Podatnicy zafundowali urzędnikom kosztowne delegacje do Paryża
Podczas, kiedy kasy stanowe świecą pustkami, a dziury budżetowe zagrażają brakiem pokrycia świadczeń i serwisów, przedstawiciele 14 amerykańskich stanów wyjeżdżają na kosztowne wycieczki zagraniczne w celu...
- 10/02/2011 07:19 PM
Podczas, kiedy kasy stanowe świecą pustkami, a dziury budżetowe zagrażają brakiem pokrycia świadczeń i serwisów, przedstawiciele 14 amerykańskich stanów wyjeżdżają na kosztowne wycieczki zagraniczne w celu "pozyskania nowych miejsc pracy". Problem w tym, że podatników sporo to kosztuje, a nowych miejsc zatrudnienia jak nie było, tak nie ma.
Agencja Associated Press ujawniła, że przedstawiciele 14 stanów udali się w czerwcu br. do Paryża na doroczną wystawę przemysłu lotniczego; wycieczkę na Stary Kontynent uzasadniając otwarciem nowych rynków pracy. Jak twierdzi AP w żadnym przypadku nie udało się jednak potwierdzić, by doszło do utworzenia miejsc zatrudnienia dla mieszkańców stanów, które reprezentowane były na prestiżowej wystawie we Francji.
Natomiast bez trudu udało się ustalić ile takie podróże kosztowały podatnika. Przodują delegacje z Karoliny Północnej i Południowej oraz z Mississippi. Gubernator Karoliny Południowej Nikki Haley wydała blisko 158 tys. zabierając do Paryża swojego męża 11 osób personelu oraz dwóch ochroniarzy.
Sekretarz handlu stanu Karolina Północna, Keith Crisco i jego sześciu współtowarzyszy wydali we Francji 112 tys. dolarów.
Gubernator Mississippi, Republikanin Haley Barbour wydelegował w podróż szefa swojego sztabu oraz pięciu innych pracowników władz stanowych, którzy przywieźli rachunki na 106 tysięcy.
Podatnicy ze stanu Connecticut zafundowali podróż wprawdzie tylko dwóm urzędnikom, ale za to z lekką ręką do wydawania pieniędzy. Uczestnictwo w wystawie kosztowało ich 88 tys. dolarów.
Najbardziej oszczędnie chciał zamknąć podróż stan Waszyngton obiecując, że nie powinna ona przekroczyć 40 tys. dol., tymczasem wydatki sięgnęły 98 tysięcy.
Agencja Associated Press ujawnia także na co poszły we Francji pieniądze amerykańskich podatników. Poza kosztownymi noclegami (dla przykładu demokratyczny gubernator Waszyngtonu Chris Gregoire spał w hotelu, gdzie noc kosztowała 500 dol.), amerykańscy urzędnicy na wyjeździe nieźłe się odżywiali. Sekretarz handlu z Karoliny Północnej, Keith Crisco za obiad dla pięciu osób, które zamówiły m.in. ślimaki, cielęcinę i dobre wino w paryskiej restauracji Le Ballon des Ternes, zapłacił 653 dolary.
Dziennikarze AP próbowali się dowiedzieć jakie kontakty zostały nawiązane podczas czerwcowego wyjazdu amerykańskich delegacji do Francji. W odpowiedzi usłyszeli, że nazwisk ani bliższych informacji nikt nie może podać, ze względu na obowiązującą umowę o zachowaniu poufności.
MB
Reklama