Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 02:20
Reklama KD Market
Reklama

Równi i równiejsi

Przed kilkunastoma dniami pewne zdumienie wzbudziła wiadomość o tym, że grupa bardzo znanych piłkarek amerykańskich złożyła formalne zażalenie w Equal Employment Opportunity Commission, w którym domaga się równouprawnienia płacowego. Hope Solo, Carli Lloyd, Becky Sauerbrunn, Alex Morgan i Megan Rapinoe, które stanowią podstawę piłkarskiej reprezentacji USA, argumentują, że zarabiają tylko 40 proc. tego, co w ramach wynagrodzeń dostają mężczyźni. Zwracają też uwagę, iż jest to szczególnie krzywdzące w obliczu faktu, że kobieca reprezentacja odnosi od lat światowe sukcesy i przynosi spore dochody, podczas gdy mężczyznom wiedzie się znacznie gorzej.

Mogłoby się wydawać, że jest to w miarę pośledni problem dotyczący wyłącznie sportu, ale w rzeczywistości tak nie jest. Mimo ogromnych postępów w dziedzinie równouprawnienia kobiet panie w USA zarabiają średnio 70 proc. tego co mężczyźni, nawet w przypadku identycznych kwalifikacji. Ta rozbieżność płacowa jest szczególnie wyraźna w wielu dyscyplinach sportu, na przykład w tenisie i koszykówce. Teoretycznie praktyki tego rodzaju są nielegalne, ale w praktyce nikt się tym zjawiskiem zbytnio nie przejmuje. Dzieje się tak mimo faktu, że w roku 1963 prezydent John F. Kennedy podpisał ustawę o nazwie Equal Pay Act, która zakazuje stosowania dyskryminacji płacowej. Dodatkowo w roku 2009 prezydent Obama zatwierdził inną ustawę, tzw. Lilly Ledbetter Fair Pay Act, na mocy której kobiety mają prawo skarżyć pracodawców, którzy nie przestrzegają przepisów o równouprawnieniu płacowym. Natomiast w bieżącym roku Obama zarządził, że wszystkie zakłady pracy zatrudniające więcej niż 100 pracowników muszą ujawniać szczegóły stosowanej polityki płacowej. Niestety wszystkie te decyzje nie odnoszą zamierzonego skutku.

W przypadku piłki nożnej członek męskiej reprezentacji dostaje 5 tysięcy dolarów za każdy przegrany mecz i ponad 17 tysięcy za każde zwycięstwo. Tymczasem kobiety mogą liczyć na 1350 dolarów, ale tylko w przypadku wygranej. Przegrana oznacza brak jakichkolwiek wynagrodzeń. Poza światem sportu dyskryminacja płacowa jest wprawdzie znacznie mniej oczywista, ale istnieje praktycznie wszędzie, a walka z nią pozostaje niezwykle trudna.

Zażalenie złożone przez pięć światowych gwiazd kobiecej piłki nożnej może w tym kontekście okazać się bardzo ważne. Jeśli bowiem władze federalne uznają, że piłkarki mają rację, wszelkie inne argumentacje na rzecz płacowego równouprawnienia nabiorą dodatkowej mocy.

Andrzej Heyduk

fot.FirmBee/pixabay.com

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama