Amerykańskie wojsko prawdopodobnie wyśle do Iraku dodatkowe oddziały, aby wesprzeć ofensywę mającą na celu odbicie z rąk Państwa Islamskiego (IS) Mosulu - powiedział agencji Reutera szef centralnego dowództwa armii USA generał Joseph Votel.
"Kontynuując naszą misję, myślę, że będziemy chcieli wysłać dodatkowe oddziały" - mówił podczas przeprowadzonego w Bagdadzie wywiadu dla Reutersa. Nie chciał jednak ujawnić ilu dodatkowych żołnierzy USA planują wysłać do Iraku. Dodał, że w kręgach wojskowych nadal trwają rozmowy na temat dalszych działań amerykańskich sił w tym kraju.
Dodatkowi żołnierze mają stacjonować w bazie irackich sił powietrznych, którą niedawno odbito z rąk dżihadystów. Baza Kajara, znajdująca się ok. 60 km na południe od Mosulu, ma posłużyć jako przyczółek w ofensywie na ten bastion IS w Iraku.
"Sens odbicia lotniska w Kajarze polega na umożliwieniu nam utworzenia hubu logistycznego i powietrznego w bezpośrednim sąsiedztwie Mosulu" - zapowiadał w poniedziałek amerykański minister obrony Ash Carter, który przebywał z wizytą w Iraku. Powiedział, że USA wyślą do tego kraju, m.in. w tym celu, 560 nowych żołnierzy.
Generał Votel powiedział, że nowe oddziały mogą być wysyłane stopniowo, w ramach postępów w kampanii przeciwko dżihadystom.
"Będziemy próbowali wiązać nasze zapotrzebowanie z celami, jakie mamy postawione na ziemi" - dodał amerykański wojskowy.
Armia iracka poinformowała o odbiciu Kajary w zeszłą sobotę. Premier Iraku Hajder al-Abadi określił to jako kluczowy krok przed walką o Mosul, mieszkańcom radząc, by "przygotowali się na wyzwolenie ich regionu".
Mosul jest uważany za miasto o strategicznym znaczeniu. Został podbity przez IS latem 2014 roku i od tej pory służy tej dżihadystycznej organizacji jako główny bastion w Iraku.
Odbicie Kajary to ostatni z szeregu sukcesów, jakie siły irackie wspierane nalotami międzynarodowej koalicji odniosły w walce z dżihadystami po wyzwoleniu Ramadi i licznych pomniejszych miejscowości na drodze do Mosulu. Bojownicy IS wciąż kontrolują jednak znaczne obszary kraju i dokonują zamachów, takich jak atak w Bagdadzie z 3 lipca, w którym zginęło ponad 180 osób. (PAP)
Reklama