Jak wynika z niektórych sondaży, Ben Carson wysunął się na czoło republikańskiej stawki kandydatów na prezydenta kraju. W dotychczasowych debatach telewizyjnych zachowywał olimpijski spokój, szczególnie w porównaniu do swoich krzykliwych czasami konkurentów. Wypowiada się zawsze miarowo i z rozwagą, niemal bez emocji. Ponadto ma na swoim koncie imponującą karierę zawodową. Był przez lata czołowym neurochirurgiem w USA i zdobył wiele wyróżnień.
Niestety w pozytywnym wizerunku Carsona jest jeden ważki problem: od lat na forum publicznym plecie on zdumiewające bzdury, które stawiają go – w sensie światopoglądowym – w grupie zwanej często the lunatic fringe, która na polski przekłada się jako totalne oszołomstwo. Ostatnio serwis internetowy BuzzFeed dokopał się do nagrania wideo z przemowy, jaką Carson wygłosił w roku 1998 do studentów Andrews University. W wystąpieniu tym stwierdza: „Moja osobista teoria jest taka, że piramidy egipskie zbudował biblijny Józef i że nie były to miejsca pochówku faraonów, lecz odpowiedniki dzisiejszych silosów zbożowych”. Zapytany o tę teorię profesor J.G. Manning z Yale University określił ją jako „obłędną”.
Jeśli ktoś miał nadzieję, że przez ostatnie 17 lat Ben zmądrzał i zmienił zdanie na ten temat – nic z tego. Gdy go o to ostatnio zapytano ponownie, potwierdził, iż piramidy jego zdaniem były pełne żyta i pszenicy, a nie starożytnych monarchów. Nie dziwi mnie jego upór, gdyż przedziwne teorie wygłasza on niemal codziennie.
W wywiadzie udzielonym w roku 2014 Carson wyraził pogląd, że jeśli Ameryka „nie zmieni kierunku”, w roku 2016 kraj zostanie ogarnięty anarchią, Obama wprowadzi stan wyjątkowy, a wybory prezydenckie zostaną odwołane. Nieco później w wywiadzie udzielonym konserwatywnej stacji radiowej tenże Carson stwierdził, iż Kongres ma prawo zwalniać tych sędziów federalnych, którzy wydają werdykty „niezgodne z moralnością kraju”. Niestety Ben się myli – jak stanowi konstytucja, sędziego można usunąć z zajmowanego urzędu tylko za jego osobiste wykroczenia kryminalne, np. przekupstwo, zdradę, kradzież, morderstwo itd.
W marcu tego roku Carson wystąpił w sieci telewizyjnej CNN i oznajmił, że jego zdaniem homoseksualizm jest kwestią osobistego wyboru, a dowodem na to jest fakt, iż wielu heteroseksualistów skazywanych na wyroki więzienia staje się homoseksualistami po wypuszczeniu na wolność. Wywiad został zakłócony głośnym hałasem szczęki prowadzącego program, Chrisa Cuomo, opadającej poniżej kolan i uderzającej o podłogę. Ale na tym nie koniec. Wkrótce potem Carson nazwał próby legalizacji małżeństw homoseksualnych „marksistowskim spiskiem”, a zwolenników legalizacji takich małżeństw określił jako „wrogów Ameryki”.
Szaleństwo Bena Carsona, skryte za maską spokojnej dostojności, koncentruje się oczywiście w dużej mierze wokół osoby Baracka Obamy. By w skrócie to wszystko podsumować, sprawy mają się tak: obecny prezydent jest skrytym komunistą, który wprowadził Obamacare, czyli największą klęskę Ameryki od czasów niewolnictwa, oraz podpisał szereg dekretów imigracyjnych po to, by dodać do elektoratu ludzi kompletnie zależnych od rządu federalnego. Ponadto Obama celowo utrzymuje kraj w stanie pełzającego kryzysu ekonomicznego, by móc uzasadniać wspieranie programów pomocy socjalnej. A tak w ogóle obecny prezydent to nie tylko komunista, ale także psychopata (tak go Carson nazwał w wywiadzie dla sieci CNBC), który wprowadził do rządu licznych „leninistów”, których celem jest zniszczenie amerykańskiej gospodarki.
W tych warunkach zdziwienia nie powinien budzić nawet fakt, że przed rokiem Carson powiedział, iż współczesne Stany Zjednoczone przypominają nazistowskie Niemcy i że Amerykanie powinni przeczytać „Mein Kampf”, by zrozumieć Obamę. Jawohl, Herr Obersturmbannführer!
Andrzej Heyduk
Na zdjęciu: Ben Carson fot.Michael Reynolds/EPA
Reklama