Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 17:35
Reklama KD Market

Konsul Generalny Piotr Janicki: przyjechałem tu służyć

/a> Konsul Generalny Piotr Janicki fot.Dariusz Lachowski


Grzegorz Dziedzic: Niewiele o Panu wiemy, więc na początek: kim jest konsul Piotr Janicki?

Konsul Piotr Janicki: Jestem skromnym urzędnikiem, który przyjechał do Chicago, by ciężko pracować. Chicago ma bardzo liczną Polonię i ogrom wyzwań urzędowych. Jestem częścią administracji państwowej, a słowo administracja pochodzi od łacińskiego ministrare, czyli służyć. Przyjechałem więc tutaj służyć. Prywatnie jestem mężem, ojcem dwójki dzieci, właścicielem małego psa. Interesuję się koszykówką, bo sam w nią grałem i sędziowałem oraz futbolem amerykańskim; to za sprawą żony, która jest zagorzałą fanką New York Giants. Może to niepopularne co powiem, ale będziemy dopingować ten zespół nawet mieszkając w Chicago.

Z wykształcenia jest Pan prawnikiem

– Tak, po Uniwersytecie Jagiellońskim, ukończyłem też studia podyplomowe z zarządzania i administracji publicznej oraz studia z zakresu finansów na Fairleigh Dickinson University.

Dlaczego USA?

– Można powiedzieć, że jestem Polonusem z wyboru. Przez ostatnie trzy i pół roku pracowałem poza placówką konsularną, w bankowości. W Chicago jestem osobą zupełnie nową, natomiast w Stanach Zjednoczonych mieszkam od 2008 roku. Stany Zjednoczone to kraj ogromnych możliwości. USA to kraj wielokulturowy i wielorasowy. Inaczej niż Polska. Obraz Ameryki w Polsce wciąż jest idealizowany, a przecież obok tych, którzy osiągają w Stanach sukces jest wielu, którym się nie powiodło. Myślę, że po latach spędzonych tutaj mam bardziej realny obraz Ameryki. Z dumą muszę stwierdzić, że Polonia ma ogromny wkład w rozwój tego kraju. Łatwo się adaptujemy, dobrze sobie radzimy. Chicago jest miejscem, w którym polscy imigranci osiedlali się już od ponad stu lat. Tutaj koncentruje się życie amerykańskiej Polonii. W tym okręgu konsularnym żyje ponad trzy miliony osób polskiego pochodzenia, w samej metropolii chicagowskiej ponad 800 tysięcy. To rzesza ludzi z ogromnym potencjałem kulturowym i intelektualnym.

Chicago to placówka ważna i strategiczna. Liczna Polonia, duża odpowiedzialność. Czuje Pan tremę?

– Nie czuję tremy, ale nie wynika to z przesadnej pewności siebie. Czuję się należycie przygotowany do pełnienia funkcji konsula generalnego. To moja druga, po nowojorskiej, placówka konsularna. Mam świadomość czekających mnie wyzwań, ale tremy nie czuję.

DSC_8366

No właśnie. Na stanowisku wicekonsula w Nowym Jorku był Pan od 2008 do 2013 r. Jakie wrażenia pozostały z tej służby dyplomatycznej?

Nowy Jork zawsze będzie w moim sercu. Tam poznałem moją żonę i założyłem rodzinę. Z perspektywy prywatnej, okres nowojorski był niezwykle udany. Jeśli chodzi o perspektywę zawodową, to był to czas niezwykle dynamicznego rozwoju. Już po roku po przyjeździe na placówkę zostałem szefem działu prawnego, zajmowałem się opieką konsularna. Bardzo cieszę się, że mogłem pracować w tamtejszej placówce, ale teraz w Chicago rozpoczynam kolejny etap mojego zawodowego rozwoju, mam nadzieję, że nie ostatni.

W Chicago jest Pan zaledwie od kilku dni. Jakie są pańskie pierwsze wrażenia?

– Dokładnie od nocy 14 lipca. Obowiązki konsula generalnego przejąłem 15 lipca rano. Po mieście staram się poruszać pieszo, żeby zobaczyć jak najwięcej. Widziałem już słynną „fasolkę”, Michigan Avenue, byłem nad jeziorem. Architektura jest wspaniała, więc jako osoba urodzona i wychowana w Krakowie, czuje się już tu trochę jak w domu.

Dotarł Pan już do polskiej dzielnicy?

– Jeszcze nie, ale z całą pewnością niebawem wybiorę się zobaczyć to jedno z miejsc, gdzie mieszka chicagowska Polonia. Chcę zobaczyć jak nasza społeczność funkcjonuje.

Z jaką wizją konsulatu i pracy dla Polonii przyjechał Pan do Chicago?

– Mam trzy priorytety. Po pierwsze chciałbym pogłębić współpracę gospodarczą pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi. W chicagowskim okręgu konsularnym nie mamy niestety wydziału handlu i inwestycji, który jest częścią placówek w Waszyngtonie i Nowym Jorku. Ale uważam, że Środkowy Zachód i trzynaście stanów, które stanowią okręg konsularny dla Chicago, to miejsce warte dostrzeżenia i pielęgnowania związków gospodarczych. Chciałbym, aby lokalni przedsiębiorcy zauważyli Polskę i odwrotnie, żeby polscy biznesmeni dostrzegli ten obszar Stanów Zjednoczonych, który do tej pory nie był szczególnie brany pod uwagę przy podejmowaniu decyzji biznesowych. Z gospodarczej perspektywy Polski USA bywają postrzegane jako kraj dwóch wybrzeży, a pośrodku preria. Obecność polskich firm na Środkowym Zachodzie jest względnie niewielka. Chciałbym to zmienić.

Kolejna sprawa to rozwijanie współpracy edukacyjnej. Chciałbym, aby młodzi Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych częściej decydowali się na studia w Polsce. W ostatnich latach koszty edukacji wyższej w USA diametralnie wzrosły. Dla rodziców wykształcenie dzieci to ogromny wysiłek finansowy, a młodzi ludzie bez wsparcia finansowego są zmuszeni do zaciągania kredytów, z których spłatą mogą mieć problemy. Dlatego studia w Polsce są alternatywą. Oferta edukacyjna jest ogromna, dla studentów bez wystarczającej znajomości języka polskiego oferowane są zajęcia po angielsku. Część młodych ludzi ma szansę po studiach zostać w Polsce na stałe, a ci, którzy wrócą, będą bogatsi w wiedzę o Polsce i będą mieli potencjał do tego, aby zostać ambasadorami polskiej sprawy. Po trzecie, chciałbym również, żeby rodacy, którzy na emigracji w Stanach Zjednoczonych cieszą się jesienią życia, mogli emeryturę spędzić w kraju. W Polsce życie jest tańsze, a ci, którzy otrzymują emeryturę amerykańską lub łączoną, mają nierzadko większe możliwości w Polsce. Chciałbym, żeby Polska obok np. Florydy była popularnym miejscem przeprowadzki na emeryturze.

( ...) chciałbym, żeby rodacy, którzy na emigracji w Stanach Zjednoczonych cieszą się jesienią życia, mogli emeryturę spędzić w kraju. W Polsce życie jest tańsze, a ci, którzy otrzymują emeryturę amerykańską lub łączoną, mają nierzadko większe możliwości w Polsce. Chciałbym, żeby Polska obok np. Florydy była popularnym miejscem przeprowadzki na emeryturze"



DSC_8154

Czy będą jakieś zmiany w samym konsulacie?

– Chciałbym, żeby nasz urząd nie kojarzył się Polonii z kolejkami, żeby ludzie przychodzili tutaj chętniej. Jedną z pierwszych najprostszych zmian, jakie wprowadziłem, to zmiana w recepcji, gdzie na ekranie telewizora dla naszych interesantów nie będzie już wyświetlany kanał informacyjny TVN 24. Wszystkie kanały informacyjne często prezentują informacje o zabarwieniu negatywnym, zwłaszcza ostatnio tragicznym. W związku z czym zaproponujemy oczekującym programy bardziej neutralne, w tym rozrywkowe, sportowe, podróżnicze, a w przypadku, gdy w kolejce znajdą się dzieci, tak jak dzisiaj, np. „Ulicę Sezamkową”. Chcę ludzi jednoczyć, a nie dzielić. Dlatego nie zmieniam jednej stacji informacyjnej na inną. Po prostu stawiam na neutralność.

Poza priorytetami przypuszczam, że ma Pan i inne projekty?

– Zależy mi, żeby pielęgnować znajomość języka polskiego. Sam jestem rodzicem 4-letniej dziewczynki urodzonej w USA i wiem jak trudno jest na co dzień zachować polską mowę. Wiem, że Polonia w Chicago mówi i chce mówić po polsku. Moim celem jest, aby następne pokolenia Polaków w Chicago mówiły i pisały po polsku. Dlatego będę jeszcze bardziej stawiał na rozwój polonijnego szkolnictwa.

Zadeklarował Pan, że zamierza zaktywizować politycznie Polonię, aby głosowała w lokalnych amerykańskich wyborach

– Polonia jest zróżnicowana, ale spora jej część zdecydowała się na emigrację w trudnym czasie stanu wojennego. Ktoś, kto przyjechał do Stanów Zjednoczonych np. na początku lat 80. miał polityki serdecznie dość. Nie dziwię się więc, że nie chciał angażować się w lokalną politykę, nawet jeśli była ona zupełnie inna niż ta, którą znał z ówczesnej Polski. Jednak uważam regularne uczestnictwo w lokalnym życiu politycznym za obowiązek wszystkich, którzy tutaj mieszkają. Jeśli chcemy być traktowani jako jednolite środowisko i narodowość, musimy o to uczestnictwo zadbać tak, jak robią to np. aktywne politycznie środowiska latynoskie czy żydowskie, które dzięki właśnie swojej aktywności mają na różnych szczeblach swoich przedstawicieli. Nie widzę powodu, dla którego Polacy mieliby się takich możliwości pozbawiać. Nie mówię od razu o stanowiskach najwyższych, choć docelowo byłoby dobrze, gdybyśmy mieli polonijnych przedstawicieli również w Kongresie. Na początek miejmy więcej polonijnych radnych, posłów stanowych i burmistrzów miast, w których mieszka wielu Polaków. Tymczasem mapa polonijnej obecności politycznej jest w Chicago dość fragmentaryczna. Chciałbym, żeby nasza obecność była jeszcze bardziej widoczna nie tylko w ważnym wymiarze kulturalnym, na paradach, ale też w wymiarze politycznym. Polityka to miejsce, gdzie zrealizować można wiele celów.

Wielu Pana poprzedników już próbowało. W jaki sposób zamierza Pan tego dokonać?

– Przede wszystkim nie da się głosować bez rejestracji. Wiem, że m.in. Kongres Polonii Amerykańskiej od wielu lat pomaga rejestrować Polaków, którzy głosują w lokalnych wyborach. Będę wspierał Kongres i inne podmioty w tych działaniach. Ale pamiętajmy też, że udział w życiu politycznym to nie tylko czynne, ale również bierne prawo wyborcze. Będę zachęcał liderów, którzy do tej pory nie mieli ambicji politycznych, żeby angażowali się w politykę. W Ameryce politykiem nie zostaje się z przypadku, często to ukoronowanie kariery zawodowej i publicznej. Chcę zachęcić tych, którzy mają odpowiednią pozycję społeczną, by rozważyli start w wyborach.

DSC_8057

Chicagowska Polonia jest oczywiście zainteresowana sytuacją polityczną w Polsce, chętnie głosuje w polskich wyborach. Czy to zaangażowanie jest dostrzegane w Polsce?

– To bardzo dobrze, że Polacy interesują się polską i światową polityką. Takie spojrzenie rozszerza zrozumienie świata. Jeśli ktoś stara się znaleźć analogie pomiędzy polityką polską a amerykańską, to tym łatwiej zrozumie procesy polityczne. Jeśli mowa o polonijnym zaangażowaniu, to okazuje się, że głosy Polonii nierzadko przesądzają o wynikach wyborów w okręgu warszawskim. Politycy, którzy startują w tym okręgu wiedzą, że głosy Polonii mogą zdecydować o tym, czy znajdą się w Sejmie. Niedawno rozmawiałem z jednym z posłów, który przyznał, że decyzja o nieprowadzeniu kampanii wyborczej w Chicago i Nowym Jorku była poważnym błędem. Mieszkając w Stanach Zjednoczonych można dojść do wniosku, że żyjąc tutaj nie warto angażować się w polską politykę. Szanuję również takie podejście, choć jestem przekonany, że uczestnictwo w polskich wyborach sprawi, że jako Polonia będziemy grupą bardziej widoczną. I do tego uczestnictwa będę Polaków zachęcał.

Czy w związku z tym polonijnym zaangażowaniem w polską politykę możemy spodziewać się wizyt najwyższych urzędników państwowych, od prezydenta zaczynając?

– Prezydent Duda przyjeżdża i będzie przyjeżdżał na doroczne sesje ONZ, a z Nowego Jorku do Chicago jest niedaleko. Namawiam urzędników z Kancelarii Prezydenta, aby zorganizowali wizytę prezydenta w Chicago. Prezydent Duda jest popularnym politykiem, Polonia chicagowska z pewnością bardzo ciepło go przyjmie. Polonia chicagowska w pełni zasługuje na wizyty najważniejszych polskich polityków.

Jest Pan człowiekiem młodym, rocznik 1979, ale już doświadczonym. Wiem, że przed rozpoczęciem kariery dyplomatycznej pracował Pan w warszawskim samorządzie, był Pan też burmistrzem Mosiny

– Burmistrzem, a właściwie pełniącym funkcję burmistrza Mosiny byłem wprawdzie przez dwa miesiące, ale swoją karierę zaczynałem w samorządzie dzielnicy Praga-Północ jako szeregowy podinspektor. Przechodząc kolejne szczeble kariery, awansowałem, aby w wieku dwudziestu siedmiu lat zostać zastępcą burmistrza tej dzielnicy. Potem związałem się z Ministerstwem Spraw Zagranicznych i rozpocząłem pracę w placówce konsularnej w Nowym Jorku, a obecnie w Chicago. Po drodze miałem ponad trzyletnie doświadczenie pracy w bankowości. Po zakończeniu pracy w konsulacie nowojorskim szukałem zajęcia, które pomogłoby mi zawodowo zaistnieć, było ciekawe i stanowiło wyzwanie. Aby to osiągnąć, ukończyłem studia na kierunku Financial Planning i podniosłem swoje kwalifikacje zawodowe.

Zapowiada Pan, że będzie otwarty na Polonię. Na całą, czy tę jej część, która popiera rząd Prawa i Sprawiedliwości?

– Spotykając się z tutejszą Polonią nie będę pytał o poglądy polityczne. Konsulat jest przede wszystkim urzędem, w którym wydawane jest blisko 10 tysięcy paszportów rocznie, gdzie wydawane są polskie i unijne wizy, tutaj zajmujemy się opieką konsularną i wieloma innymi sprawami. Mamy co robić. Będę otwarty na wszystkie środowiska, które chcą zrobić coś dobrego dla Polski. Nie będę pytał o poglądy ani przynależność polityczną.

Zdaje Pan sobie sprawę, że od początku urzędowania będzie Pan oceniany pod kątem sympatii politycznych, na zasadzie „czy to nasz konsul”, „czy można mu ufać”? Jest Pan przygotowany na te wyzwania?

– Proszę zapytać mnie o to za cztery lata, wtedy będzie to kwestia łatwa do rozstrzygnięcia. To pierwszy tydzień mojej pracy, nie wiem jak ludzie będą mnie postrzegać. Proszę mi dać trochę czasu, a tej ocenie pokornie się poddam. Tak jak już mówiłem, przyjechałem do Chicago służyć.

Przed Panem wiele spotkań z przedstawicielami różnych grup i środowisk polonijnych. Spytam wprost, czysto hipotetycznie, czy spotkałby się Pan z przedstawicielami chicagowskiego KOD-u?

– Nawet nie wiedziałem, że w Chicago działa KOD. Z pewnością jego działalność nie była wcześniej mocno zauważalna, dopiero od Pana dowiaduję się, że KOD jest aktywny w Chicago. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie hipotetyczne. Powiem tylko, że istnieją w Chicago organizacje, które z racji na swoją działalność inną niż polityczna bardziej zasługują na uwagę tego urzędu.

DSC_8395

Czy zamierza Pan kontynuować pracę byłej konsul Kapuścińskiej, skupionej m.in. na edukacji historycznej, obronie dobrego imienia Polski i działalności charytatywnej?

– Jeśli chodzi o pracę charytatywną, to przed przyjazdem na placówkę miałem okazję spotkać się z ks. Jackiem Stryczkiem, który prowadzi fundację Wiosna i akcję Szlachetna Paczka. Będę wspierał każdą organizację charytatywną, której celem jest wzajemna pomoc. Chciałbym także, żeby Polonia pomagała sobie w ramach nie tylko jednego kraju, ale w skali świata. Chciałbym, żeby Polonia amerykańska, lepiej sytuowana w porównaniu z Polonią mieszkająca na wschód od Polski, włączyła się w pomoc repatriantom np. z Kazachstanu. Jeśli mowa o działalności edukacyjnej, czekają nas np. wielkie rocznice, jak choćby stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Edukacja historyczna jest szalenie istotna i będę ją mocno wspierał. Jeśli pozwolimy sobie narzucić rodzaj nieprawdziwej narracji, która w pewnych środowiskach niestety funkcjonuje, nie będziemy mieli ważnego głosu. Wciąż zdarza się, że pojawia się haniebne i krzywdzące stwierdzenie „polskie obozy koncentracyjne”. Znamienne, że nie pojawia się w przestrzeni publicznej np. określenie „austriackie obozy śmierci”, choć przecież również na terenie Austrii istniały wielkie obozy koncentracyjne, w których zginęły setki tysięcy ludzi. Wydaje mi się, że najbardziej efektywnym sposobem walki z tym określeniem jest nieustanne przekonywanie redakcji, które drukują takie materiały, aby trwale zmieniały swoje księgi stylu i w oparciu o nie bardziej dbały o precyzję i sposób w jaki informują swoich czytelników o sprawach historycznych. Wiele zasług na tym polu ma np. były prezes Fundacji Kościuszkowskiej Alex Storożyński, który takie działania podejmował w odniesieniu do redakcji na Wschodnim Wybrzeżu. Musimy robić to samo na terenie okręgu konsularnego placówki w Chicago. Innym pomysłem na reagowanie w sytuacjach stanowczej odmowy przez redakcje wniesienia korekt w nieprawdziwym tekście jest podjęcie kroków prawnych. Będę rozmawiał na ten temat również z tutejszym środowiskiem prawniczym.

Czy na pełniejszą pomoc konsulatu będą mogli liczyć ci Polacy, którym się nie powiodło na emigracji, czyli np. samotni, chorzy i bezdomni?

– W tym zakresie na pewno można zrobić więcej, choć środki budżetowe mamy skromne. Będziemy starali się wydawać je tak, żeby ta część Polonii, której się nie powiodło, mogła naszą pomoc odczuć. Myślałem o większym wsparciu, udzielanym np. poprzez zakup ciepłej odzieży. Nie wyobrażam sobie, żeby nasz urząd nie reagował na potrzeby osób bezdomnych i ubogich. Zamierzam spotkać się z przedstawicielami organizacji zajmującymi się sprawami socjalnymi i dowiedzieć się w jaki sposób konsulat będzie mógł pomóc w ich wysiłkach. Jeżeli zaistnieje potrzeba wsparcia politycznego, jestem gotów spotkać się z władzami miasta i rozmawiać na temat polskiej bezdomności.

Jaka jest polityka rządu RP wobec Polonii? Czy dobra zmiana obejmie działania wobec Polonii?

– MSZ uruchamia nowe programy dotyczące Polonii, Sejmowa Komisja ds. Łączności z Polakami za Granicą, Senat i ośrodek prezydencki zajmują się aktywnie sprawami polonijnymi. Polski konsulat w Chicago będzie ściśle współpracował ze wszystkimi tymi instytucjami dla dobra społeczności. Mam nadzieję, że chicagowska Polonia tę współpracę zauważy.

Czego powinniśmy życzyć nowemu konsulowi generalnemu?

– Przede wszystkim zdrowia. Często zdarza się, że dyplomaci przyjeżdżający na zagraniczne placówki z ogromu obowiązków chorują. Myślę, ze dużą rolę odgrywa też stres związany z przeprowadzką, nowymi obowiązkami i wyzwaniami, a po latach stres opuszczenia miejsca, w którym mieszkało się przez okres pracy. Wprawdzie nie czuję się szczególnie zestresowany, ale proszę życzyć mi przede wszystkim zdrowia.

Życzę w takim razie zdrowia i powodzenia na nowym stanowisku. Dziękuję za rozmowę.

[email protected]

Zdjęcia: Dariusz Lachowski



Piotr Janicki, Konsul Generalny RP w Chicago. Przed objęciem stanowiska w Chicago pracował w komercyjnych bankach w Nowym Jorku i New Jersey. Były wicekonsul do spraw prawnych i opieki konsularnej w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku i były zastępca burmistrza Dzielnicy Praga Północ m. st. Warszawy. Ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, studia podyplomowe z zarządzania w administracji publicznej w Akademii im. Leona Koźmińskiego w Warszawie i studia podyplomowe z planowania finansowego na Fairleigh Dickinson University w New Jersey

/a> Konsul generalny RP w Chicago Piotr Janicki fot.Dariusz Lachowski
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama