Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 29 listopada 2024 14:58
Reklama KD Market

Rosyjski piłkarz ręczny Orlen Wisły czuje się w Płocku jak w domu



Rosyjski piłkarz ręczny Orlen Wisły Dmitrij Żytnikow czuje się w Płocku jak w domu. Od początku sezonu zdobył dziewięć bramek w dwóch meczach Ligi Mistrzów i 13 w sześciu spotkaniach Superligi.

- Podpisałem z klubem kontrakt na dwa lata, ale szybko znalazłem tu swoje miejsce - powiedział  26-letni rozgrywający.

O przymiarkach zawodnika mistrza Rosji, Czechowskich Niedźwiedzi, do płockiego klubu kibice Orlen Wisły usłyszeli pod koniec 2014 roku. Wiadomo było, że tylko do końca poprzedniego sezonu w płockiej ekipie będzie grać Mariusz Jurkiewicz i trzeba było znaleźć kogoś na jego miejsce. Trener Manolo Cadenas wypatrzył Rosjanina strzelającego dużo bramek w Lidze Mistrzów i na początku stycznia, przed mistrzostwami świata w Katarze, płocki klub podpisał z Żytnikowem dwuletni kontrakt od nowego sezonu.

W środę zakończył się pierwszy miesiąc występów Żytnikowa w barwach Orlen Wisły. Piłkarz ma już na swoim koncie tytuł najlepszego klubowego zawodnika miesiąca, uznawany jest za najlepszy transfer sezonu, wzbudza podziw w oczach kibiców, którzy zgodnie oceniają, że jest liderem zespołu, a jego gol w meczu 2. kolejki Ligi Mistrzów z Paris Saint Germain został zaliczony do pięciu najładniejszych bramek serii.

- Nie, ja nie myślę o tych wyróżnieniach jako o moich indywidualnych sukcesach, tylko całej drużyny. Bramka w TOP 5 nic nie znaczy dla mojej kariery. Oczywiście bardzo się cieszę i dziękuję wszystkim, którzy doceniają moje umiejętności, ale sam bym tego nie dokonał. My jesteśmy drużyną, wszyscy walczymy na wysokim poziomie, wszyscy chcemy osiągnąć sukces i będziemy zadowoleni, gdy to się uda. Jestem zadowolony, że trener i kibice uważają, że pomagam zespołowi w osiąganiu dobrych wyników - powiedział skromnie Żytnikow.

Rozgrywający Orlen Wisły przyznaje, że na co dzień spotyka się z wyrazami sympatii od kibiców.

- Jak spaceruję z żoną i córką ulicami Płocka, to często zatrzymują mnie ludzie, chcą zrobić ze mną zdjęcie, proszą o autograf, czasem tylko mówią cześć, cieszą się ze spotkania, próbujemy porozmawiać. To bardzo miłe - dodał.

W Czechowskich Niedźwiedziach spędził całą dotychczasową karierę. Z mistrzem Rosji występował przez cztery kolejne edycje w Lidze Mistrzów, zdobywając tylko w ostatnim sezonie 59 bramek. Był również reprezentantem kraju, zagrał w mistrzostwach świata w Katarze.

W Płocku zameldował się w ostatnim tygodniu lipca i po dwóch miesiącach zapewnia, że czuje się w tym mieście jak w domu.

- Zostałem bardzo dobrze przyjęty przez kolegów w drużynie, w klubie, przez kibiców. Szybko znalazłem tu swoje miejsce, dzięki temu mogę się poświęcić tylko grze. Staram się wypełniać swoje obowiązki najlepiej - podkreślił.

Żytnikow nie chciał porównywać swojego poprzedniego klubu z obecnym.

- W Niedźwiedziach stawiałem pierwsze kroki, wszystkiego się uczyłem, tam mnie ukształtowali. W Płocku doskonalę swoje umiejętności pod okiem znakomitego szkoleniowca Manolo Cadenasa. Nigdy nie ukrywałem, że właśnie z jego powodu wybrałem kilka miesięcy temu ofertę klubu. Miałem kilka propozycji z Europy, ale chciałem pracować w budowanym dopiero zespole, prowadzonym przez szkoleniowca, który doceni moje umiejętności i pozwoli dalej się rozwijać. Jak widać moje marzenie się powoli spełnia. A jeśli do tego dodać uznanie kibiców, to czegóż piłkarz, dopiero wchodzący w nowy zespół może chcieć więcej.

W sobotę Orlen Wisła zagra na wyjeździe w Lidze Mistrzów z Celje Pivovarna Lasko. W poprzednim sezonie Niedźwiedzie spotkały się z tym zespołem fazie grupowej. W meczu u siebie przegrali 30:35, a Żytnikow zdobył osiem bramek. Na wyjeździe ulegli rywalom 25:29. Trzy gole strzelił obecny płocki zawodnik.

- Celje to młoda, dobra drużyna, budowana od lat pod kierunkiem trenera Branko Tamse. Z moim poprzednim klubem nie udało się ich pokonać. Mam nadzieje, że zrobię to z Orlen Wisłą. Mecz w hali przeciwnika będzie bardzo trudny, ich publiczność reaguje wyjątkowo żywiołowo, ale nasi kibice też potrafią stworzyć atmosferę. Mam nadzieje, że płocka grupa ich zagłuszy i nie będziemy odczuwać zbyt wielkiej presji - skomentował.

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama