Była pani burmistrz skończyła w garażu
Betty Loren-Maltese za swoich rządów należała do najbadziej kontrowersyjnych, ale i karykaturalnych postaci lokalnej polityki. Była burmistrz miasteczka Cicero koło Chicago z zawsze umalowanymi dokładnie karminowymi ustami, sztucznymi rzęsami i efektowną fryzurą podtrzymywaną lakierem do włosów...
- 09/06/2011 05:07 PM
Betty Loren-Maltese za swoich rządów należała do najbadziej kontrowersyjnych, ale i karykaturalnych postaci lokalnej polityki. Była burmistrz miasteczka Cicero koło Chicago z zawsze umalowanymi dokładnie karminowymi ustami, sztucznymi rzęsami i efektowną fryzurą podtrzymywaną lakierem do włosów - jednym przypominała postać z komiksów, innym Elizabeth Taylor. Betty Loren-Maltese spędziła w federalnym więzieniu blisko siedem lat.
Wyszła na wolność w lutym zeszłego roku. Była pani burmistrz uwielbiana przez mieszkańców Cicero za to, że zrobiła porządek z gangami, sama uprawiała działalność gangsterską. Za jej przyzwoleniem i wiedzą fikcyjna firma ubezpieczeniowa wyprowadziła z kasy miasta 12 mln dolarów. Jednak żaden emeryt z Cicero do dziś nie wierzy w winę Loren-Maltese, która tuż po objęciu urzędu w 1993 roku wprowadziła bezpłatne serwisy dla osób starszych. Emeryci korzystali nie tylko z bezpłatnych przejazdów, ale także mogli liczyć na darmowe lunche, naprawy, odśnieżanie oraz wywózkę śmieci.
Kontrowersyjna pani burmistrz lubiła także luksusy. Za „wygospodarowane” dodatkowe dochody nabyła dom letniskowy w Wisconsin, wydawała krocie na swoją kolekcję porcelanowych klownów i tym podobnych drobiazgów; powszechnie znana była także jej słabość do gier hazardowych.
Nie bawiła się także w niepotrzebną dyplomację. Zjednywała sobie sympatię prostych ludzi bezpośredniością wypowiedzi. Wyrzucanego ze stanowiska komendanta policji Cicero nazywała „matołem” i „przygłupem”, a swoich krytyków „rasistami” i „szaleńcami”. Ludzie ją kochali. Bo jak można nie kochać kogoś, kto w przeszłości imał się wszelkich możliwych prac. Zanim zaangażowała się w lokalną politykę, pani Loren-Maltese była kelnerką, pośredniczką sprzedaży nieruchomości, właścicielką delikatesów, wydawcą miejscowej gazety. W końcu, w 1980 roku trafiła do polityki, do której wprowadził ją jej narzeczony, Frank Maltese (księgowy mafii), a późniejszy mąż. Trzynaście lat później, podczas dramatycznej rady miejskiej po śmierci Henry’ego Klosaka została wybrana burmistrzem Cicero. Złośliwi twierdzą, że jej wybór zapewniał zachowanie status quo mafijnym wpływom, a z tego Cicero znane było od lat dwudziestych zeszłego wieku, czyli od czasów Ala Capone, który to południowo-zachodnie przedmieście Chicago uczynił swoim centrum operacyjnym.
Na trzy miesiące przed postawieniem Betty Loren-Maltese w stan oskarżenia, w kwietniu 2001 roku, kobieta wygrała wybory na drugą kadencję stosunkiem głosów 61 do 39 procent. Skazana na osiem lat więzienia, w sierpniu 2002 roku, nie miała szansy na jej dokończenie.
Po wyjściu na wolność, mogąc się pochwalić doświadczeniem w zawodzie, zatrudniła się jako kelnerka w lokalnej pizzerni. Nie zagrzała tam zbyt długo miejsca, bowiem pracodawca zwolnił ją obawiając się zbytniego zainteresowania zarówno ze strony klientów, jak i rządu, któremu pani Loren- Maltese jest winna 8 mln dol. rzędem odszkodowań. I rząd konsekwentnie odbiera należne mu płatności pobierając 20 procent od jej miesięcznych dochodów.
Kobieta, mieszka obecnie w wynajmowanym mieszkaniu i twierdzi, że nie ma z czego żyć. Skromna pensja pochodząca z pracy na pół etatu nie pokrywa wszystkich rachunków. Stąd pomysł na zorganizowanie wyprzedaży garażowej podczas zakończonego właśnie długiego weekendu.
W ciągu dwóch dni przez garaż przyjaciółki (własnego domu była burmistrz już nie posiada, ponieważ rząd właśnie zlicytowal za bezcen należącą do niej nieruchomość) przewinęło się ponad 1 500 osób. Pod adres podawany przez lokalne media ściągnęli kolekcjonerzy porcelanowych klownów i pamiątek po skorumpowanych politykach, zwykli ciekawscy oraz sympatycy byłej pani brmistrz. Ci ostatni prosili o wspólne zdjęcia oraz autografy, oferowali także dowolne datki.
A garaż pełen był cudów. Kupić można było zarówno buty i kolczyki należące do kontrowersyjnej polityk (za półtora dolara), opiekacz do grzanek (dwadzieścia dol.), oprawione zdjęcie samej pani Loren-Maltese (205 dol.), pluszowe zwierzątka (cena nieznana) oraz krajarkę do sera (99 centów). Betty Loren-Maltese nie zdradziła ile zarobiła na wyprzedaży rzeczy, których nie zarekwirował rząd, potwierdziła jedynie, że jak zwykle, będzie musiała od tej kwoty odjąć 20 procent.
Jak widać, w Ameryce niektórzy swoje kariery od garażu zaczynają, inni w nim kończą.
Małgorzata Błaszczuk, Chicago
Reklama