Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 października 2024 06:38
Reklama KD Market
Reklama

Rick Rescorla. Zapomniany anioł stróż WTC

11 września 2001 roku Rick Rescola jako szef ochrony w Morgan Stanley Dean Witter uratował 2,700 pracowników firmy podczas ewakuacji drugiej wieży World Trade Center. Wielu nawet nie wie o jego istnieniu…
Zafascynowany męstwem GIs wstąpił do armii USA i ratował amerykańskich przyjaciół podczas wojny w Wietnamie. Jednak ostatnią walkę stoczył 11 września 2001 roku, gdy jako szef ochrony w Morgan Stanley Dean Witter uratował 2,700 pracowników firmy podczas ewakuacji drugiej wieży World Trade Center. Wielu nawet nie wie o jego istnieniu…
Cyril Richard Rescorla, urodzony w Hayle w Kornwalii (na południowym zachodzie Anglii), do USA przybył jako młody chłopak. „Hard Core” – tak nazywali go koledzy – walczył w szeregach Amerykanów w Dolinie Ia Drang w Wietnamie w 1965 roku. Ponad dziesięć lat później przyjął amerykańskie obywatelstwo i podjął studia w USA, których historią był zafascynowany. Zawsze jednak regularnie odwiedzał Kornwalię. Jako profesor prawa załapał się na stanowisko dyrektora ochrony World Trade Center. Poprosił wówczas od razu towarzysza broni służącego w siłach specjalnych, by ocenił ewentualne zagrożenia dla budynku WTC. Jako słaby punkt podano garaże, jednak raportem nikt się nie przejął. W 1993 roku furgonetka wyładowana ładunkami wybuchowymi eksplodowała 30 stóp (niecałe 10 m) od miejsca, które podano w raporcie. Podczas pierwszego ataku terrorystycznego Rescorla pracował w wieży. Od tego czasu wciąż obawiał się, że budynek zostanie zaatakowany po raz kolejny. (O czym opowiada m. in. w filmie dokumentalnym „The Voice of the Prophet”). Gdy Rescorla został szefem ochrony banku inwestycyjnego Morgan Stanley nalegał, by Dean Witter przeniósł siedzibę instytucji w inne miejsce, bo następny atak przeprowadzony zostanie z powietrza.
fot. Wikimedia Commons,Kristin Molinaro/ Dzięki fundacji założonej przez żonę Rescorli, w National Enfantry w Museum (Columbus, Georgia) wzniesiono ku jego czci pomnik - wzorowany na okładce książki wojennej "We Were Soldiers Once...and Young", na której widnieje właśnie Rick Rescorla
Jedyne co udało mu się osiągnąć to próbne alarmy przeprowadzane dwa razy do roku, które u większości pracowników wzbudzały delikatnie mówiąc uśmiech pod wąsem, ale dzięki którym ostatecznie w dzień ataku każdy już wiedział co ma robić. Natychmiast po uderzeniu przez samolot w pierwszą wieże, Rescorla kazał opuszczać biurowiec dwójkami, pomimo ogólnego komunikatu, by każdy pozostał na swoim miejscu. To właśnie przez opieszałość zginęło wiele ofiar WTC… sparaliżowanych i niezdolnych do działania lub celowo pozostających przed komputerem… bo przecież trzeba dokończyć maila! Okazało się, że personel firmy Morgan Stanley był tak dobrze wyszkolony, (Rick nie uznawał żadnych sprzeciwów, od wszystkich wymagał wojskowej dokładności, kierując się zasadą „ośmiu ‘P’”: “Proper prior planning and preparation prevents piss-poor performance”) że zginęło tylko kilka osób z prawie trzech tysięcy pracowników, w tym sam 62-letni Rescorla. Jego szczątek nigdy nie odnaleziono. Co ciekawe w dzień ataku Rescorli nawet nie powinno być w pracy. Miał być w drodze na ślub córki, ale w ostatniej chwili zamienił się z kolegą, który też planował w tym czasie urlop… Pracownicy pamiętają jak śpiewał podczas ewakuacji patriotyczne pieśni, w tym „God Bless America” i walijski hymn wojenny „Men of Harlech” – zupełnie tak jak robił to w Wietnamie podnosząc morale kolegów… Oprócz Ricka Rescorli w akcji ewakuacyjnej 11 września życie poświęciło wielu strażaków, policjantów, sanitariuszy i zwykłych obywateli, którzy zachowali zimną krew i pomogli innym wydostać się z zaatakowanych wieżowców. "Greater love hath no man…" Anna Samoń Źródła: rickrescorla.com, BBC

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama