Piłkarskie derby Madrytu między Realem a Atletico zakończyły się remisem 1:1. "Królewscy" nie wykorzystali okazji, by po 7. kolejce zostać liderem hiszpańskiej ekstraklasy. W sobotę drugą porażkę w sezonie poniosła Barcelona. Na wyjeździe uległa Sevilli 1:2.
Spotkanie Realu z Atletico trzymało w napięciu od samego początku do końca. Wprawdzie Karim Benzema szybko, bo już w 10 minucie, strzelił głową gola na 1:0, ale Atletico, dopingowane na własnym stadionie przez komplet publiczności, dzielnie atakowało i nie poddało się nawet wówczas, gdy w 22. minucie rzutu karnego nie wykorzystał Antoine Griezmann.
Okazji do strzelenia gola mieli także piłkarze Realu, ale niecelnością popisywał się tym razem Cristiano Ronaldo. Cierpliwość gospodarzy została nagrodzona. W 83. minucie do wyrównania doprowadził Luciano Vietto.
Podział punktów w derbach odebrał szansę "Królewskim" na awans na pozycję lidera hiszpańskiej ekstraklasy. Villareal przegrał bowiem wcześniej z Levante i ma już tylko punkt przewagi nad Realem.
Tyle samo punktów co Real ma Celta Vigo i Barcelona. Katalończycy w sobotę musieli pogodzić się z drugą porażką w sezonie. Tym razem przegrali na wyjeździe z Sevillą 1:2, a cały mecz w barwach gospodarzy rozegrał Grzegorz Krychowiak.
W sobotę Sevilli udawało się praktycznie wszystko, a do tego dopisywało jej ogromne szczęście. Tak było szczególnie w 23. minucie, gdy po strzale Argentyńczyka Javiera Mascherano z rzutu wolnego piłka odbiła się od lewego słupka, później od pleców bramkarza Sergio Rico i ponownie od słupka, a następnie przetoczyła się po linii bramkowej. Przy prawym słupku goście próbowali wepchnąć ją do siatki, ale rozpaczliwe interwencje Andaluzyjczyków były skuteczne.
Do przerwy nie było goli, a w drugiej połowie gospodarze zaczęli grać znacznie lepiej od rywali. Efekt przyszedł w 52. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się nieupilnowany w polu karnym Michael Krohn-Dehli. Defensywa Barcelony nie popisała się także chwilę później, gdy piłka trafiła do ustawionych przed bramką dwóch zawodników Sevilli, którzy o mało nie przeszkodzili sobie nawzajem. Ostatecznie jednak do siatki trafił Vicente Iborra, a strzelec pierwszego gola zaliczył asystę.
Później przeważała już Barcelona, która grała bez kontuzjowanego Argentyńczyka Lionela Messiego. Jednak znakomicie spisywał się Sergio Rico, który pół godziny przed końcem meczu obronił kilka strzałów w ciągu kilkudziesięciu sekund. Skapitulował tylko w 74. minucie, gdy z rzutu karnego pokonał go Brazylijczyk Neymar. Chwilę później z bliska tylko w słupek trafił rezerwowy Sandro Ramirez.
To drugie z rzędu ligowe zwycięstwo Andaluzyjczyków, którzy jeszcze dwie kolejki temu zamykali tabelę La Liga. A teraz awansowali na 12. miejsce z ośmioma punktami. Barcelona ma 15 i jest czwarta.
(PAP)
Reklama