Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 15:45
Reklama KD Market

Czwarta władza

Najlepsza sytuacja pod względem wolności prasy panuje szósty rok z rzędu w Finlandii, a także w Holandii i Norwegii. Reszta świata ma problem. Z zestawienia publikowanego przez organizację Reporterzy bez Granic (RsF) w 2015 r. miał miejsce regres wolności prasy we wszystkich regionach świata. Polska, po spadku o 29 pozycji, zajmuje 47. miejsce w rankingu wolności prasy. Publikowana od 2002 roku ocena stanu wolności prasy w 180 państwach świata opiera się na kilku wskaźnikach, takich jak pluralizm i niezależność mediów, ramy prawne, autocenzura czy transparentność.

Można pocieszać się faktem, że nie tylko Polska zjechała w rankingu na niższe miejsca. Stany Zjednoczone, które już w raporcie z 2014 r. plasowały się na 46 pozycji, rok później znalazły się na miejscu 49. W tym roku uplasowały się w rankingu RsF na 41. W Ameryce Północnej chodzi głównie o kontrolę Internetu, o co chodzi w Polsce?

Według RsF w Polsce zagrożona jest "wolność mediów i pluralizm". Organizacja pisze w raporcie, że "krótko po wygranych wyborach w 2015 r. konserwatywny PiS przyjął ustawę medialną upoważniającą rząd do powoływania i odwoływania szefów państwowego radia i telewizji". "Zgodnie z drugą przygotowywaną ustawą kontrakty wszystkich pracowników tych mediów miałyby być rozwiązane" – dodano. Ponadto "Komisja Europejska, zaniepokojona, czy członek Unii Europejskiej nie narusza podstawowych wartości UE, wszczęła procedurę mającą na celu zapewnienie poszanowania praworządności w Polsce" – głosi raport.

Ucieszyli się z raportu posłowie opozycji, bo to woda na ich młyn, oburzyli posłowie obozu rządzącego, bo to kolejny, po Komisjach Weneckich i rezolucjach PE na temat Polski, sygnał wysyłany w świat, że w kraju nad Wisłą nie ma dobrej zmiany, podczas gdy przecież jest. „Wydaje mi się, że w zbyt dużym stopniu bierzemy pod uwagę to, co inni o nas mówią. Ważne jest, abyśmy lepiej nauczyli się szanować siebie wzajemnie” – skomentował raport wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. „Jeżeli w naszych wewnętrznych polskich debatach będzie więcej szacunku i więcej zrozumienia dla racji drugiej strony, to w ten sposób zbudujemy też pozytywny wizerunek za granicą” – dodał. Tyle raport i komentarze do tegoż.

Tymczasem powszechna wiedza w zakresie mediów, którą ma przysłowiowy Kowalski, sprowadza się do tego, że muszą one być wolne, bo to najwyrazistszy przejaw demokracji i praworządności państwa. Ta prosta w przekazie zasada jest jednak fundamentalna w praktyce. Wolność prasy jest jedną z podstawowych wolności zapisywanych w konstytucjach liberalno-demokratycznych. Jej brak lub ograniczanie wiązane są z systemami autorytarnymi. W Stanach Zjednoczonych wolność prasy i druku jest regulowana pierwszą poprawką do Konstytucji, w której zabrania się Kongresowi stanowić "ustaw ograniczających wolność słowa lub prasy". W polskim prawie wolność prasy gwarantowana jest w art. 14 Konstytucji z 2 kwietnia 1997 r., zgodnie z którym "Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu". Zgodnie z art. 54 ust. 2 "Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane".

Zakusy na wolne media, które są twarzą, ale i barometrem demokracji, powstają od zawsze, przy każdej zmianie rządów. Żadnej władzy nie trzeba bowiem tłumaczyć siły czwartej władzy. Z powstrzymaniem aneksyjnych zapędów na niezależność mediów lepiej sobie radzą stare demokracje, nowym ciągle trzeba o tym przypominać.

Do polskiego Sejmu trafił w czwartek projekt tzw. dużej ustawy medialnej. Obok propozycji wprowadzenia składki audiowizualnej wynoszącej 15 zł, planu wygaszania kontraktów w przekształcanych mediach publicznych, które mają objąć kadrę kierowniczą, a nie wszystkich pracowników, jest i ta najważniejsza – utworzenie tzw. mediów narodowych. W tym celu TVP, Polskie Radio i PAP przekształcone zostaną ze spółek prawa handlowego w instytucje mediów narodowych.

Znany amerykański dziennikarz i publicysta Bill Moyers w artykule z 2008 roku poświęconym roli mediów ostrzegał, że bardzo łatwo czwarta władza może przekształcić się w piąta kolumnę demokratycznego państwa. Warto o tym przypomnieć.

Małgorzata Błaszczuk

fot.pixabay.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama