Trwa zbiórka funduszy na remont i odbudowę grobów powstańców warszawskich oraz miejsc związanych ze zrywem 1944 r. Cmentarz Powstańców Warszawy jest dokumentem na to, jaką cenę trzeba zapłacić za zniewolenie - mówiła uczestniczka zrywu Wanda Traczyk-Stawska, ps. "Pączek".
Akcja "Nie zapomnij o nas, Powstańców Warszawskich" potrwa do końca roku.
Podczas środowego spotkania w Muzeum Powstania Warszawskiego inicjatorzy zbiórki, Komitet 44, tłumaczyli, że "akcja ma na celu zbiórkę pieniędzy na rzecz renowacji zniszczonych, zapomnianych, opuszczonych grobów powstańców warszawskich oraz miejsc pamięci, związanych z powstaniem warszawskim na terenie całego kraju. W tym roku planujemy remont 860 krzyży powstańczych na warszawskich Powązkach. Do tego jest jeszcze wiele grobów, o których istnieniu często nie mamy nawet pojęcia" - powiedział organizator akcji Patryk Markuszewski.
"Zbiórka prowadzona jest poprzez portale społecznościowe, naszą stronę internetową oraz poprzez wolontariuszy z Muzeum Powstania Warszawskiego, którzy kwestują na ulicach Warszawy podczas głównych uroczystości związanych z rocznicą wybuchu powstania" - dodał. Jak ocenił, szacowany koszt realizacji projektu to około 112 tys. zł. Zbiórka zakończy się 31 grudnia 2016 r.
W zeszłym roku udało się zebrać 115 tys. zł. W ciągu 10 lat działalności Komitet zebrał 0,5 mln zł. i wyremontował ponad 100 grobów powstańczych oraz wiele pomników, związanych z powstańczym zrywem. "Nie można czekać na decyzję innych, na decyzję władz. Trzeba się tym zająć. My musimy się tym zająć jako młode pokolenie, w dowód wdzięczności dla tych, którzy polegli w walce o niepodległość naszego kraju" - zaznaczył.
W trakcie środowego spotkania udział wzięli także uczestnicy powstania warszawskiego. "Forma apelu, jaką państwo robicie, wydaje mi się jedyną możliwą. Społeczeństwo, jeśli chodzi o przekazywanie jakichkolwiek pieniędzy, jest bardzo wstrzemięźliwe. Można zbierać tylko ochotniczo i jestem pełen uznania dla tej akcji. Nie wyobrażam sobie innej. Ze strony państwa próżno oczekiwać dotacji" - powiedział prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Leszek Żukowski.
Głos zabrał również Stanisław Krakowski, prezes Okręgu Warszawa Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. "Należy nagłośnić problem i w jakimś sensie w programie nauczania historii w szkołach średnich uwzględnić ten moment naszej historii, z którego jesteśmy w tej chwili dumni". Jak ocenił, "poziom wiedzy z historii najnowszej jest żenująco niski". "W programach nauczania historii należy uwzględniać ten heroiczny okres naszej walki od roku 1939 nie kończąc na 1945, albowiem walkę o wolną Polskę prowadzili również żołnierze AK po 1945 roku, aż do 1956 r.".
Wspomniał moment wybuchu II wojny światowej. "Miałem wtedy 10 lat. Nigdy nie zapomnę nauczycieli, którzy uczyli nas w szkołach. Chodziłem do szkoły, która jako jedna z nielicznych była wówczas zradiofonizowana. Nie zapomnę jak kierownik szkoły zorganizował spotkanie z wychowawcami wszystkich klas i poprosił, by uczniowie wysłuchali w postawie na baczność przemówienia ministra Becka, które wygłosił 5 maja. Były to tego rodzaju decyzje, sytuacje, które kształtowały naszą przyszłą postawę, która zaowocowała postawą, jaką przyjęliśmy w okresie okupacji, szczególnie w okresie powstania warszawskiego".
W tym roku jednym z priorytetów akcji jest odbudowa grobu Andrzeja Chołowieckiego, ps. "Szary". Wspominała go Wanda Traczyk-Stawska, ps. "Pączek", uczestniczka powstania oraz działacz społeczny na rzecz odbudowy Miejsc Pamięci. "Był moim serdecznym kolegą. Razem walczyliśmy w Oddziale Osłonowym WZW. Miał zaledwie 20 lat" - przypomniała.
Opowiedziała także o okolicznościach śmierci Chołowieckiego. "13 sierpnia mieliśmy uczestniczyć w przebiciu ze Śródmieścia do Starego Miasta. Już na początku poległ nasz ukochany dowódca. Andrzej w pewnym momencie zaczął cały drżeć i powiedział, że nic nie widzi, bo oślepia go palący się budynek (...) Andrzej był bardzo ambitny. Wyzbył się lęku i pełen wiary i determinacji wyskoczył jako pierwszy. Chciał walczyć, chciał zwyciężać! (...) Niestety, pocisk z czołgu trafił rykoszetem, tak że przebił Andrzejowi tętnicę. Upadł na mnie. Zmarł 14 sierpnia. Widziałam wiele cierpienia i śmierci, ale tego nigdy nie zapomnę".
"Andrzej pochowany jest na cmentarzu Bródnowskim. Nie ma rodziny, która mogłaby zadbać o jego grób. Z naszego oddziału żyje już nas tylko czworo, ale tylko ja jedna mogę jeszcze chodzić. W tym roku jednak zdrowie nie pozwoli mi udać się na cmentarz. Bardzo to przeżywam. Andrzej Chołowiecki był niezwykłym chłopcem, który przełamał swój lęk i poświęcił życie w walce za Polskę. Takich poruszających, cichych, a jednocześnie wielkich historii jest jednak bardzo wiele. Każda z ofiar powstania zasługuje na pamięć i cześć" - podkreśliła.
"Jeśli chcecie, żeby pamięć o powstaniu istniała, musi być konkret w garści u każdego dziecka, któremu chcemy przekazać, że było powstanie, ale także w ogóle postawę obywatelską, patriotyczną. W Muzeum jest tłok. Przychodzą dzieciaki, żeby dotknąć, zobaczyć. To dla nich konkret. Równocześnie są tu na zdjęciach nasze roześmiane twarze (...) Wychodząc stąd dzieci też chcą zostać powstańcami" - powiedziała.
"Cmentarz Powstańców Warszawy jest dokumentem na to, jaką cenę trzeba zapłacić za zniewolenie, za utratę wolności. I jak trzeba być dobrym Polakiem, dobrym obywatelem, jak trzeba wybierać do parlamentu władze. Jeśli się nie umie tego robić, znów będzie katastrofa, stracimy wolność. A o tym mówi Cmentarz Powstańców. 104 tysiące ludzi, którzy tam leżą (...) My umieramy. Na tym cmentarzu powinna zaistnieć Ściana Pamięci i Izba Pamięci (...) My odchodzimy, Muzeum zostanie. Cmentarz też" - przekonywała.
Szczegóły, dotyczące akcji oraz promujący ją spot, dostępne są na stronie internetowej www.niezapomnijonas.pl (PAP)
Reklama