Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 08:23
Reklama KD Market

Znak Polski Walczącej. Lekcja wychowania



Charakterystyczny symbol liter „W” splecionej z „P” można dziś zobaczyć na chodnikach, samochodowych zderzakach, przystankach, koszulkach, a nawet spodenkach. Warszawa przed 1 sierpnia oblepiona jest symbolami „kotwicy”. Nasycenie jest tak duże, że nad Wisłą ruszyła akcja „Polska Walcząca – Upamiętniaj godnie”. Jej inicjatorzy chcą zwrócić uwagę, że symbole powstańcze powinno się nosić w odpowiednich okolicznościach.

Od komandosów po muzeum

Inicjatorem akcji „Upamiętniaj godnie” jest reżyser i aktor teatralny Adam Ferency. Ale pomysł poparły też Muzeum Powstania Warszawskiego i Jednostka Wojskowa Komandosów. Autorom chodzi o skłonienie do namysłu nad sytuacjami, w których Polacy wykorzystują jeden z najlepiej rozpoznawalnych symboli z czasów II wojny światowej. W sieci pokazała się już 20-sekundowa zapowiedź spotu zmuszającego do refleksji nad symboliką znaku PW. Widzimy, jak młody mężczyzna wraca z zakupów z pełnymi siatkami, mówiąc: „Nie noszę jej, idąc do sklepu, ani w barze. Nie noszę jej dla zabawy”. Pełny spot kampanii zostanie zaprezentowany 1 sierpnia o 17.00, czyli w rocznicę godziny „W” – rozpoczęcia powstania warszawskiego.

– Akcja „Upamiętniaj godnie” jest próbą zwrócenia uwagi na korzenie i powagę symbolu Polski Walczącej – powiedział polskim mediom Ferency. – Chcemy przypomnieć o historii tego znaku i mówić o tym, jak jest teraz wykorzystywany. Można zaobserwować w społeczeństwie, że ten znak jest nadmiernie używany. Zaczyna być stosowany bez świadomości tego, co oznacza i do czego się odnosi. Właśnie z tym chcielibyśmy walczyć – tłumaczy.

Patriotyczna moda

Nie oznacza to jednak nawoływania do całkowitego ograniczania symbolu "kotwicy" w przestrzeni publicznej. Równocześnie przecież oddziały Instytutu Pamięci Narodowej – instytucji, którą trudno posądzać o profanowanie symboli narodowych – rozprowadzają gadżety związane z powstaniem warszawskim. W zestawie znalazły się odblaskowa opaska i filcowa „kotwica”, którą można nakleić na ubranie, oraz naklejka na samochód. Koszulki z tym symbolem dostaną uczestnicy Biegu Powstania Warszawskiego i innych imprez związanych z obchodami rocznicy. Wpisuje się to w kształtującą się od miesięcy modę na tzw. odzież patriotyczną. Komercja kwitnie. W całej Polsce funkcjonuje wiele sklepów żyjących ze sprzedaży patriotycznych „dewocjonaliów”. Podobnie jest w internecie. Na portalu aukcyjnym Allegro (polski odpowiednik eBaya) nowe T-shirty z „kotwicą” można kupić za 22 złote, a te lepszej jakości za 35-60 zł. Zainteresowanie tradycyjnie rośnie przed rocznicami powstania warszawskiego czy września ’39.



Cena krwi

Znak Polski Walczącej – którego człon w kształcie litery P symbolizuje Polskę, a ramiona litery W – walkę lub „kotwicę” – symbol nadziei na odzyskanie niepodległości, pojawił się w czasie II wojny światowej, w 1942 roku. Podobnie jak starszy o rok żółw, namawiający Polaków do wolnej pracy na rzecz okupanta, malowany był na murach i chodnikach. Autorstwo „kotwicy” przypisuje się instruktorce harcerskiej Annie Smoleńskiej ps. „Hania”. Splecione litery „P” i „W” miały przeciwstawić znienawidzonemu symbolowi terroru i narodowej niewoli – swastyce – symbol walki i wyzwolenia. Ale sam znak spopularyzowali harcerze Szarych Szeregów, opisani w książce Aleksandra Kamińskiego „Kamienie na szaniec”. To Jan Bytnar „Rudy” nie tylko stworzył szablon i pieczątki ze znakiem kotwicy, ale namalował znak na cokole pomnika Lotnika, na placu Unii Lubelskiej, tuż koło ówczesnej siedziby gestapo i SS. Zrobił to z narażeniem życia – tak bowiem karano w Generalnej Guberni akty małego sabotażu. Ale podobnych sukcesów było dużo więcej. Pieczęcią ze znakiem PW potrafiono ostemplować setki tysięcy egzemplarzy gadzinówki – „Nowego Kuriera Warszawskiego”. W malowanie na murach, tablicach ogłoszeniowych, słupach elektrycznych, czy na przystankach tramwajowych zaangażowanych były setki młodych ludzi.

Ale znak zapożyczano sobie i później. Po symbol sięgnął m.in. w latach 70. Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO). Widnieje też w godle Konfederacji Polski Niepodległej. Jest elementem oznaki rozpoznawczej Jednostki Wojskowej Komandosów – tej samej, która wsparła akcję „Upamiętniaj godnie”. Jednostka ta otwarcie nawiązuje do tradycji batalionów AK: „Parasola”, „Zośki” i „Miotły”, a sami żołnierze utrzymują na co dzień kontakt z powstańcami. – Zdecydowana większość osób noszących ten znak ma swój niepisany kodeks zachowań i doskonale wie, co przystoi. Jest jednak grupa osób, która wykorzystuje ten symbol, dopuszczając się aktów niegodnych, chuligaństwa i agresji. Sprzeciwiamy się temu. Dlatego wsparliśmy kampanię społeczną „Upamiętniaj godnie” – mówi płk Wiesław Kukuła, dowódca Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu.

Wcześniej znak kotwicy pojawiał się też na ulicach Polski po ogłoszeniu w 1981 roku stanu wojennego. Potem symbol był wykorzystywany także przez ruch Kornela Morawieckiego – Solidarność Walcząca.



Komercja kwitnie. W całej Polsce funkcjonuje wiele sklepów żyjących ze sprzedaży patriotycznych „dewocjonaliów”. Podobnie jest w internecie. Na portalu aukcyjnym Allegro (polski odpowiednik eBaya) nowe T-shirty z „kotwicą” można kupić za 22 złote"



Nie tylko pod ochroną prawa

W sprawie publicznego noszenia „kotwicy” opinie są podzielone. W przeprowadzonej przez lubelski „Kurier” sondzie internetowej na pytanie „Symbole Polski Walczącej na ubraniach. Jak oceniasz tę modę?” 49 proc. respondentów wybrało opcję „Jak najbardziej popieram. Sam się tak ubieram”. Ale równocześnie 43 proc. internautów uważa, że tego typu symbole powinni nosić tylko kombatanci. Tylko 8 proc. nie ma w tej sprawie swojego zdania.

„Kotwice” na plakatach imprez związanych z rocznicą powstania lub noszone podczas uroczystości patriotycznych nie drażnią, ale gdzie jest granica, której nie powinno się już przekraczać? Przecież znak jest od 2014 roku ustawowo chroniony jako „symbol walki polskiego narodu z niemieckim agresorem i okupantem podczas II wojny światowej, stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega ochronie należnej historycznej spuściźnie Rzeczypospolitej Polskiej”. Tym samym „otaczanie Znaku Polski Walczącej czcią i szacunkiem stało się prawem i obowiązkiem każdego obywatela Rzeczypospolitej Polskiej, a jego publiczne znieważanie podlega karze grzywny”.

Wielu byłych żołnierzy AK uważa, że noszenie znaku Polski Walczącej w dyskotece lub na plaży to deprecjonowanie symboli narodowych. Jeszcze gorzej oceniane jest wykorzystywanie „kotwicy” przez środowiska kiboli i chuliganów, gdy widać je podczas demonstracji pełnych przemocy. Tu zawłaszczenie znaku PW graniczy ze świętokradztwem – mówią kombatanci. – Za te symbole zapłaciliśmy krwią i życiem. Powinny być noszone wyłącznie przy rocznicach, akademiach i uroczystościach – uważa Ryszard Kister, prezes lubelskiego okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej.

Dyskusja znalazła swoje odbicie w mediach. “Opaskę zostaw Bohaterom. Nie powinieneś jej zakładać, niezależnie od tego, ile pięknych słów powiedziałeś i napisałeś o Powstaniu ani ile kilometrów przebiegłeś na cześć Powstania” – napisał niedawno na Facebooku Witold Głowacki, dziennikarz „Polska The Times”. Za taką postawę oberwało mu się (oczywiście publicystycznie) od Samuela Pereiry, dziennikarza TVP Info i Wiadomości TVP, który bronił powszechnego prawa do noszenia „kotwicy”.

Autorzy kampanii uważają, że symbol wykorzystywany jest zbyt często i nie zawsze w odpowiednim kontekście, szczególnie na marszach i demonstracjach, które mają niewiele wspólnego z przesłaniem Polski Walczącej – zwłaszcza w kontekście ulicznej agresji. Wątpliwości zaczynają się jednak, gdy zapytamy o to, kto powinien oceniać, kiedy będzie można założyć koszulkę w symbolem PW albo nakleić etykietę na zderzaku. Odgórne próby regulowania eksponowania symboli są przecież skazane na fiasko, a Polacy należą do przekornych narodów. I warto pamiętać, że to presja społeczna środowisk patriotycznych pozwoliła przypomnieć światu o żołnierzach wyklętych, “Ince”, czy rotmistrzu Pileckim. Kampania „Polska Walcząca – Upamiętniaj godnie” może być głosem wzywającym do umiaru, ale jednocześnie jakakolwiek instrukcja użytkowania znaku „kotwicy” zakrawa na absurd. Symbol Polski Walczącej należy do nas wszystkich – jest częścią naszej dumnej historii.

Jolanta Telega

[email protected]



 



SYMBOL POLSKI WALCZĄCEJ



20 marca 1942 r. na ulicach okupowanej Warszawy pojawiła się kotwica. Symbol Polski Walczącej złożony z dwóch liter. Autorką "kotwicy walczącej" była najprawdopodobniej instruktorka harcerska Anna Smoleńska ps. Hania. Studentka historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim wygrała konspiracyjny konkurs ogłoszony przez Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Zwycięski projekt został wybrany spośród 27 prac, znak miał być łatwy do wykonania, czytelny dla Polaków i przede wszystkim sugestywny dla Niemców.

Symbol PW był przejawem toczącej się w czasie okupacji walki z najeźdźcą. Miał Niemców gnębić psychicznie i wywoływać niepokój, a naród podnosić na duchu i rozbudzać nadzieje na niepodległość. Mimo kary śmierci, która groziła za jego rozpowszechnianie, był malowany przez harcerzy. Jednym z najsłynniejszych jej popularyzatorów był Jan Bytnar, twórca szablonu i pieczątek ze znakiem kotwicy, który zdobył rozgłos dzięki namalowaniu znaku kotwicy na cokole pomnika Lotnika na placu Unii Lubelskiej.

Symbol Polski Walczącej na mocy ustawy podpisanej w 2014 r. przez byłego prezydenta RP Bronisława Komorowskiego stanowi dobro ogólnonarodowe i podlega należnej mu ochronie. Każde jego znieważenie podlega dzisiaj karze grzywny.


Kotwica malowana na murze przez członka ruchu oporu fot.Wikipedia

Kotwica malowana na murze przez członka ruchu oporu fot.Wikipedia

6

6

5

5

70th anniversary of Warsaw Uprising

70th anniversary of Warsaw Uprising

The 71st anniversary of the Warsaw Uprisingduring

The 71st anniversary of the Warsaw Uprisingduring


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama