"Łączy nas gniew". Rozmowa ze współorganizatorem protestów w Nowym Jorku
Isham Christian ma 26 lat. Od samego początku jest zaangażowany w okupację Wall Street zajmując się ukierunkowaniem akcji, a także jej odpowiednim nagłośnieniem w mediach elektronicznych...
- 10/19/2011 02:46 PM
Isham Christian ma 26 lat. Od samego początku jest zaangażowany w okupację Wall Street zajmując się ukierunkowaniem akcji, a także jej odpowiednim nagłośnieniem zarówno na Facebooku, jak i w innych mediach elektronicznych. Na co dzień pracuje dla the War Resisters League (ligi uznawanej za jeden z najbardziej radykalnych ruchów antywojennych); jest absolwentem wydziału folozofii i teorii krytycznej oraz studiów filmowych na uniwersytecie CUNY, a także muzykiem hip-hopowym. Jak podkreśla, w ruchu "Okupuj Wall Street", reprezentuje sam siebie.
Jaki ma być ich finał „amerykańskiej jesieni” ?
Isham Christian: - Nie widzę szybkiego jej zakończenia. Zarówno okupacja, jak i cały ruch mogą pójść w różnych kierunkach i nikt dziś nie jest w stanie przewidzieć, jak się to wszystko zakończy. W tej chwili jesteśmy na etapie planów i rozmów, jak utrzymać protesty w czasie nadchodzącej zimy. I jest szansa, że się to uda. Prezydent największej organizacji związkowej w Ameryce zaoferował nam udostępnienie pomieszczeń związkowych, by móc kontynuować protesty. Wielu z nas ma nadzieję i ciężko nad tym pracuje, by udało się protest przekształcić w masowy ruch społeczny w całym kraju. Planujemy rozpoczęcie kolejnych 200 manifestacji, dzięki którym ruch ma jedyną szansę na wyjście poza ramy najbliższej przyszłości.
Wasi krytycy uważają, że postulaty, które padaję podczas organizowanych przez Was demonstracji są niespójne, bardzo odległe (od podnoszenia świadomości społecznej, poprzez protest przeciwko wojnie w Afganistanie, po radykalne nawoływanie do zmiany amerykańskiego systemu bankowego i politycznego), co dowodzi bardziej chęci poczucia ducha rewolucji niż przemyślanej akcji wymierzonej w establiszment.
- Okupacja Wall Steet nie przypomina żadnych wcześniejszych protestów, podczas których rządania były formułowane przez poszczególne osoby, a całość protesu zamykała się w kilku godzinach. Takie formy, bez solidnej podbudowy socjalnej, osiągają swoje cele.
My jednak mamy odmienne założenia, które dowodzą rozpoznawania wielu problemów natury socjalnej. Okupacja Wall Street jest szerokim ruchem, który upomina się o zmiany społeczne, gdzie poszczególne rządania, które łatwo można połączyć. Samą okupację, jak i wyłoniony z niej ruch, postrzegam jako uniwersalny sztandar, pod którym koncentruje się walka klas i wyzwala potencjał. Pozornie niespójne rządania, które pojawiają się w naszym ruchu, wcale nie muszą źle o nim świadczyć.
Protest już rozszerzył się na150 innych amerykańskich miast. Nie boicie się konsekwencji, tego że możecie kraj wciągnąć w chaos?
- Pytanie dotyczy podstawowego podziału pomiędzy teoriami liberalnym, w szczególności zaś Edwarda Burke’a i radykalnymi teoriami politycznymi. Radyklana transformacja społeczna, jeśli autentyczna, często wraz z sobą niesie zburzenie istniejącego status quo. Studenci, którzy nie mają przyszłości, rodziny wykopywane ze swoich domów, kompetentni pracownicy, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia, kolorowi, którzy na co dzien doświadczają prześladownia przez policję i wiele osób obciążonych potężnymi pożyczkami.Naruszenie dotychczasowego porządku zawsze jest okupione ryzykiem chaosu, z którego wyłania się nowa rzeczywistośc społeczna.
Dołączyły do Was związki zawodowe; nie obawia się Pan, że ruch "Okupuj Wall Street" będzie polem do manipulacji przez różne grupy, które mają do ugrania swoje interesy?
To coś, o czym ciągle myślimy. Jeśli zaś chodzi o związki zawodowe, to niezwykłe, że zdecydowały się nas poprzeć. Związki zawodowe w Ameryce były konsekwentnie atakowane od lat 70-siątych przez elity polityczne i ekonomiczne. Zarówno wielu działaczy związkowych, ale także i zwykłych członków, wydaje się podekscytowanych możliwością pójścia dalej w walce o interesy klasy pracującej, włączając w to taktykę nieposłuszeństwa społeczengo bez użycia przemocy. Jako były organizator studenckich związków zawodowych wiem, że związki jako takie mają wiele problemów, ale popchnięte w dobrym kierunku, mogą odegrać ogromną rolę w postępowych zmianach społecznych.
Od czego rozpoczął się protest? I kto za nim stoi?
Pierwszy krok został zrobiony w połowie lipca, kiedy w magazynie Adbusters pojawiło się wezwanie do okupacji Wall Street. Wielu nowojorskich aktywistów w połowie czerwca okupowało ratusz w proteście przeciw cięciom budżetowym. Udało się nam zorganizować wielkie zebranie, na którym postanowiliśmy o okupacji Wall Street. W pierwszym dniu okupacji, 17 września pojawiły się setki ludzi. Tego dnia wyłoniliśmy także grupę liderów kierujących naszym protestem. Tuż po rozpoczęciu akcji zaczęło pojawiać się bardzo dużo ludzi, którzy pomagają zarówno w przygotowywaniu jedzenia, jak i instruowaniu o przebiegu protestu. Nie ma żadnej specyficznej organizacji stojącej za okupacją Wall Steet, nie ma tu żadnego parasola organizacyjnego, nie ma też możliwości, by jedna grupa uczestników zdominowała drugą.
O ruchu Occupy Wall Street mówi się, że nie ma przywóców, że wyrósł z niezadowolenia społecznego, frustracji sytuacją ekonomiczną. Jednak są ludzie, którzy go koordynują, organizują - kim są?
- Okupacja Wall Street nie ma liderów, ponieważ wszyscy nimi jesteśmy. Co nie oznacza jednak, że wszyscy mają taką samą ilość pracy, ale wszyscy mają równe prawo głosu. Większość działań koordynacyjnych koncetruje się wokół grup zajmujących się specyficznymi zadaniami. Kilka przykładów: żywność, PR, bezpieczeństwo, planowanie, etc. Taki zespół może powołać każdy, zapewniona jest całkowita jego autonomia działania oraz otwartość na każdego i jego sugestie. Decyzje, które mają wpływ na całość ruchu podejmuje Zgromadzenie Ogólne, które nie jest niczym innym, jak wielkim zebraniem, na którym staramy się osiągnąć konsensus. Tak postrzegamy naszą „demokrację”.
Rozbieżne doniesienia medialne dotyczą liczby uczestników protestu...
- W ciągu ostatnich tygodni około 400-500 osób nocuje co noc w parku Zucotti. W ciągu dnia mamy około 1500 osób; przychodzi ich znacznie więcej, jeśli ma się pojawię ktoś znaczący. Na przykład 5 października mieliśmy największą z dotychczasowych demonstracji z udziałem 35 – 40 tys. osób, co liczebnością dorównywało tylko Konwencji Demokratycznej z 2004 roku, która odbywała się w Nowym Jorku.
Rozmawiała Małgorzata Błaszczuk, Nowy Jork
Reklama