Prezydent Erdogan potępił w sobotę "zdradę", której - jak powiedział - dopuścili się puczyści i oskarżył ich o działania z inspiracji jego wroga imama Fethullaha Gulena przebywającego na emigracji w USA.
Prezydent oświadczył, że nie zamierza się nigdzie wybierać i "pozostanie ze swoim narodem". Dodał, że "miliony wyszły na ulice" protestując przeciwko puczowi.
"Turcja ma demokratycznie wybrany rząd i prezydenta. Spoczywa na nas odpowiedzialność i będziemy wykonywać nasze obowiązki do końca. Nie oddamy kraju tym najeźdźcom" - powiedział Erdogan na konferencji prasowej na lotnisku w Stambule. Według prezydenta puczyści stanowili "mniejszość" w szeregach armii.
Erdogan powiedział też, że hotel w nadmorskiej miejscowości Marmaris, w południowo zachodniej Turcji, w którym przebywał na urlopie, został po jego wyjeździe zbombardowany. (PAP)
Na zdj. policja turecka aresztuje żołnierza biorącego udział w puchu fot.Sedat Suna/EPA