Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 14 października 2024 08:25
Reklama KD Market

Clinton znów tłumaczy się w sprawie ataku na konsulat w Bengazi



Trzy lata po ataku islamistów na konsulat USA w Bengazi, w którym zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador USA w Libii Chris Stevens, Hillary Clinton, ówczesna sekretarz stanu, po raz kolejny zeznawała w czwartek w Kongresie ws. okoliczności tej tragedii.

"Biorę na siebie całą odpowiedzialność za to, co się stało w Bengazi” - oświadczyła Clinton. Ale jednocześnie podkreśliła, że nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka z pracy dyplomatów. "Ameryka musi przewodzić w niebezpiecznym świecie, a obowiązkiem dyplomatów jest reprezentować USA w tych niebezpiecznych miejscach" - powiedziała.

"Chris Stevens rozumiał, że dyplomacja musi działać także tam, gdzie nie ma żołnierzy, a bezpieczeństwo nie jest zagwarantowane (...), rozumiał też, że nie możemy w pełni wyeliminować zamachów terrorystycznych czy zapewnić doskonałego bezpieczeństwa i musimy zaakceptować pewien poziom ryzyka" - powiedziała. Przypomniała, że Stevens był jednym z najbardziej doświadczonych dyplomatów USA na Bliskim Wschodzie i sam, na ochotnika, wystąpił o powierzenie mu stanowiska wysłannika USA do Bengazi.

Zapewniła też, że do niej osobiście nie docierały wnioski o podwyższenie standardów bezpieczeństwa w placówkach dyplomatycznych USA. "Nie widziałam ich, nie akceptowałam ani nie odrzucałam" - powiedziała, dodając, że takimi wnioskami zajmują się w Departamencie Stanu eksperci ds. bezpieczeństwa, a nie sekretarz stanu. Ale zapewniła, że po ataku w Bengazi podjęła natychmiastowe działania, by wzmocnić ochronę amerykańskich placówek dyplomatycznych na całym świecie.

Czwartkowe, zaplanowane na cały dzień przesłuchanie Clinton odbywa się w specjalnej komisji parlamentarnej, powołanej przez Republikanów w celu zbadania okoliczności zamachu w Bengazi z 11 września 2012 roku. Wcześniej sprawę tę badało już sześć parlamentarnych komisji, w tym komisje ds. wywiadu oraz spraw zagranicznych, a także różne organy państwowe. Zdaniem Demokratów nie ma wątpliwości, że celem obecnego dochodzenia, które kosztowało podatników już prawie 5 mln dolarów, nie jest ustalenie prawdy, ale zaszkodzenie Clinton - faworytce Demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku - w kampanii wyborczej.

Na dowód przytaczali wypowiedzi Republikanów, w tym szefa większości w Izbie Kevina McCarthy'ego, który w wywiadzie dla Fox News pośrednio przyznał im rację. "Wszyscy myśleli, że Hillary Clinton jest nie do pokonania, tak? - zapytał McCarthy. - Ale my powołaliśmy specjalną komisję ds. Bengazi. I jakie są jej (Clinton) notowania obecnie? Spadają. Dlaczego? Bo nie można jej zaufać. Ale nikt by o tym nie wiedział, gdybyśmy nie walczyli".

Szef komisji, Republikanin Trey Gowdy, odpierał te zarzuty. "To nie jest śledztwo na pani temat, ale na temat śmierci czterech osób, które służyły temu krajowi" - powiedział. "To im jesteśmy winni ustalenie prawdy (...); naszym obowiązkiem jest zrobić wszystko co możliwe, by zapobiec powtórce takich tragedii" - kontynuował.

Jego zdaniem poprzednie dochodzenia parlamentarne "nie były ani poważne, ani głębokie", bo śledczym nie udało się - w odróżnieniu od obecnej komisji - dotrzeć do maili Stevensa oraz Clinton z tamtego okresu. Przypomniał, że to właśnie w rezultacie pracy specjalnej komisji ujawniono, iż Clinton korzystała jako sekretarz stanu z prywatnej skrzynki mailowej w celach służbowych, zamiast korzystać z adresu służbowego. Demokraci ripostowali, wskazując, że z tych maili nie wynika nic nowego dla sprawy. "Potwierdziły one wszystko to, co ustaliły poprzednie dochodzenia" - powiedział Demokrata Elijah Cummings.

Republikanie wciąż jednak zarzucają szefowej dyplomacji prezydenta Baracka Obamy, że nie zadbała o wystarczającą ochronę konsulatu w Bengazi. I że bezpośrednio po ataku rząd tłumaczył, iż był on wynikiem „spontanicznej demonstracji” przeciw antymuzułmańskiemu filmowi, podczas gdy ich zdaniem niemal od razu było jasne, iż chodziło o z góry zaplanowany atak terrorystyczny.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama