Ewa Malcher
Komitet ds. finansów chicagowskiej rady miasta zatwierdził 11 kwietnia wypłatę odszkodowań rodzinom dwóch ofiar policyjnej przemocy. Suma wypłat ma przekroczyć 6 mln dolarów.
Podczas poniedziałkowego zebrania rady miejskiej radni wyrazili zaniepokojenie wzrastającą liczbą zgłaszanych incydentów nadużycia siły lub nieudzialenia pomocy poszkodowanym w czasie policyjnych interwencji. W czasie sesji zapadła decyzja wypłat odszkodowań rodzinom dwóch osób, które zginęły na skutek brutalnych działań policji.
Największą sumę odszkodowania – blisko 5 mln dol. otrzyma rodzina Philipa Colemana, który zmarł w policyjnym areszcie na skutek kilkunastokrotnego porażenia paralizatorem. Coleman cierpiał na zaburzenia psychiczne, o czym jego rodzina poinformowała interweniujących policjantów. Zamiast do celi powinien był trafić na oddział psychiatryczny.
1,5 mln dol. odszkodowania zostało przyznane bliskim Justina Cooka, który wkrótce po aresztowaniu zmarł na atak astmy. Z relacji świadków wynika, że Cook dusząc się prosił policjantów, aby pozwolili mu skorzystać z zarekwirowanego inhalatora, ci jednak odmówili aresztowanemu podania leku.
Decyzję o przyznaniu odszkodowań poprzedziła burzliwa dyskusja. Radni wyrażali oburzenie faktem, że żaden z policjantów, biorących udział w tragicznych w skutkach interwencjach, nie został pociągnięty do odpowiedzialności karnej, czy choćby dyscyplinarnej. Zaakcentowano również potrzebę zmian personalnych w chicagowskiej policji oraz istotność treningów postępowania w sytuacjach kryzysowych, m.in. podczas zatrzymywania osób cierpiących na zaburzenia psychiczne.
(gd)
