Polscy tenisiści pokonali w Gdyni Słowaków 3:2 w barażu o awans do Grupy Światowej przyszłorocznej edycji Pucharu Davisa. Decydujący punkt dla gospodarzy, którzy po raz pierwszy w historii wystąpią w elicie, zdobył Michał Przysiężny.
Zajmujący 143. miejsce w rankingu ATP Przysiężny pokonał w niedzielę Norberta Gombosa (121.) 6:3, 6:4, 6:4. Pierwsze w karierze spotkanie tych tenisistów trwało godzinę i 50 minut.
O zwycięstwie głogowianina w każdym secie decydowało jedno przełamanie. Od początku był on skupiony, grał pewnie i ofensywnie. Bardzo dobrze funkcjonował u niego serwis i forhend. Z kolei po Słowaku, który dwa dni wcześniej pokazał się z bardzo dobrej strony, widać było nerwy związane z ciążącą na nim presją. 31-letni Polak przełamał młodszego o sześć lat rywala w czwartym gemie.
Kolejną partię otworzył "breakiem" i kontynuował w niej taktykę, która sprawdziła się w inauguracyjnej odsłonie. Był o krok od wypracowania przewagi 3:0, ale tym razem Słowak się wybronił. Później obaj szybko wygrywali gemy przy własnym podaniu. Przysiężny kilkakrotnie wyciągał w kierunku rywala pomocną dłoń - popełnił w tej części gry aż pięć podwójnych błędów, a mimo to powiększył prowadzenie w spotkaniu.
Na trybunach około połowy miejsc było pustych, jednak zgromadzeni kibice zapewnili głośny doping. Głogowianin miał też oparcie w kolegach z reprezentacji i sztabu szkoleniowego, którzy po każdym zdobytym przez niego punkcie podrywali się z miejsc i nagradzali go oklaskami.
Zawodnik pochodzący z Bratysławy w trzecim secie nieco się rozluźnił i w drugim gemie to on miał dwie okazje na przełamanie. Polak nie dopuścił jednak do tego, a sam zaliczył "breaka" w piątym gemie. Grał niczym w transie i pewnie zmierzał po zwycięstwo. Gombos co prawda obronił jedną piłkę meczową, ale kolejnej już nie był w stanie. Posłał ją na aut. Radość biało-czerwonych i kibiców wstrzymał na chwilę Słowak, który poprosił jeszcze o challenge. Gdy powtórka na ekranie potwierdziła pierwotną decyzję prowadzącej to spotkanie arbiter, polscy zawodnicy wdarli się na parkiet i zaczęli świętowanie historycznego awansu.
Przysiężny po raz drugi z rzędu został bohaterem biało-czerwonych. W lipcowym pojedynku z Ukrainą w 2. rundzie Grupy I Strefy Euro-afrykańskiej pokonał znacznie wyżej notowanego Serhija Stachowskiego, gdy Polacy przegrywali 0:1 po porażce Janowicza.
W niedzielę Jerzy Janowicz przegrał z Martinem Klizanem 3:6, 6:7 (4-7), 3:6. Dwa dni wcześniej Przysiężny uległ Klizanowi 4:6, 4:6, 4:6, a Janowicz pokonał Gombosa 7:6 (7-1), 6:4, 6:7 (5-7), 6:2. W sobotę prowadzenie biało-czerwonym zapewnili Łukasz Kubot i Marcin Matkowski, którzy poradzili sobie z Andrejem Martinem i Igorem Zelenay'em 6:3, 6:4, 6:4.
- Mam nadzieję, że dziś zrewanżowałem się za piątkową porażkę. Dziękuję kibicom, którzy przez trzy dni nam towarzyszyli. W reprezentacji jestem od 2004 roku. To 11 lat, czyli już trochę. Moim marzeniem zawsze było wejście do Grupy Światowej - podkreślił Przysiężny.
Janowicz zwrócił uwagę, że zawodnicy w drużynie narodowej wspierają się niezależnie od wyniku i to zaprocentowało także w Gdyni.
Wcześniej zespoły Polski i Słowacji zmierzyły się w Pucharze Davisa raz. W 1996 roku w trzeciej, decydującej rundzie Grupy II Strefy Euro-afrykańskiej biało-czerwoni przegrali w Trnawie 1:4.
Polacy w przyszłym sezonie - po raz pierwszy w historii - zagrają w liczącej 16 zespołów Grupie Światowej. Słowacy ponownie rywalizować będą w Grupie I Strefy Euro-afrykańskiej.
Polacy już raz wystąpili w barażu o elitę - dwa lata temu w Warszawie. Wówczas ulegli faworyzowanym Australijczykom 1:4. Drużyna gości ostatnio w tym gronie była dziewięć lat temu, a rok wcześniej dotarła do finału rozgrywek.
Polska - Słowacja 3:2
piątek
Michał Przysiężny - Martin Klizan 4:6, 4:6, 4:6
Jerzy Janowicz - Norbert Gombos 7:6 (7-1), 6:4, 6:7 (5-7), 6:2
sobota
Marcin Matkowski, Łukasz Kubot - Andrej Martin, Igor Zelenay 6:3, 6:4, 6:4
niedziela
Jerzy Janowicz - Martin Klizan 3:6, 6:7 (4-7), 3:6
Michał Przysiężny - Norbert Gombos 6:3, 6:4, 6:4
(PAP)