcej niż jednej osobie. Prokuratura analizuje zgromadzony materiał, który w ogromnej większości sporządzany jest w 8 językach. Konieczne jest wykonanie czynności procesowych poza granicami Polski oraz pozyskanie materiałów z zagranicy – podkreśla prokuratura.

Śledczy współpracują w tej sprawie z różnymi jednostkami działającymi nie tylko w Unii Europejskiej. Prokuratura ujawniła, że pozyskano częściowo opinie biegłych, np. z zakresu arabistyki oraz ds. badania broni i balistyki. W części przetłumaczono materiały sporządzone w obcych językach. Według prokuratury potrzeba jeszcze powołania kolejnych biegłych różnych specjalności.

"Gromadzony materiał dowodowy nie tylko pogłębił wiedzę w dotychczasowych wątkach sprawy i dostarczył istotnych danych oraz informacji, ale dał też podstawy do zwiększenia liczby podejrzanych i postawionych w sprawie zarzutów" – podała prok. Marczak dodając, że prokuratura nie wyklucza, iż po zakończeniu gromadzenia i analizie materiału dowodowego nastąpi dalsze rozszerzenie postawionych już zarzutów, a także liczby podejrzanych i zarzutów, jakie są im stawiane.

A może bać się… Rosjan

Bezprecedensowe środki ostrożności podjęte przez władze podczas szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży sprawiły, że obie te imprezy odbyły się bezpiecznie i bez żadnych poważniejszych incydentów.

W zabezpieczenie ŚDM zaangażowano ok. 38 tys. funkcjonariuszy podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji. Nad bezpieczeństwem pielgrzymów przebywających w Krakowie czuwała policja, straż pożarna, straż graniczna, Biuro Ochrony Rządu, wojsko, a także specjalne oddziały antyterrorystyczne.  Takich środków bezpieczeństwa nie podjęto nigdy w historii wolnej Polski.

Eksperci podkreślają, że to nie kwestia czy w ogóle Polsce dojdzie do ataków, ale raczej kiedy będziemy świadkami pierwszych zamachów. Polacy powinni także obawiać się niebezpieczeństw płynących zza wschodniej i północnej granicy. Nie bez powodu rząd nie przywrócił małego ruchu granicznego z Federacją Rosyjską w Okręgu Kaliningradzkim. Możliwość pojawienia się “zielonych ludzików” i innych form rosyjskiej dywersji najwyraźniej okazała się na tyle realna, aby przeważyć nad stratami ekonomicznymi ponoszonymi przez mieszkańców strefy przygranicznej. A wojna hybrydowa to też forma terroryzmu i to nie mniej niebezpiecznego od islamskiego fundamentalizmu, bo inspirowanego i sterowanego przez rząd na Kremlu.

Jolanta Telega

[email protected]

 

Warsaw Chopin Airport security after Brussels attacks

Warsaw Chopin Airport security after Brussels attacks

Warsaw Chopin Airport security after Brussels attacks

Warsaw Chopin Airport security after Brussels attacks

A team of nearly two dozen Polish policemen from the antiterrorist unit take up positions during a training

A team of nearly two dozen Polish policemen from the antiterrorist unit take up positions during a training

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama