Na tydzień przed prawyborami w Iowa Hillary Clinton stara się przedstawić jako doświadczona i znacznie lepiej przygotowana do roli prezydenta USA niż depczący jej po piętach w sondażach i obiecujący polityczną rewolucję socjalista Bernie Sanders.
W Des Moines w stanie Iowa odbyła się w poniedziałek wieczorem czasu lokalnego (w nocy czasu polskiego) ostatnia przed zaplanowanymi w tym stanie na 1 lutego prawyborami telewizyjna debata z kandydatami walczącymi o nominację Demokratów w wyborach prezydenckich. Tym razem formuła była jednak inna: kandydaci nie dyskutowali między sobą, ale osobno, odpowiadając na pytania z widowni (tzw. town hall meeting).
Występujący jako pierwszy, Sanders, który z mało znanego senatora z Vermont wyrósł niespodziewanie na głównego rywala Clinton, przyznał, że "nie spodziewał się", iż jego przesłanie o "politycznej rewolucji" dotrze do ludzi "tak szybko i z taką siłą". Ten zdeklarowany socjalista zapewniał też, że jego poglądy i propozycje, w tym powszechnej służby zdrowia i bezpłatnych studiów wyższych dla wszystkich, "wcale nie są radykalne", gdyż już są realizowane w wielu krajach europejskich, w tym w Skandynawii.
Przekonywał, że to nie doświadczenie, jakie ma Clinton, ale jego umiejętność oceny sytuacji są najważniejszą cechą dla nowego prezydenta USA. Zarzucił Clinton, że w przeciwieństwie do niego poparła jako senator USA w głosowaniu w 2002 r. wojnę w Iraku i dopiero niedawno sprzeciwiła się umowie handlowej USA z krajami Azji i Pacyfiku (tzw. TPP) i budowie ropociągu Keystone.
"Clinton była sekretarzem stanu przez cztery lata. To duże i ważne doświadczenie. Ale ocena (sytuacji) też jest ważna" - powiedział, dodając, że doświadczony był także wiceprezydent USA Dick Cheney, główny architekt wojny w Iraku, krytykowanej przez Sandersa jako najgorszy błąd w najnowszej historii polityki zagranicznej USA.
Walcząca o utrzymanie topniejącej przewagi nad Sandersem w Iowa Clinton próbowała przekonać wyborców Partii Demokratycznej, by nie ulegali jego populistycznym obietnicom. Starała zaprezentować się jako pragmatyczna i najbardziej kompetentna kandydatka do roli prezydenta i przekonywała, że wiele z postulatów Sandersa nie uda się zrealizować, bo nie uzyskają niezbędnego poparcia w Kongresie.
"Uwielbiam energię i entuzjazm senatora Sandersa, ale uważam, że to ja jestem najlepszą osobą do nominacji Demokratów - powiedziała. - Kampanię można prowadzić jak poezję, ale rządzenie to proza". Zaznaczyła, że ma "40-letnie doświadczenie w walce z nierównościami" społecznymi, które są głównym motywem kampanii Sandersa. "Jestem dumna z moich osiągnieć jako sekretarza stanu USA i z postępu na rzecz praw kobiet i gejów" - dodała.
Zwróciła też uwagę na swe umiejętności budowania kompromisu w Kongresie, wyrażając wiarę, że jako prezydentowi USA uda jej się znaleźć "wspólny grunt" z Republikanami. "Jak już wybory się skończą, musimy pracować razem, by rozwiązać problemy (...). Będę więc spotykać się z nimi i obdarowywać uściskami, czy to lubią, czy nie" - żartowała.
Choć w ogólnonarodowych sondażach była pierwsza dama ma nad Sandersem dużą przewagę, w Iowa wyprzedza Sandersa zaledwie 4-6 punktami procentowymi, a w New Hampshire, które zagłosuje jako drugie 9 lutego, Sanders wyprzedza ją zgodnie z niektórymi sondażami nawet kilkunastoma punktami.
74-letni senator okazał się - obok miliardera Donalda Trumpa - największą niespodzianką pierwszej fazy wyborów prezydenckich w USA. Na mityngi wyborcze Sandersa przychodzą tłumy najbardziej lewicowego elektoratu Demokratów. To głównie osoby białe oraz bardzo młode, w tym wielu studentów. Swą pasją przypominają nieco wyborców, którzy osiem lat temu poprowadzili do zwycięstwa obecnego prezydenta Baracka Obamę.
Eksperci oceniają jednak, że Clinton pozostanie faworytką wyścigu o nominację Demokratów, nawet jeśli Sanders wygra i w Iowa, i w New Hampshire. Po pierwsze, oba te stany są bardzo małe i zwycięstwo w nich daje niewielką liczbę delegatów, którzy wyłonią latem nominowanego. Po drugie, w obu tych dość konserwatywnych stanach najliczniejszą grupę Demokratów stanowią biali i lewicowi wyborcy, czyli najwierniejszy elektorat Sandersa. A w ogromnej większości pozostałych stanów ci wyborcy nie są już tak silni. Poza tym w przeciwieństwie do Obamy, który osiem lat temu pokonał Clinton w procesie nominacji, Sanders nie cieszy się wielkim poparciem Afroamerykanów i Latynosów. Jak wskazują sondaże, wyborcy ci stoją - przynajmniej na razie - za Clinton.
Była sekretarz stanu otrzymała też w poniedziałek dość znaczące słowa poparcia od prezydenta Obamy, który w wywiadzie z portalem Politico pochwalił jej "nadzwyczajne doświadczenie" i "niezwykłą inteligencję".
Z New Hampshire Inga Czerny (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama