Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 29 listopada 2024 17:57
Reklama KD Market

Liga angielska - Arsenal rozbił Manchester United w hicie kolejki



Arsenal Londyn pokonał u siebie Manchester United 3:0 (3:0) w hicie 8. kolejki piłkarskiej ekstraklasy Anglii. Ekipa gospodarzy wszystkie bramki zdobyła w ciągu pierwszych 20 minut spotkania. Dzięki temu zwycięstwu "Kanonierzy" zostali wiceliderem tabeli.

Arsenal ostatnio nie sprawiał zbyt wiele radości swoim kibicom. Zwłaszcza w Lidze Mistrzów, w której niespodziewanie przegrał w Zagrzebiu z Dinamem 1:2, a w bieżącym tygodniu u siebie sensacyjnie uległ Olympiakosowi Pireus 2:3. Mimo wszystko bukmacherzy dawali mu większe szanse na zwycięstwo w niedzielnym spotkaniu niż "Czerwonym Diabłom".

Od początku gospodarze grali ofensywnie i szybko przyniosło to efekt w postaci goli. Popis londyńskiego zespołu rozpoczął Alexis Sanchez, który wykorzystał w siódmej minucie podanie Mesuta Oezila, oddając strzał ze środka pola karnego. W kolejnej minucie to Niemiec sam pokonał bramkarza rywali, trafiając w róg. W 19. minucie po raz kolejny błysnął Sanchez, który sfinalizował akcję z kontrataku, mijając w polu karnym dwóch przeciwników i trafiając w okienko.

Manchester, który był przed tą kolejką liderem tabeli, zaskakiwał nieporadnością. Co prawda po stracie drugiej bramki starał się przejąć inicjatywę, ale nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką gospodarzy. Tuż przed końcem pierwszej połowy okazję zmarnował Anthony Martial. Po przerwie "Czerwone Diabły" przejęły inicjatywę, ale nadal brakowało z ich strony skutecznego wykończenia akcji. Arsenal niemal całkowicie skupił się na obronie i zachował czyste konto.

Jak podano w mediach, londyńczycy poprzednio zdobyli trzy bramki w ligowym meczu z Manchesterem 25 listopada 2001 roku, gdy wygrali 3:1. Na kolejną wygraną z tymi rywalami w Premier League czekali zaś od maja 2011 roku.

Dzięki niedzielnemu triumfowi awansowali na drugie miejsce w tabeli i wyprzedzają ManU lepszym bilansem bramkowym. Prowadzi Manchester City z 18 punktami, wyprzedzając wspomniane drużyny o dwa.

Efektownym zwycięstwem Arsene Wegner uczcił jubileusz pracy w Arsenalu. Po raz pierwszy poprowadził "Kanonierów" na początku października w 1996 roku.

- Zastosowaliśmy duży pressing i nie dawaliśmy rywalom okazji na zdobycie gola. W ubiegłym tygodniu wygraliśmy z Leicester 5:2, teraz pokonaliśmy United, więc zdobyliśmy osiem bramek w dwóch spotkaniach z dwoma wymagającymi przeciwnikami. Wszyscy zagrali dziś świetnie. Trenowałem wiele dobrych zespołów, ale nikt nie jest w stanie rozegrać 60 meczów na takim samym poziomie. Trzeba to zaakceptować, że jesteśmy tylko ludźmi. Wygrywając tak ważny mecz, jak ten dzisiejszy, daliśmy znak, że nie rezygnujemy z walki w wyścigu o tytuł. Tracimy punkty do lidera i mam nadzieję, że dzisiejsza wygrana doda nam wiary i ambicji, których potrzebujemy - podkreślił Francuz.

Szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów" Louis van Gaal z kolei nie ukrywał rozczarowania postawą swoich podopiecznych.

- To był najgorszy mecz tej drużyny pod moją wodzą. Nigdy jeszcze nie widziałem jej w takim stanie. Jestem w szoku. Na początku graliśmy bez serca. Jeśli zaczynasz spotkanie w taki sposób, to nie możesz liczyć na zwycięstwo. Nie można zostawić zespołowi takiemu jak Arsenal tyle przestrzeni. Trudno mi powiedzieć, dlaczego tak się stało. Teraz zawodnicy wyjeżdżają na reprezentacje i nie będziemy mieć czasu, by dobrze przygotować się do kolejnego spotkania ligowego - narzekał Holender.

W innym niedzielnym pojedynku Swansea City zremisowała na własnym boisku z Tottenhamem Hotspur 2:2. Całe spotkanie w bramce gospodarzy rozegrał Łukasz Fabiański, którego dwukrotnie pokonał Christian Eriksen (27, 65). Punkt drużyna Polaka zawdzięcza golowi Andre Ayewa (16) i samobójczemu trafieniu Harry'ego Kane'a z 31. minuty. Swansea jest na 11. miejscu w tabeli, drugi zespół - o trzy pozycje wyżej.

W rozegranym tego dnia meczu derbowym nastąpił podział punktów. Everton zremisował u siebie z Liverpoolem 1:1. W tabeli zajmuje on siódme miejsce, a jego lokalny rywal jest 10. Po tym pojedynku z posadą opiekuna "The Reds" pożegnał się Brendan Rodgers.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama