Bardzo lubię powiedzenie Mahatmy Gandhiego: „Nie możecie podać sobie rąk, jeśli macie zaciśnięte pięści”. Ta prosta zasada przekłada się bowiem w życiu osobistym i zawodowym na wiele wydawać by się mogło skomplikowanych płaszczyzn.
W Chicago powstaje Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich za Granicą. Z naciskiem na słowo powstaje. Stowarzyszenia jeszcze tak naprawdę nie ma, ale emocje, które już budzi, mogą tylko dobrze mu wróżyć. Choć naturalnie nie są to zawsze emocje pozytywne.
Zapytacie Państwo, jak to możliwe, że w mieście, gdzie niemal wszyscy przedstawiciele Polonii należą do jakiegoś klubu, towarzystwa, parafii, izby i stowarzyszenia, dziennikarze nie mają swojego związku. Ano nie mają. Może dlatego, że dotychczas wydawało się, że im ze sobą nie po drodze, że nie umieli pomyśleć szerzej – branżą, a nie tylko interesami redakcyjnymi, może skoncentrowani na graniu do własnej bramki zapomnieli, że można się jeszcze czegoś od kogoś nauczyć, może ego przesłoniło im przestrzeń, w tym także poznawczą. A może jest zwyczajniej: nie uruchomiła się energia sprawcza, która zamieniłaby potrzeby środowiska na konkretny projekt.
Dość powiedzieć, że teraz ta energia się wyzwoliła, a świat zawodowy w zdecydowanej części odpowiedział zainteresowaniem, którego skala może dowodzić, że jest potrzeba nowej jakości na rynku. Ale żeby do tej beczki miodu dodać kropli dziegciu: ponownie – stowarzyszenia jeszcze nie ma, ale już nie brakuje złośliwych felietonów, nie wspominając o środowiskowych komentarzach – od szyderczych po teorie spiskowe.
Negatywizmu myślenia i próby skontestowania jakiejkolwiek inicjatywny zapewne nikt się podejmować nie będzie, reakcji na wypowiedzi „ekspertów” w robieniu źle, fanatyków i manipulatorów – tym bardziej, ale w tym miejscu może warto zaapelować do kolegów po fachu o zwykłą cierpliwość. Jeśli nie chcecie pomóc, to nie przeszkadzajcie, nie chcecie należeć, nikt was nie będzie zmuszać, nie chcecie identyfikować się ze środowiskiem – wasz wybór. Ale z prawdziwą krytyką – poczekajcie. Dajcie inicjatywie się rozpędzić.
Na koniec osobista refleksja. Za kilka miesięcy minie 25 lat mojej pracy dziennikarskiej za granicą. To ćwierć wieku medialnego przyglądania się nie tylko Polonii, ale także i środowisku zawodowemu. Po raz pierwszy widzę taką próbę konsolidacji, wyjścia ponad podziały, w perspektywie służące wspólnym inicjatywom społecznym, kształceniu, integracji etc. Szczerze życzę kolegom powodzenia, wytrwałości i wiary w to, że charakterystyczne dla branży ego uda się zamienić na środowiskowe alter ego.
Małgorzata Błaszczuk
Na zdjęciu: przedstawiciele polonijnych mediów, którzy wzięli udział w spotkaniu założycielskim fot.Ewa Malcher
Reklama