Maria przyjechała do Stanów Zjednoczonych z Hondurasu. Właściwie uciekła z dwojgiem dzieci, chroniąc się przed przemocą, na którą każdego dnia była narażona w swojej ojczyźnie. Podobnie jak Maria dziesiątki tysięcy innych uchodźców, głównie z Ameryki Środkowej, szuka w USA bezpiecznej przystani, ale o tym, czy ją znajdą, mają się dowiedzieć dopiero w odległej przyszłości.
Złożony przez Marię wniosek o azyl znajduje się bowiem w powodzi 20 tys. spraw deportacyjnych, którymi zostały zalane sądy imigracyjne. I to tylko sądy w Illinois. Liczba spraw czekających na rozpatrzenie jest w tym stanie aż pięciokrotnie większa niż chociażby przed 10 laty.
– Nie wiem, co mnie czeka, ani moją rodzinę. Na chwilę obecną wygląda na to, że nie mam żadnej przyszłości – mówi Maria.
Jak tysiące uchodźców z Ameryki Środkowej, Maria w 2014 r. nielegalnie przekroczyła południową granicę USA. Wraz z dziećmi od tego czasu mieszka kątem u dalekich krewnych w ciasnym mieszkanku w Chicago. Twierdzi, że miała nadzieję, iż przyznanie azylu jej rodzinie potrwa rok, najwyżej półtora. Tymczasem sędzia wyznaczył termin rozprawy na maj 2018 roku, czyli ponad trzy lata od pierwszego przesłuchania w sprawie o przyznanie azylu.
Zaległości rosną z każdym rokiem
Michael Jarecki, wiceprezes chicagowskiego oddziału Amerykańskiego Stowarzyszenia Prawników Imigracyjnych (American Immigration Lawyers Association) przyznaje, że wielu spośród jego klientów znajduje się w podobnej co Maria sytuacji.
– Ci uchodźcy przedstawiają przekonujące dowody za tym, żeby obawiać się powrotu do swojego kraju i mają wszelkie szanse na legalizację swojego statusu w USA. Wszystko wskazuje jednak na to, że ich sprawy będą wlokły się latami, ponieważ sądy imigracyjne są wprost zawalone pracą – twierdzi Jarecki.
Liczba czekających na rozpatrzenie spraw deportacyjnych w amerykańskich sądach imigracyjnych w ciągu ostatnich 10 lat szybko rosła – ze 170 tys. w roku fiskalnym 2006 do ponad 485 tys. w obecnym roku fiskalnym – wynika z analizy przeprowadzonej przez placówkę badawczą Transactional Records Access Clearinghouse przy Syracuse University.
Około 20 proc. spraw, które prowadzi Executive Office For Immigration Review, federalna komórka w Departamencie Sprawiedliwości, to wnioski o przyznanie azylu, w których imigrant ma dowieść, że był w swoim kraju prześladowany. W innych rozprawach deportacyjnych obcokrajowcy powołują się na fakt posiadania urodzonych w USA dzieci bądź są ofiarami przemocy domowej.
W ośmiu biurach azylowych departamentu liczba spraw do rozpatrzenia urosła od 2013 r. aż czterokrotnie. W chicagowskim biurze trwają obecnie przesłuchania petentów, którzy złożyli wnioski o azyl przed prawie trzema laty. W Los Angeles na przesłuchania zjawiają się obcokrajowcy, którzy takie wnioski złożyli w 2011 roku. Human Rights Group w najnowszym raporcie jednoznacznie zaleca, by liczba urzędników skierowanych do rozpatrywania podań o azyl wzrosła z obecnych 533 do ponad 700"
W stanie prawnego zawieszenia
Eksperci prawni wyjaśniają, że na niemal całkowitą blokadę sądów imigracyjnych złożyły się głównie trzy czynniki: niedobór sędziów imigracyjnych, ogromna fala nielegalnych imigrantów (w tym ponad 50 tys. dzieci), która napłynęła do USA przez południową granicę w 2014 r., oraz globalny kryzys migracyjny.
Zawalenie sądów ogromną ilością spraw powoduje, że dziesiątki tysięcy imigrantów w oczekiwaniu na termin swojej rozprawy przez lata pozostaje w stanie prawnego zawieszenia. W sądzie imigracyjnym w Chicago przeciętny okres oczekiwania na przesłuchanie przed sędzią wynosi 1046 dni – szacuje placówka badawcza przy Syracuse University. W roku fiskalnym 2011 w sądzie imigracyjnym w Chicago zasiadało 9 sędziów, na początku 2016 r. zostało ich zaledwie pięciu. W kwietniu br. zaprzysiężono szóstego sędziego.
Obecnie w całym kraju w 57 sądach zasiada 259 sędziów imigracyjnych, gdy tymczasem organizacja występująca w obronie praw imigrantów Human Rights First szacuje, że dopiero 524 sędziów może zapewnić, że nadchodzące sprawy będą rozpatrywane na bieżąco. A prognozy nie wyglądają optymistycznie. W obecnym roku budżetowym przewiduje się zatrudnienie zaledwie 55 sędziów imigracyjnych.
W ciągu roku od przekroczenia granicy imigranci mogą ubiegać się o przyznanie azylu w Departamencie Bezpieczeństwa Kraju. Jednak i tutaj zgromadziły się ogromne zaległości. W ośmiu biurach azylowych departamentu liczba spraw do rozpatrzenia urosła od 2013 r. aż czterokrotnie. W chicagowskim biurze trwają obecnie przesłuchania petentów, którzy złożyli wnioski o azyl przed prawie trzema laty. W Los Angeles na przesłuchania zjawiają się obcokrajowcy, którzy takie wnioski złożyli w 2011 roku. Human Rights Group w najnowszym raporcie jednoznacznie zaleca, by liczba urzędników skierowanych do rozpatrywania podań o azyl wzrosła z obecnych 533 do ponad 700.
Odmowa przyznania azylu wydana przez biuro Departamentu Bezpieczeństwa Kraju przewiduje możliwość złożenia odwołania w sądzie imigracyjnym. Zaległości w rozpatrywaniu spraw w obu instytucjach oznaczają, że czas oczekiwania na sądowe przesłuchanie może wynieść 6 lat lub nawet dłużej.
– Choć próbuję koncentrować się na codziennym życiu, to brak legalnego statusu nie daje mi spokoju. Nie wiem, czy będę mogła posłać dzieci do szkoły, kupić dom, otrzymać pożyczkę studencką. A może będę zmuszona wracać z rodziną do swojego kraju, gdzie czeka mnie niebezpieczna przyszłość – mówi Maria.
Polacy o azyl nie proszą
Większość starających się o azyl w Chicago to uchodźcy z Meksyku, krajów Ameryki Środkowej oraz państw Środkowej i Wschodniej Afryki.
Jarecki przyznaje, że klientów z Europy obecnie starających się o azyl ma niewielu. – Wiadomo, że sytuacja polityczna w Europie jest raczej stabilna. Zdarzają się uchodźcy z Rosji czy Białorusi, którzy starają się o azyl, bo mają uzasadnione obawy, że po powrocie grożą im prześladowania, ale w tym gronie nie ma Polaków. Należy się więc cieszyć, że ojczyzna naszych przodków stała się dla swoich obywateli tak przyjazna, że nie muszą już szukać schronienia za granicą.
Prawnik przypomina jednocześnie, że wprawdzie okres oczekiwania na rozpatrzenie sprawy deportacyjnej azylantów uległ znacznemu wydłużeniu, to jednak odwołania od nakazu deportacji wydanego wobec osób o popełnienie przestępstwa w USA wciąż rozpatrywane są w pierwszej kolejności.
– Uchodźca czy nie, jeśli ktoś jest skazanym przestępcą, to będzie deportowany niezwłocznie i zaległości w sądach imigracyjnych nie będą miały żadnego wpływu na jego termin wydalenia z USA – ostrzega Jarecki.
Andrzej Kazimierczak
[email protected]