Śmierć al-Awlakiego. Kto dał USA prawo do zabijania?
Śmierć Anwara al-Awlakiego, o której w miniony piątek poinformowało jemeńskie Ministerstwo Obrony Narodowej wywołała w Ameryce istną burzę. Chodzi o fakt, że Biały Dom pozwolił na zabójstwo obywatela USA ...
- 10/04/2011 02:05 PM
Śmierć Anwara al-Awlakiego, o której w miniony piątek poinformowało jemeńskie Ministerstwo Obrony Narodowej wywołała w Ameryce istną burzę. I nie chodzi tu tylko o euforię wywołaną kolejną udaną akcją amerykańskich samolotów bezzałogowych, ale fakt, że Biały Dom pozwolił na zabójstwo amerkańskiego obywatela. Historia Awlakiego jest z wielu względów bezprecedensowa i już teraz specjaliści zastanawiają się, czy podczas wykonywania misji specjalnej nie zostały naruszone przepisy konstytucji.
Przekazując światu informację o tym, że jeden z najważniejszych przywódców duchowych Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim został zastrzelony, Barack Obama podkreślał, że kolejna udana misja Amerykanów to wielki cios dla najgroźniejszej organizacji terrorystycznej na świecie.
Amerykanie powrócili do kraju w atmosferze triumfu, a prezydent Obama i członkowie agencji rządowych zakończyli trudny tydzień z poczuciem zwycięstwa.
Vincent Warren, dyrektor Center for Constitutional Rights, zajmującego się ochroną praw konstytucyjnych USA oraz Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, uważa, że przypadek śmierci Awlakiego jest bezprecedensowy.
- Chyba nigdy wcześniej Amerykanie nie zabili swojego współobywatela bez uprzedniego procesu ani postawienia go w stan oskarżenia, jak w tym przypadku – powiedział w rozmowie z CNN. – Chodzi o poszanowanie przepisów, które mają chronić nas wszystkich – dodał.
Sprawy nie ułatwia także administracja Obamy. Jay Carney z biura prasowego Białego Domu odmówił podania prawnych podstaw do zabicia al- Awlakiego.
Harold Koh, mianowany przez Obamę na stanowisko doradcy prawnego Departamentu Stanu USA twierdzi jednak, że w przypadku poważnego konfliktu lub wojny obowiązujące przepisy ulegają zmianie. Uważa on, iż państwo może przeprowadzić egzekucję jednego ze swoich obywateli, jeśli stwierdzi, że zagraża on bezpieczeństwu kraju.
Ed Husein z Council on Foreign Relations jest jednak innego zdania. Mówi on, że zabijając Awlakiego amerykański rząd grozi swoim obywatelom mieszkającym zagranicą palcem. Co więcej, powiązania Awlakiego z Al-Kaidą nie są dobrze udokumentowane. W Egipcie i Pakistanie pozostaje on postacią mało znaną – arabska telewizja Al Jazeera nie poświęciła jego śmierci tak wiele czasu antenowego jak media zachodnie.
Amerykańska taktyka walki z terroryzmem obnaża coraz więcej słabości. Bezwzględne wymierzanie kar na terrorystów, zwłaszcza tych najbardziej zagorzałych, działa jak płachta na byka. W międzyczasie i w pogoni za terrorystami ginie gdzieś prastary obraz Ameryki będącej wolnym krajem, niemal ziemią obiecaną, gdzie wszyscy obywatele mają prawo do uczciwego procesu.
AS
Reklama