Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:36
Reklama KD Market
Reklama

Krótka historia znoszenia wiz. Bez zakończenia

Krótka historia znoszenia wiz. Bez zakończenia
/a> fot.pexels.com


JOLT Act, Secure Travel and Counterterrorism Partnership Act, Visa Waiver Program Enhanced Security and Reform Act, kompleksowa reforma imigracyjna, ustawy budżetowe – to tylko niektóre projekty ustaw w Kongresie z ostatnich lat przewidujące zniesienie wiz dla Polaków.

Mimo licznych inicjatyw ciągle nie można Polski wciągnąć do programu ruchu bezwizowego, choć był moment, kiedy było bardzo, bardzo blisko.

Klątwa Wałęsy?

Kiedy w 1991 roku prezydent Lech Wałęsa jednostronnie zniósł wymóg wizowy wobec obywateli USA (zaskakując tym ówczesny polski rząd), mało kto wierzył w szybki rewanż Amerykanów. Lata 90. to były czasy masowych migracji z Polski. A ponieważ o legalną pracę w Europie Zachodniej było tak samo trudno jak za oceanem, lądujące w Chicago oraz Nowym Jorku samoloty z Polski codziennie wyrzucały setki potencjalnych imigrantów. Nic więc dziwnego, że odsetek tych, którzy otrzymywali odmowy wizy, jak i tych, którzy pozostawali w USA nielegalnie po ich wygaśnięciu, był tak wysoki, że o włączeniu Polski do Visa Waiver Program można było tylko pomarzyć. Amerykanie mieli swoje wymogi prawne i trudno było przypuszczać, że tylko z miłości do Polaków zrewanżują się, znosząc wizy.

Łatwiej było do Schengen

Było wiadomo, że Polska mimo starań prędko nie wejdzie do ekskluzywnego grona państw uczestniczących w Visa Waiver Program ze względu na drakoński wymóg niskiego odsetka odmowy przyznawanych wiz w amerykańskich placówkach konsularnych (nie więcej niż 3 procent). Mało kto jednak wówczas przypuszczał, że obowiązek wizowy zostanie utrzymany nawet wtedy, gdy Polska wejdzie do NATO, Unii Europejskiej, a nawet strefy Schengen. Notabene – także Unia Europejska głośno upominała się o prawo Polaków do uczestnictwa w VWP. Też bezskutecznie.

W chwili gdy na przełomie tysiącleci Polonia coraz głośniej zaczęła upominać się o bezwizowe przywileje dla rodaków, odsetek odmów przekraczał jeszcze 40 procent.

Dziś Polacy mogą jeździć bez wiz do większości krajów świata. Obowiązek wizowy wobec obywateli RP utrzymują jedynie kraje bardzo egzotyczne czy Polsce niechętne oraz… Stany Zjednoczone, główny nasz sojusznik. Nad Wisłą nie bez racji mówi się do dziś o podwójnych standardach – polscy żołnierze służyli ramię w ramię z Amerykanami w Iraku i Afganistanie, ale do USA bez wiz mogą jeździć nie oni, ale Grecy czy Słoweńcy. Tymczasem po akcesji Polski do Unii Europejskiej nielegalna emigracja zarobkowa spadła niemal do zera – przynajmniej w porównaniu z tym, co oglądaliśmy pod koniec lat 80. i w latach 90. ubiegłego stulecia.

Mission impossible

O przyłączenie Polski do Visa Waiver Program zaczęto głośniej upominać się po akcesji do NATO. Na zniesienie wiz trudno było liczyć także tuż po atakach z 11 września, choć prezydent Aleksander Kwaśniewski głośno i często nawet mało dyplomatycznie upominał się o zniesienie wiz w rozmowach z prezydentem George’em W. Bushem. Temat pojawiał się zresztą regularnie w czasie wizyt wszystkich polskich prezydentów w Stanach Zjednoczonych. W Waszyngtonie panowała jednak po zamachach atmosfera oblężonej twierdzy.

Najbliżej zniesienia wiz znaleźliśmy się w latach 2007–2008. Wówczas Kongres przyjął legislację otwierającą Polsce furtkę do wejścia do Visa Waiver Program – przynajmniej teoretycznie. Ustawę Secure Travel and Counterterrorism Partnership Act sponsorowali m.in. senatorzy George Voinovich, Rick Santorum i Barbara Mikulski, a w izbie niższej kilku innych przyjaznych Polsce kongresmanów. Chodziło o zniesienie wiz dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej, które są wiernymi sojusznikami USA zarówno w Iraku, jak i w Afganistanie. Ustawa dawała sojusznikom USA określony czas na zejście ze wskaźnikami odmów wizowych poniżej 10 procent. Tym, którym się to udało, znoszono wizy.

/a> fot.pexels.com/Tomasz Gzell/EPA


Kiedy w 1991 roku ówczesny prezydent Lech Wałęsa jednostronnie zniósł wymóg wizowy wobec obywateli USA (zaskakując tym ówczesny polski rząd), mało kto wierzył w szybki rewanż Amerykanów"



Okazało się jednak, że podniesienie poprzeczki dopuszczalnej liczby odmów w konsulatach z 3 do 10 proc. jako progu umożliwiającego zakwalifikowanie się do VWP tylko pozornie przybliżało Polaków do celu. W chwili, gdy przyjmowano ustawę, odsetek odmów wiz w Krakowie i Warszawie wciąż dwukrotnie przekraczał nowy dopuszczalny próg. Gdy wskaźnik odmów zszedł do 13 proc., wszedł w życie kolejny zapis tej samej ustawy (zgłoszony w trakcie debaty przez przeciwników rozszerzania VWP) i 10-procentowy próg przestał obowiązywać do czasu stworzenia przez Stany Zjednoczone skutecznego systemu kontroli wyjeżdżających cudzoziemców (ten system nie istnieje do dziś). Doszło do paradoksu. Inicjatywa polskiego lobby zaowocowała zniesieniem obowiązku wizowego dla Litwinów, Czechów, Słowaków, Łotyszy, Estończyków i Węgrów, ale nie dla Polaków. Ustawa przekazała prerogatywy w sprawie zniesienia wiz administracji, od której zależą przecież placówki konsularne w Warszawie i Krakowie. To tu właśnie zabrakło dobrej woli i bardziej liberalnego spojrzenia na kandydatów do turystycznego wyjazdu do USA. Wystarczyło dać konsulom instrukcje wykazania większej dobrej woli przy wydawaniu promes wizowych i nasi krewni lataliby do USA bez konieczności zdobywania wiz.

Szukanie sojuszników

Po tym niepowodzeniu Polonia w USA zmobilizowała się do kolejnej walki. Intensywny lobbing w tej sprawie kontynuowały największe organizacje – Kongres Polonii Amerykańskiej czy Fundacja Kościuszkowska oraz polonijne media. W obu izbach Kongresu zaczęto zgłaszać kolejne projekty ustaw i dołączać je w charakterze poprawek do różnych większych legislacji. Nie pomogło poparcie Białego Domu. Dotąd nie udało się znaleźć w Kongresie większości dla nowej ustawy.

Polsce przybył jednak nowy sojusznik – lobby turystyczne, zwracające uwagę, że udział Stanów Zjednoczonych w globalnym ruchu turystycznym (jako celu odwiedzin) spadł w ciągu minionych 10 lat z 17 do 12 procent. Stąd Amerykańskie Stowarzyszenie Turystyki postulowało poluzowanie rygorów wizowych dla bogatszych mieszkańców takich krajów jak Meksyk, Indie czy Chiny. Na zaostrzeniu polityki wizowej USA straciły w minionej dekadzie około 860 miliardów dolarów – szacowali eksperci US Travel Federation. Stąd projekt kilku wersji tzw. JOLT Act (Jobs Originating through Launching Travel Act). Także i ta ustawa nie przeszła jednak przez podzielony Kongres.

W 2012 roku Senat zatwierdził ogromny, ponad 900-stronicowy projekt reformy imigracyjnej przewidujący między innymi amnestię dla większości z 11 milionów nielegalnych imigrantów, rozszerzenie programów wiz pracowniczych i wzmocnienie bezpieczeństwa granic. Dużym sukcesem było dołączenie do senackiego projektu reformy imigracyjnej zapisów JOLT Act zmieniającego zasady kwalifikowania poszczególnych krajów do programu ruchu bezwizowego z korzyścią dla Polski. Cóż jednak z tego, skoro zdominowana przez republikanów Izba Reprezentantów w ogóle nie podjęła debaty nad projektem, który umarł śmiercią naturalną.

Dziś kwestia zniesienia wiz dla Polaków tylko pośrednio związana jest z reformą imigracyjną. Poprawki dotyczące tej sprawy doczepiane są do różnych ustaw, niekoniecznie związanych z imigracją. Robi to nieustannie grupa kongresmanów z Illinois oraz dwoje senatorów – demokratka Barbara Mikulski oraz republikanin Mark Kirk. Warto jednak pamiętać, że klimat wokół zniesienia wiz nie jest dziś najlepszy w związku z zagrożeniem terrorystycznym. W Kongresie nie brakuje ostrzeżeń, że przez ruch bezwizowy do USA może łatwo wjechać wielu zwolenników Państwa Islamskiego legitymujących się brytyjskimi, niemieckimi czy francuskimi paszportami. W tej atmosferze trudno jest rozmawiać o możliwości rozszerzenia Visa Waiver Program.

Jolanta Telega

[email protected]

Dołącz do akcji naszej gazety i wyślij list elektorniczny do swojego reprezentanta w Kongresie lub podpisz i wyślij do naszej redkacji list adresowany do marszałka Izby Reprezentatów Johna Boehnera domagający się poddania pod głosowanie ustawy JOLT. Może tym razem się uda!

 

fot.pexels.com

fot.pexels.com


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama