Polskie siatkarki pokonały w Rotterdamie Białorusinki 3:2 (25:17, 25:13, 22:25, 20:25, 15:12) w meczu fazy play off mistrzostw Europy i awansowały do ćwierćfinału. W nim zmierzą się z współgospodarzem turnieju Holandią, z którą przegrały w rundzie grupowej 1:3.
Niezwykły horror zafundowały polskie siatkarki w pojedynku z Białorusinkami, którego stawką był awans do ćwierćfinału mistrzostw. W tie-breaku przegrywały już 7:10, a do tego straciły jedną z liderek Annę Werblińską. Wicemistrzynie Igrzysk Europejskich z Baku potrafiły wyjść z opresji; w decydujących momentach nie zawiodła Katarzyna Skowrońska-Dolata oraz duet środkowych – Sylwia Pycia i Kamila Ganszczyk.
Polki przez dwa pierwsze sety zagrały niemal koncertowo. Białoruś wprawdzie to nie rywal pokroju Holandii czy Włoch, ale na turnieju prezentowała bardzo solidną siatkówkę. Rywalki pewnie przyjmowały zagrywkę, zaś w ataku miały ponad 50-procentową skuteczność. Trener Jacek Nawrocki postawił tym razem na wariant z meczu ze Słowenią. Skowrońska Dolata zagrała na ataku, a obok Anny Werblińskiej za przyjęcie odpowiadała Natalia Kurnikowska.
Werblińska i Skowrońska-Dolata punktowały ze skrzydeł, Sylwia Pycia „rządziła” na środku siatki. Biało-czerwone nie popełniały zbyt wielu błędów, nie miały przestojów i przez blisko godzinę grały konsekwentnie. Niestety, potem gra Polek nie wyglądała już kolorowo. Białorusinki odbudowały się i przypomniały sobie, że wcześniej pokonały solidne ekipy Bułgarii i Chorwacji.
W trzeciej partii przewaga Białorusinek wyniosła trzy-cztery punkty, ale przy odrobinie szczęścia Werblińska mogła wyrównać stan meczu, jednak została zablokowana.
Podobnie wyglądała czwarta odsłona, kiedy to przy stanie 12:17 Polki zaczęły odrabiać straty. Werblińska zaserwowała dwa asy i było już tylko 21:20 dla Białorusi. W kolejnej akcji Izabela Kowalińska trafiła w blok i znów w końcówce z polskiego zespołu uszło powietrze.
Tie-break źle układał się dla podopiecznych Nawrockiego. Po dwóch atakach w blok, Werblińska z grymasem na twarzy opuściła boisko, a jej miejsce zajęła Klaudia Kaczorowska. Po chwili Białorusinki prowadziły 6:3, 10:7 i wydawało się, że pewnie zmierzają do ćwierćfinału. W decydujących momentach zafunkcjonował blok, m.in. za sprawą rezerwowej Pyci i Ganszczyk, które zablokowały ataki rywalek.
Na wysokości zadania stanęła Skowrońska-Dolata, która w ataku nie pomyliła się, skończyła trzy piłki i biało-czerwone mogły świętować awans do najlepszej ósemki mistrzostw Starego Kontynentu. W czwartek w Rotterdamie o półfinał zagrają z Holenderkami.
Po meczu powiedzieli:
Jacek Nawrocki (trener reprezentacji Polski): "To był dziwny mecz. Zagraliśmy bardzo dobrze w dwóch pierwszych setach, ale straciliśmy kontrolę w kolejnej partii, w której popełniliśmy aż 11 błędów. W końcówce tie-breaka Kasia Skowrońska-Dolata i Kamila Ganszczyk okazały się ważnymi zawodniczkami. W czwartek zagramy w ćwierćfinale z Holanderkami. Myślę, że to one są faworytami, bo atakują jak Rosjanki, a bronią jak Azjatki".
Katarzyna Skowrońska-Dolata: "Zaczęłyśmy ten mecz niezwykle mocno. Ale później straciłyśmy koncentrację i prawie zniszczyłyśmy swoje szanse na awans. Myślę, że mój zespół zyskał sporo doświadczenia z tego spotkania. Nie mogę już doczekać się meczu z Holenderkami. Chcemy się jak najbardziej cieszyć grą na tym turnieju, ale oprócz tego mamy ochotę zrewanżować się rywalkom za niedzielną porażkę".
(PAP)
Reklama