Na wakacje czekamy jak na wielkie święto. I co się okazuje? Że zamiast święta mamy dobrze znaną codzienność. To same napięcia, wzajemne oskarżenia, pretensje. Na co dzień funkcjonujemy jak dobrze zorganizowane przedsiębiorstwa. Śniadanie na stojąco, lunch na szybko w pobliskim barze, podgrzewany obiad z polonijnych delikatesów, wymiana komunikatów przed snem. Niby razem, a tak naprawdę – każdy sobie. Każdy myśli o swoich problemach, sprawach do załatwienia, naprawienia, zdobycia. Żyjemy pod jednym dachem, ale w bezpiecznej odległości. Na tyle bezpiecznej, by nie dopuścić do konfrontacji. Robimy wszystko, byleby tylko usankcjonować status quo.
A wakacje to wspólnie spędzane urlopy. Nadchodzi wtedy czas prawdy o rodzinie. Jesteśmy nagle razem, bez przerwy, i tutaj konfrontacja wydaje się nieunikniona. Nie bardzo mamy dokąd uciec, choć próbujemy – w sporty, towarzystwo, spanie czy chorobę. Jeśli w ciągu roku odseparowaliśmy się od siebie emocjonalnie, pochłonęły nas własne sprawy i nauczyliśmy się żyć własnym życiem, czas urlopu może przypomnieć nam jak bardzo tego oddalenia nie chcemy. I może zmusi nas do przewartościowania, zastanowienia się nad tym, co tak naprawdę w naszym życiu jest ważne. Ciągła gonitwa za dobrami materialnymi czy rodzina, czas spędzony z dziećmi, miły spacer pod rękę z żoną, dotyk dłoni, uśmiech i rozmowa.
Renata i Robert są małżeństwem od 12 lat. Przez te wszystkie lata, wspólne urlopy były rzadkością. Robert był gościem w domu, większość tygodnia spędzał w podróżach służbowych. Renata wychowywała siedmioletnią Anię, pięcioletniego Piotrka i dwuletnią Karolinkę. Zeszłego lata postanowili spędzić urlop w Polsce. Pojechali, a jakże, do tych samych zaprzyjaźnionych górali sprzed lat. Wynajęli całe poddasze z pokojem dla dzieci i osobną sypialnią dla nich. Już pierwszego wieczoru doszło do awantury. Piotrek nie chciał słyszeć o spaniu w jednym pokoju z siostrami, a Karolinka chciała spać z rodzicami. Robert dostał szału. – To banda rozpuszczonych bachorów, nie dzieci – krzyczał. A dzieci wiecznie czegoś chciały albo wprost przeciwnie, czegoś odmawiały. Jednego dnia Ania nabiła sobie guza, następnego dnia Karolinka dostała gorączkę, a Piotrek zgubił ulubiony samochodzik i przez godzinę wydzierał się wniebogłosy. Dla Renaty nie było w tym nic zaskakującego. – To są tylko dzieci – tłumaczyła mężowi. Ale on nie chciał słuchać.
– Źle je wychowałaś – kwitował krótko każdą rozmowę na ten temat. Oboje tylko czekali na termin powrotu do domu. Przyjęli z wyraźną ulgą dzień wylotu.
Co takiego się wydarzyło, że Renata i Robert nie wiedzieli jak ze sobą wytrzymać?
Często wielu z nas odkłada na czas urlopu załatwienie paru nierozwiązanych w ciągu roku problemów. Na przykład odbudowanie relacji z partnerem, nadrobienie nieobecności w domu i spędzenie czasu z dziećmi. Rzadko wymarzony urlop spełnia swoje początkowe rekreacyjne zadanie, zwłaszcza w sytuacji, kiedy partnerzy są w konflikcie lub ich wzajemne kontakty nie układają się najlepiej. Uważamy, że te problemy spowodowane są przez zewnętrzne okoliczności: brak czasu, zapracowanie, kłopoty finansowe. Często w ten właśnie sposób tłumaczymy sobie przyczyny konfliktu, zwłaszcza małżeńskiego. Wydaje się nam, że kiedy wyjedziemy gdzieś razem, tam będzie lepiej. Nie będzie. To jest pierwsze i podstawowe złudzenie, jakiemu ulegamy. Polega ono na niedostrzeganiu tego, że najczęściej kłopoty są tylko objawem jakiegoś konfliktu, a nie jego przyczyną. Przyczyną mogą być zawiedzione oczekiwania, tłumiona złość, niewypowiedziane wzajemne pretensje, żale.
Więc jak cieszyć się urlopem we dwoje?
Utrzymuj chemię w związku przez cały rok. Angażuj partnera we wspólne przedsięwzięcia, odkrywajcie razem różne zakątki miasta, spróbujcie wypadu do nowej restauracji, wybierzcie się na wycieczkę rowerową, popływajcie razem w basenie. Możecie wytyczyć sobie szlak wycieczki po parku narodowym, zapisać się na kurs gotowania, zwiedzić muzeum, pójść do teatru czy kina. Stawiajcie sobie wyzwania by utrzymać zainteresowanie sobą i swoim związkiem. Rutyna i monotonia zabijają miłość. I nie czekajcie na wakacje by naprawić to, co popsuła monotonia dnia codziennego. To tylko kwestia przewartościowania, motywacji potrzebnej do działania i pełnego zaangażowania. Powodzenia.
Katarzyna Pilewicz, LCPC, CADC
psycholog i psychoterapeutka licencjowana w stanie Illinois. Ukończyła Adler University w Chicago w dziedzinie psychologii klinicznej. Obecnie prowadzi badania doktoranckie w Walden University na temat wpływu psychologii pozytywnej na poprawe stanu psychiki człowieka. Członek American Psychological Association i PSI CHI. W swojej praktyce opiera się na holistycznym poglądzie o wzajemnym wpływie umysłu, ciała, i środowiska. W swojej klinice w Deerfield zajmuje się leczeniem młodzieży i dorosłych z problemami psychologicznymi pomagając w powrocie do wyższej jakości życia.
fot.Brahmsee/pixabay.com
Reklama