Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 03:21
Reklama KD Market

Przestępcy idą z południa


Amerykanie nie strzegąc rubieży sami importują przestępców – alarmują prawicowe portale internetowe. I atakują obecną administrację za pozostawianie dziurawych granic. 


Obecną falę imigracji często porównuje się z proporcjonalnie podobnym napływem cudzoziemców sprzed 100 lat. Szczyt tamtej przypadł na lata 1890-1919. Do USA napływali masowo ludzie wygonieni z swoich krajów przez biedę, szukający swojej szansy po tej stronie oceanu. Na tym jednak podobieństwa między obydwiema falami się kończą. Przed wiekiem do “Hameryki” ciągnęli przede wszystkim Europejczycy – poddani cesarzy Niemiec, Austro-Węgier i Rosji (wśród nich wielu Polaków), a także Włosi, Brytyjczycy, Szwedzi, Norwegowie, czy Irlandczycy. 


Napływ kryminalistów


Dziś do Ameryki ciągnie cały świat. Są to często przedstawiciele kultur nie mających wiele wspólnego z fundamentami, na których oparta jest Ameryka. Ale największa liczba imigrantów przybywa z Ameryki Łacińskiej. Przede wszystkim z Meksyku, Salwadoru i Kuby. To właśnie budzi niepokój. Aż 41 spośród 50 najbardziej niebezpiecznych miast na świecie ulokowanych jest na południe od granicy USA. A lista nie obejmuje nawet takich meksykańskich miejscowości jak Ciudad Juarez oraz Sinaloa. Oba zdominowane są przez zbrodnicze kartele, które przyjęły swoje nazwy od nazw miast. Takie kraje, jak Salwador, Honduras, czy Gwatemala mają zresztą najwyższe wskaźniki zabójstw na zachodniej półkuli. 


Polityka imigracyjna oraz system rozmieszczania uchodźców tworzy szeroką aleję dla kryminalistów, członków gangów oraz karteli narkotykowych” – oskarża jeden z prawicowych portali. To zresztą nie jedyny “grzech” administracji, której stale zarzuca się pozostawienie własnemu losowi chrześcijan na Bliskim Wschodzie, przy jednoczesnym umożliwieniu emigracji do USA radykalnych islamistów. 


Ale wróćmy do Meksyku, z którego napływa do USA najwięcej narkotyków. Przemoc i walki między poszczególnymi kartelami przeniosły się także na terytorium USA. Z danych opublikowanych przez Drug Enforcement Administration (DEA) wynika, że kartel Sinaloa kierowany przez jednego z najsłynniejszych bossów narkotykowych w historii El Chapo mocno zakorzenił się w także w USA. Ta zbrodnicza organizacja posiada własną siatkę przemytu i dystrybucji narkotyków niemal w każdym stanie USA. Wyjątkami są Nowy Meksyk i południowy Teksas. Ten pierwszy stan padł łupem kartelu z Juarez, a południowa część Teksasu znajduje się pod wpływami organizacji znanej jako Gulf Cartel.


Z kolei kartel Sinaloa zdominował przede wszystkim środkowe i wschodnie stany USA – przede wszystkim Florydę, Wirginię, czy stolicę kraju – Waszyngton. 


Przeciwnicy emigracji zza południowej granicy przytaczają dane statystyczne, z których wynika, że członkowie gangów narkotykowych wpływają na wzrost przestępczości w wielu miejscach kraju. Tam, gdzie się pojawiają w górę mają iść także wskaźniki gwałtów i innych przestępstw z użyciem przemocy. Ich ofiarami są zresztą bardzo często, jeśli nie wyłącznie, imigranci. 


Wyniki badań opinii publicznej, z których wynika, że Amerykanie nie są zachwyceni swoim systemem imigracyjnym, zdają się być wodą na młyn przeciwników emigracji w ogóle. Przy tej okazji pojawia się także argument o wpływie taniej siły roboczej na obniżanie się dochodów Amerykanów. Zwolennicy otwartej imigracji odpierają jednak te zarzuty powołując się na inne badania, w których Amerykanie opowiadają się za umiarkowaną reformą imigracyjną. 


Przeciwnicy emigracji zza południowej granicy przytaczają dane statystyczne, z których wynika, że członkowie gangów narkotykowych wpływają na wzrost przestępczości w wielu miejscach kraju. Tam, gdzie się pojawiają w górę mają iść także wskaźniki gwałtów i innych przestępstw z użyciem przemocy. Ich ofiarami są zresztą bardzo często, jeśli nie wyłącznie, imigranci"





Uśpiona czujność 


Argumenty prawicy wydaje się wspierać historia 22-letniego Hectora Ramireza, którego niedawno oskarżono o zabicie Katerin Gomez – matki trojga dzieci. Z informacji US Customs and Border Protection wynika, że Ramireza aresztowano w 2010 roku w Teksasie, ale wypuszczono na wolność, mimo że do USA dostał się nielegalnie. W dwa lata później jego była dziewczyna wywalczyła zakaz zbliżania się do niej domniemanego członka amerykańskiego gangu M-13. W 2014 roku policja z Chelsea podejrzewała Ramireza o dokonanie ataku z użyciem noża oraz próbę rabunku z użyciem broni palnej. Nawet to aresztowanie nie wzbudziło uwagi służb imigracyjnych. A powinno. W kilka miesięcy później doszło do kolejnego morderstwa, za które Ramirez odpowiada teraz przed sądem. 


To klasyczny przykład, w którym widać, jak wcześniejsze zatrzymanie mogło oznaczać uratowanie czyjegoś życia” – uważa Jessica Vaughan z Center for Immigration Studies. “Ofiarą może być każdy. A każdy członek społeczności zasługuje na ochronę, jaką powinny zapewniać mu służby imigracyjne” – mówiła Vaughan podczas zeznań przed Komisją Sprawiedliwości Izby Reprezentantów. 


Z takich wpadek rzeczywiście trudno jest się administracji wytłumaczyć. Tym bardziej jeśli chodzi o imigranta z Meksyku, a do tego członka gangu. Co więcej, domniemany morderca zaliczał się w momencie przekraczania granicy do nieogarnionej rzeszy dzieci i młodzieży, które od kilku lat – często bez żadnej opieki ze strony dorosłych – szturmują południową granicę USA. 


To na pewno nie będzie nastrajać opinii publicznej pozytywnie do tej grupy młodych ludzi. Tym bardziej, że z ośrodków, w których przebywają, także napływają doniesienia o walkach dziecięcych gangów. Spora część dzieci zwalniana jest zresztą do domów i przekazywana pod opiekę członków rodzin. 





Paląca kwestia, ale nie zapalna 


Administracja Baracka Obamy stara się usuwać z USA osoby z kryminalną przeszłością. To jeden z głównych priorytetów polityki imigracyjnej. Nie sprawia to jednak, że Biały Dom cieszy się sympatią osób, które doświadczyły krzywd z powodu aktywności meksykańskich gangów. I z pewnością takie sprawy jak Ramireza zostaną wykorzystane podczas kampanii wyborczej. 


Każdy przypadek wypuszczenia przestępcy imigranta będzie użyty jako argument przeciwko legalizacji setek tysięcy, jeśli nie milionów ciężko pracujących ludzi. 


Imigracja nadal pozostaje bardzo gorącym tematem politycznym we właśnie rozpoczętym roku wyborczym. Problem w tym, że o oddzielenie prawdy od demagogii w toczącym się sporze o reformę imigracyjną będzie naprawdę bardzo trudno. Ale taka jest przecież natura polityki. 


Jolanta Telega


[email protected]





5

5

4 2

4 2

2 2

2 2

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama