Po modzie na geometryczne wzory oplatające bicepsy, ramiona i łydki, chińskie znaczki, portrety dzieci i rodziców oraz wizerunki zwierząt nadszedł czas tatuażu patriotycznego. Symbol Polski Walczącej, portret Piłsudskiego lub papieża Polaka to dla amatorów ozdabiania ciała wyraz patriotyzmu i podkreślenie narodowej tożsamości.
Mariusz „Mario” Misiewicz umawia się na spotkanie po pracy. Spodnie w kant, elegancka koszula w kratę, wygodne skórzane buty. Mariusz jest agentem sprzedaży nieruchomości. Postawny, wzbudza zaufanie spokojnym tonem głosu. Do redakcji przyjeżdża z 11-letnim synem Sebastianem. – Jak będę duży, też będę miał orła na plecach jak tata, bo czuję się Polakiem – mówi Sebastian. – Ale dopiero jak skończysz 18 lat. Pamiętaj, że tatuaż nie robi z nikogo mężczyzny – odpowiada ojciec.
– Mam 38 lat, orła zrobiłem 15 lat temu. Do trzynastego roku życia mieszkałem w Białymstoku, potem w Chicago. Od samego początku emigracji przebywałem w amerykańskim środowisku, otaczali mnie Latynosi, Włosi, Irlandczycy. Wszyscy wokół mnie jakoś się definiowali, podkreślali swoją tożsamość, chcieli się odróżnić. Przez długie lata chciałem zrobić sobie duży patriotyczny tatuaż i w ten sposób podkreślić dumę z Polski, kraju, z którego pochodzę, i jego historii, która za mną stoi – mówi Mariusz.
Orzeł Mariusza jest imponujący, zajmuje całe plecy. Wykonanie tatuażu zajęło osiemnaście godzin, decyzja o tatuażu dojrzewała przez kilka lat i została podjęta z pełną świadomością. Za wzór posłużył orzełek z polskiego paszportu. Dwóch husarzy na koniach Mariusz dorobił rok temu. Zawsze interesował się historią, do wyobraźni przemówiła mu legenda otaczająca niezwyciężoną polską jazdę zaciężną, budzącą powszechną grozę wśród przeciwników. Husarze na przedramionach nie szarżują, ludzie często pytają Mariusza, dlaczego są tacy statyczni. Odpowiada, że jego intencją nie było pokazanie agresji i przemocy, a podkreślenie narodowej dumy. Jeźdźcy często wystają spod podwiniętych mankietów koszuli. Orła pokazuje rzadko, zresztą nie ma takiej potrzeby. Orzeł jest tylko dla Mariusza, dla podtrzymania wewnętrznej dumy z bycia Polakiem.
Ludzie potrzebują na emigracji poczucia tożsamości. Spotykam też osoby, które z różnych przyczyn nie mogą wrócić do Polski i takie tatuaże przybliżają ich do ojczyzny. To jest piękne"
Miniwykłady o Polsce
– W pracy nie pokazuję swoich tatuaży. Jestem agentem obrotu nieruchomościami, codziennie ludzie powierzają mi swoje pieniądze, muszę wzbudzać zaufanie. A nie ukrywajmy – tatuażom wciąż towarzyszy stygmat, szczególnie w polskim środowisku malunki na skórze wciąż kojarzone są z kryminałem i patologią – opowiada Mario.
Za to po pracy Mariusz chętnie odsłania wytatuowane przedramiona. Ludzie często chwalą wizerunki husarzy na przedramionach, wykonanie, cieniowanie i kolory. Często pytają, kim są skrzydlaci jeźdźcy, wtedy Mariusz chętnie opowiada o polskiej jeździe i jej bohaterstwie. Dosyć często wygłasza przy okazji miniwykłady o polskiej historii. Wielu Amerykanów kojarzy Polskę z pierogami i kiełbasą, a te opowieści zmieniają ich postrzeganie polskości i Polaków. Patriotyczne tatuaże zobowiązują. Nie da się ich zmazać, są na całe życie. Noszone na skórze symbole polskości w naturalny sposób wymuszają godne i właściwe zachowania. Z husarią dzierżącą polskie sztandary Mariusz reprezentuje swój kraj przez całą dobę.
Zapytany o modę na tatuaż patriotyczny, Mariusz zastanawia się chwilę. – Nie spotykam zbyt wielu ludzi z patriotycznymi tatuażami, może dlatego, że nie mam dużej styczności z polskim środowiskiem. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem nawet, że powstał trend tatuażu patriotycznego. Nigdy nie szedłem z żadnymi trendami, ale niech będzie, że jestem jego prekursorem – śmieje się.
Moda to trochę za grubo
– Nie wiem, czy można to nazwać modą. W ogóle patriotyzm jest nowym trendem, co jest za..biste, bo lepiej żebyśmy byli patriotami na fali trendu niż wcale. Z każdym trendem wiążą się tatuaże. Od dłuższego czasu coraz więcej ludzi przychodzi do mojego studia, żeby zrobić tatuaże związane z polskimi symbolami – mówi P. Król, artysta tatuażysta, właściciel salonu tatuażu w Chicago. To on jest autorem wizerunków skrzydlatych jeźdźców na przedramionach Mariusza Misiewicza.
P. Król tłumaczy, że trend na tatuaż patriotyczny kwitnie: – Wyrósł z ruchów młodzieżowych, z chuliganki i polskiego patriotycznego rapu, klimatów kibicowskich i nacjonalistycznych, które nie do końca niosą pozytywną energię, ale nie można odmówić im patriotyzmu i pragnienia poczucia bliskości z krajem. Kiedyś, nawet całkiem niedawno, zabraniano Polakom być patriotami, uczyć się historii bez przekłamań. Po tym czasie opresji patriotyzm wybuchł z dużym natężeniem, a to, że ludzie postanawiają ozdobić swoje ciało czymś innym niż tribalem – tym lepiej. Dla mnie tatuaż patriotyczny to niesamowity wachlarz możliwości i ekspresji artystycznej.
Do salonu P. Króla tatuować się przychodzi cały przekrój Polonii, od kilku lat coraz częściej z życzeniami wytatuowania symboli i wzorów związanych z polskością. Przychodzą ludzie związani z nacjonalizmem, skrajną prawicą, pracownicy fizyczni, inteligencja, ludzie zainteresowani historią Polski. P. Król wspomina klienta, który wytatuował sobie order Virtuti Militari, który odebrał tu w Stanach w imieniu swojego dziadka: – Zrobiliśmy zdjęcie i wytatuowałem ten order w skali 1:1. Inny robi sobie na całym ramieniu obrazkową historię Polski, zaczynając od chrztu.
Wśród amatorów patriotycznych wzorów zdarzają się tacy, którzy traktują patriotyzm jak modę i robią sobie tatuaże na pokaz. Sporo ludzi nie ma pomysłu na siebie, a widząc u kogoś patriotyczne wzory na ciele, inspiruje się nimi. Ale większość, szczególnie ci, którzy tatuują sobie przemyślane wzory, robią to z potrzeby serca i żywego patriotyzmu. Tatuaże patriotyczne, zdaniem artysty, szczególnie na obczyźnie zyskują wyjątkowy wymiar: – Tutaj wchodzisz pomiędzy tyle nacji, ras i wyznań. Ludzie potrzebują na emigracji poczucia tożsamości. Spotykam też osoby, które z różnych przyczyn nie mogą wrócić do Polski i takie tatuaże przybliżają ich do ojczyzny. To jest piękne – mówi P. Król.
Partyzanci i szczerbce
Najpopularniejsze wzory patriotycznego tatuażu: symbol Polski Walczącej, orzełek piłsudczykowski, ale zdecydowanie na pierwszym miejscu jest husaria. P. Król zrobił w swojej karierze ponad sto patriotycznych tatuaży, nie licząc małych wzorów, których ilości nawet nie potrafi podać. Dwa Szczerbce, niezliczona ilość portretów Józefa Piłsudskiego, papieża Jana Pawła II. Dominują tematy związane z II wojną światową: AK, partyzanci. Żołnierze Wyklęci trochę rzadziej, powstanie warszawskie też, ale i te tematy się przewijają.
P. Król rzadko odmawia wykonania tatuażu, ale jeśli już, to ubliżającego komuś. Nie tatuuje symboli nazistowskich, faszystowskich i komunistycznych. – Dla mnie te symbole to obelga dla Polski i Polaków. Nie odpowiadają mi też symbole i wzory niosące nienawiść. Na przykład krzyż celtycki, który sam w sobie jest fajnym symbolem, jest mocno kojarzony ze skrajną prawicą. Posiadam moralność zawodową i zdarza się, że próbuję wybić ludziom z głów głupie pomysły, związane z tatuażem patriotycznym bądź z jakimkolwiek innym. W końcu tatuaż jest na całe życie – tłumaczy. Dotychczas nie zdarzyło się, żeby ktokolwiek zwrócił się do niego z prośbą o usunięcie albo zakrycie patriotycznego tatuażu.
Tatuaż z potrzeby serca
– Jestem z Warszawy, moja rodzina brała udział w powstaniu warszawskim, mój rodzinny dom jest na ulicy Rakowieckiej, niedaleko więzienia, gdzie ludzie cierpieli i ginęli za miłość do swojego kraju. Patriotyzm, jego wyrażanie, a co za tym idzie, tatuaż patriotyczny – są mi bardzo bliskie. Szczególnie, kiedy czuję, że ludzie robią je sobie z potrzeby serca, a symbole, które zamawiają, mają dla nich głębokie znaczenie. Pozostają z człowiekiem na całe życie. Jak patriotyzm.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]
Zdjęcia: Piotr Serocki, Grzegorz Dziedzic, arch. P. Króla