Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:21
Reklama KD Market

Telewizja jednej i drugiej partii

Nie znam osobiście Mariusza Pilisa, szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, i nie mam powodu go lubić. Nawet przeciwnie, mam powód nie lubić. Napisał on kiedyś książkę „Upadek Rzeczypospolitej” o putinowskim przejęciu przez rząd PO-PSL najbardziej opiniotwórczego dziennika i przekazaniu go praktycznie za bezcen swojemu kolesiowi, gdzie nieco miejsca poświecił potępieniu mojego rzekomego powrotu do gazety po tej gangsterskiej operacji. Było to zwykłe pomówienie, ale pan Pilis nigdy nie pofatygował się sprostować bzdur, jakie o mnie nawypisywał, nie mówiąc już o przeprosinach. Słabo to świadczy i o nim, i o partii, która go teraz nominowała na odpowiedzialną funkcję w państwowych mediach.

Można jednak właśnie dlatego powiedzieć zupełnie obiektywnie, że kampania rozpętana przeciwko Pilisowi w antypisowskich mediach jest ich kolejną hucpą. Poszło – jak zapewne państwo wiedzą – o program TVP Info w sobotę 12 marca, kiedy to opozycja urządzała kolejną antyrządową demonstrację. Telewizyjne wydawczynie orzekły, że manifestacja ta jest tak ważna, iż trzeba ją transmitować na żywo non stop od początku do końca, a gdy szef nakazał im pomieścić w programie także inne relacje, w tym nowe fakty w sprawie inwigilacji dziennikarzy za poprzednich rządów oraz konferencję episkopatu o przygotowaniach do Światowych Dni Młodzieży, na znak protestu zeszły z dyżuru i opuściły stację.

„Dyma” należała się w tej sytuacji w sposób oczywisty za samo wyjście z pracy. Poza tym, znając obecne stosunki w mediach, widziałbym tu raczej celowe sprowokowanie ze strony pracownic dyscyplinarki, aby się w aurze „męczeństwa” przenieść do którejś z antypisowskich stacji. A, byłbym zapomniał dodać, że bezwiednie też byłem w sprawę wmieszany, jako zaproszony, potem odwołany, a potem znowu zaproszony gość, którego z jakiegoś powodu panie wydawczynie nie mogły w roli komentatora tego dnia ścierpieć.

W ramach nagonki, jaką po całej tej sprawie rozpętała na TVP konkurencja, pewien dziennikarz zamieszkały w Paryżu ogłosił, że nie podejmie z TVP Info współpracy (Pilis twierdzi, że mu jej wcale nie oferował, ale zostawmy to) bo „stała się ona tubą propagandową jednej partii”. I tu, uważam, mimowiednie uchwycił istotę sprawy. Bo dotąd TVP Info była tubą propagandową drugiej partii, i dopóki tak było, to ani pan z Paryża, ani wydawczynie z poprzedniego rozdania nie mieli oporów. Bo to była ich partia. A teraz przejęła firmę ta nie ich. I tyle.

Przypomnę, że jako telewizja drugiej partii w miesiącu poprzedzającym wybory prezydenckie TVP Info dała Bronisławowi Komorowskiemu 6,5 godziny na antenie, kandydatowi koalicyjnego PSL Jakubasowi 2,5 godziny, Andrzejowi Dudzie nieco ponad 30 minut, a Pawłowi Kukizowi – 16 (mówimy o bezpośrednim występie kandydata, nie o omawianiu go przez dobranych komentatorów). Jeśli to nie wystarcza, przypomnę, że na przesłuchanie Komorowskiego przez sąd w sprawie WSI, gdzie ówczesny prezydent kręcił, ściemniał i zasłaniał się niepamięcią, TVP Info przysłała kamerę tylko po to, aby zablokować miejsce Republice, i nie wspomniała o sprawie ani słowem.

Mówiąc krótko: to był kanał dogłębnie zdegenerowany, ręcznie sterowany i do zaorania, to jest poza dyskusją. Dobre pytanie, w jakim kierunku powinna była iść reforma. Moim zdaniem należy budować media naprawdę publiczne i starające się o bezstronność. PiS wybrał niestety przekształcenie mediów państwowych w anty-TVN i anty-Wyborczą. Tak, aby na propagandowe tuby starego układu była propagandowa odpowiedź nowego. To moim zdaniem pomysł zły i krótkowzroczny. Ale krytykować go mają prawo, na przykład, ludzie od Kukiza czy Korwina. Na pewno nie różne wycirusy od PO, PSL i SLD, które czym jest uczciwe dziennikarstwo nawet nie wiedzą.

Rafał A. Ziemkiewicz

fot.makamuki0/pixabay.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama