Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 04:34
Reklama KD Market
Reklama

Płaska Ziemia

Ziemia jest płaskim dyskiem. W centrum dysku znajduje się biegun północny, wokół niego kontynenty i oceany. Całość jest otoczona pięćdziesięciometrowym murem lodu – Antarktydą, głównie po to, żeby nieuważny spacerowicz nie wypadł wprost w przestrzeń kosmiczną. Słońce i Księżyc – ciała niebieskie o średnicy 53 km zawieszone są kilka kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Gwiazdy zaraz nad nimi. Układ Słoneczny to podła mistyfikacja Kopernika. Grawitacja nie istnieje, a jej iluzję odczuwamy, ponieważ dysk jednostajnie i niezmiennie porusza się w górę. Wszelkie zdjęcia okrągłego globu, kosmiczne obserwacje i misje – to bujdy na resorach i piętrowy spisek tych, którzy sprawując absolutną władzę nad ludzkością, byli w stanie wcisnąć nam kit o kulistości naszej planety.

W taką oto kosmologię wierzą członkowie niezwykłej organizacji Towarzystwo Płaskiej Ziemi (Flat Earth Society). To ścisła elita, na całym płaskim świecie jest ich zaledwie kilka tysięcy. Ludzie, którzy z całej siły zawzięli się na myślenie pod prąd, przeciw obowiązującym kanonom.

Swoje przekonania członkowie towarzystwa opierają na książce niejakiego Samuela Birleya Rowbothama „Ziemia nie jest globem”. Żyjący w XIX w. autor oparł swoje teorie na bezpośrednim i dosłownym rozumieniu Biblii oraz na własnym doświadczeniu. Rzeczywiście, wyszedłem dzisiaj z domu, popatrzyłem przed siebie i nie ośmielam się nie zgodzić – jest płasko jak cholera.

Dzielę się z Państwem tą kuriozalną ciekawostką, ponieważ zaiste wielka jest moc przekonań i wierzeń. Kilka lat temu spotkałem w Chicago człowieka, który otwarcie i zupełnie na poważnie głosił teorie o płaskiej Ziemi i żadne argumenty nie były w stanie przebić się przez mur jego niezachwianej pewności. Wtedy wziąłem go za człowieka cierpiącego na zaburzenia psychiczne, kliniczny przypadek. Po odwiedzeniu strony internetowej Towarzystwa Płaskiej Ziemi wiem jedno – jest ich więcej.

Jest taki kraj w środku Europy, którego władze wierzą, że popierające je 19 proc. społeczeństwa uprawnia do zawłaszczenia państwa w sposób systemowy i kompletny. Wbrew krytyce w kraju i za granicą, zdrowemu rozsądkowi i rosnącemu niezadowoleniu społeczeństwa, coraz liczniej wychodzącemu na ulice. Ten kraj to Polska, od ponad pół roku rządzona przez głodne władzy Prawo i Sprawiedliwość. Doktryna dobrej zmiany oparta jest na kompletnym i spójnym systemie wierzeń i dogmatów. Przyjrzyjmy się im, choćby pobieżnie. Przede wszystkim jej zdaniem – władza się nie myli, bo primo – została wybrana w demokratycznych wyborach, secundo – ma poparcie z góry, pewnie w zamian za wysunięcie kandydatury Chrystusa na króla Polski. Wierzenia dotyczące polityki zagranicznej oparte są na istnieniu bytów na poły fantastycznych – ziejących nienawiścią do Rzeczpospolitej żydowskich bankierów krwiopijców, niemieckich odwetowców z Zachodu i rosyjskiej czerni ze Wschodu. W kraju zamęt sieją ruscy agenci, niedobitki z WSI, kodziarze, cykliści i wegetarianie. PiS i jego zwolennicy wierzą, że wróg czyha wszędzie. Mityczni, niosący terror, zarobaczeni uchodźcy chcą wprowadzić w kraju nad Wisłą prawo szariatu, homolobby – zakazać małżeństw między kobietą a mężczyzną, a ateiści – zamknąć uciskanych chrześcijan w katakumbach. W fantastycznym bestiarium królują ośmiorniczki – symbol zepsucia i rozpasania władzy poprzedniej, a w ostatnich dniach dołączył złoty mercedes prezesa spółki skarbu państwa – synonim niegospodarności i rozrzutności. O wierzeniach ministra Macierewicza dotyczących katastrofy smoleńskiej aż żal wspominać.

Ważne miejsce zajmują w pisowskiej Polsce wierzenia ekonomiczne, opierające się na zgubnym założeniu, że worek z rozdawanymi pieniędzmi nie posiada dna, a Polskę stać na takie prospołeczne rozdawnictwo jak program 500 plus. Jednak u podstaw wszystkich wymienionych i mnóstwa innych wierzeń leży ikoniczne już, wypowiedziane przez Jacka Kurskiego „ciemny lud to kupi”. Zobaczymy, na jak długo. Śmiem twierdzić, że rzeczywistość, jak zawsze, zweryfikuje fantasmagorie, a idealistyczni głosiciele dobrej zmiany raczej prędzej niż później zajmą niszę zaraz obok członków Towarzystwa Płaskiej Ziemi.

Grzegorz Dziedzic

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama