Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 22 listopada 2024 18:34
Reklama KD Market

Demokraci zmierzyli się podczas trzeciej prezydenckiej debaty



W Manchester, w stanie New Hampshire, odbyła się w sobotę wieczorem, czasu lokalnego, trzecia debata demokratycznych kandydatów do prezydentury - byłej sekretarz stanu Hillary Clinton, senatora ze stanu Vermont Berniego Sandersa i byłego gubernatora stanu Maryland Martina O'Malley'a.

Debatę, zorganizowaną przez telewizję ABC i prowadzoną przez jej moderatorów, zdominowały tematy związane z bezpieczeństwem kraju, walki z terroryzmem i tzw. Państwem Islamskim (IS), problemem uchodźców oraz kontroli broni palnej.

Clinton, która zdecydowanie prowadzi w sondażach wśród kandydatów Partii Demokratycznej, skrytykowała czołowego kandydata republikanów miliardera Donalda Trumpa za jego propozycję czasowego zakazu wjazdu do USA wszystkich muzułmanów. Wyraziła opinię, że Trump stał się w ten sposób "najlepszym rekrutującym" w szeregi IS oraz, że swoją retoryką "podżega ludzi".

Zdaniem Clinton Amerykanie powinni być zjednoczeni wobec zagrożeń stojących przed ich krajem a Amerykanie wyznania muzułmańskiego powinni wchodzić w skład tego frontu. Podkreśliła, że "pierwsza linia obrony przed radykalizmem leży wewnątrz wspólnoty muzułmańskiej".

Clinton opowiedziała się za wprowadzeniem strefy zakazu lotów nad częścią terytorium Syrii. Wyraziła też pogląd, że należy odsunąć od władzy prezydenta tego kraju Baszara el-Asada prowadząc równocześnie walkę z IS. "Jeżeli Stany Zjednoczone nie będą przewodzić, to nie będzie nikt - powstanie próżnia" - powiedziała.

Odpowiadając na pytania dotyczące spraw krajowych, najbardziej interesujących zwykłych Amerykanów, Clinton zadeklarowała, że jeśli zostanie wybrana na prezydenta to nie podniesie podatków dla klasy średniej aby finansować "wielkie, nowe programy". "Musimy powrócić do sytuacji, w której ludzie będą mogli ponownie oszczędzać pieniądze i inwestować w swoje rodziny" - powiedziała.

W tym kontekście skrytykowała plany jej rywali do prezydentury, zwłaszcza Berniego Sandersa, dotyczące m. in. wprowadzenia darmowej nauki w college'ach. Wskazała, że wiązałyby się one ze znacznymi podwyżkami podatków.

Sanders mówiąc o sytuacji na Bliskim Wschodzie przypomniał, że był przeciwny rozpoczęciu przez USA w 2003 r. wojny w Iraku. Jego zdaniem Ameryka nie powinna jednostronnie interweniować w tym rejonie świata. Senator podkreślił, że priorytetem dla USA powinna być walka z IS, a nie obalenie prezydenta Syrii Asada. "To nie Asad atakuje Stany Zjednoczone, najpierw należy pokonać IS" - powiedział.

"Zmiana reżimu jest łatwa, pozbycie się dyktatorów także, ale trzeba myśleć o tym, co będzie nazajutrz" - podkreślił Sanders.

Senator skrytykował Katar za przeznaczanie olbrzymich sum pieniędzy na przygotowanie mistrzostw świata w piłce nożnej. "Zamiast przeznaczać 200 mld dolarów na mistrzostwa, być może powinni zwrócić uwagę na IS stojące u ich progu" - powiedział Sanders.

Mówiąc o problemach wewnętrznych Ameryki Sanders starał się przedstawić - jak zauważa AP - jako adwokat klasy średniej oraz wróg Wall Street i wielkich instytucji finansowych. Powiedział, że nie sądzi aby „byli zadowoleni z mojego ewentualnego zwycięstwa”.

O'Malley podniósł problem kontroli i zaostrzenia przepisów o dostępie do broni palnej aby zapobiec powtarzającym się tragediom, takim jak niedawna masakra w San Bernardino. Zaatakował zarówno Clinton jak i Sandersa zarzucając im, że uczynili niewiele w tym względzie, co spotkało się z ich zdecydowanym sprzeciwem. O'Malley twierdził, że jako gubernator stanu Maryland zdołał poprawić stan bezpieczeństwa przezwyciężając opór znacznej części opinii publicznej i niezwykle wpływowej organizacji National Rifle Association (NRA).

Były gubernator Maryland ostro zaatakował Donalda Trumpa mówiąc, że Amerykanie nie powinni dawać posłuchu "faszystowskim wypowiedziom miliarderów" oraz, że "nie należy poddawać się terrorystom, ale także i rasistom". Podkreślił, że symbolem Ameryki "nie jest płot z drutu kolczastego, ale Statua Wolności". Była to aluzja do propozycji Trumpa budowy płotu wzdłuż granicy z Meksykiem aby zapobiec nielegalnej imigracji.

Sanders opowiedział się za "rozsądnymi regulacjami" dostępu do broni palnej, chociaż podkreślił, że "kraj jest podzielony" w tej sprawie. Agencja Associated Press przypomina, że Sanders w przeszłości poparł ustawę chroniącą producentów broni przed pozwami sądowymi i był przeciwny tzw. ustawie Brady'ego, która wprowadzała pewne ograniczenia w dostępie do broni.

Komentatorzy zwracają uwagę, że Sanders rozpoczął debatę od przeproszenia Clinton za działania ludzi z jego sztabu wyborczego, którzy włamali się do komputerowej bazy danych dotyczących jej zwolenników. Incydent znacznie zaostrzył stosunki między Clinton i Sandersem. Nieco zaskoczona Clinton przyjęła przeprosiny mówiąc, że "powinniśmy iść naprzód". "Nie sądzę aby Amerykanów to specjalnie interesowało" - dodała.

AP przypomina w tym kontekście podobną reakcję Sandersa podczas pierwszej debaty, kiedy Clinton była atakowana za wykorzystywanie swojej prywatnej skrzynki e-mailowej do celów służbowych w okresie kierowania Departamentem Stanu. Sanders powiedział wówczas, że Amerykanów "już śmiertelnie nudzą te ciągłe opowieści o przeklętych e-mailach". (PAP)

jm/
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama