Decyzje ws. uchodźców w Europie powinny zapadać w konsensusie, w porozumieniu, a sugerowane przez szefa dyplomacji Niemiec głosowanie większościowe ws. kwot to ostateczność – powiedział w piątek w Starachowicach minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna.
Szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier zasugerował w piątek sięgnięcie w UE po mechanizm podejmowania decyzji większością głosów, by przeforsować wprowadzenie obowiązkowych kwot uchodźców, czemu sprzeciwia się część państw Unii, w tym Polska.
Odnosząc się do tej wypowiedzi Schetyna - który w piątek odwiedził Starachowice (woj. świętokrzyskie) - podkreślił, że jest możliwość głosowania większościowego, bo umożliwia to Traktat Lizboński. Ale, jak dodał, "to jest ostateczność, bo to jest wymuszenie pewnych decyzji". "Ale tak, technicznie jest możliwy taki scenariusz” – zaznaczył minister.
Zdaniem Schetyny jedynie przez porozumienie można pokazać „skuteczną i solidarną Europę”. „Uważam, że tutaj te decyzje powinny zapadać w konsensusie, w porozumieniu, żeby wszyscy wiedzieli, że biorą odpowiedzialność na siebie, że działają jako wspólnota, porozumienie, rodzina 28 krajów. To jest bardzo ważne, bo to jest istota solidarności europejskiej” – powiedział szef MSZ.
Odniósł się także do wcześniejszych słów Steinmeiera, który w czwartek powiedział, że Polska i Niemcy powinny wspólnie zainicjować nową europejską politykę azylową opierającą się na zasadach humanizmu i solidarności.
„Rozumiem to też jako docenienie roli, miejsca Polski i naszej pozycji. To jest bardzo prestiżowe i odpowiedzialne. Wynika także z poczucia solidarności i też wspólnoty, że Polska jest ważna i bez głosu polskiego, bez polskich decyzji, nie uda się w sposób pełny rozwiązać problemu z uchodźcami” – powiedział minister SZ.
Z tego powodu, zdaniem Schetyny „trzeba to zrobić bardzo spokojnie, bardzo racjonalnie”. Jak zapewnił, Polska jest na to gotowa, ale pod warunkiem spełnienia postulatów, jakie stawia na arenie międzynarodowej. „To musi być kompleksowe działanie wynikające z tych dokładnych przemyśleń i racjonalnych decyzji. Tutaj nie podejmiemy żadnej decyzji w sposób nierozważny, czy nieprzemyślany. Mogę to państwu w stu procentach obiecać” – podkreślił.
O słowa szefa niemieckiej dyplomacji, pył też pytany w piątek wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski. "W tej chwili trwa namysł na ten temat, dlatego, że wszyscy widzimy, że polityka migracyjna UE, która dzisiaj obowiązuje, nie spełnia swojej roli, nie działa w sposób efektywny" - powiedział Trzaskowski.
Jak zaznaczył, toczące się negocjacje dotyczące polityki migracyjnej mają doprowadzić do tego, żeby UE była w stanie radzić sobie z tak dużym napływem migrantów.
"Choćby to twarde rozróżnienie na uchodźców i imigrantów ekonomicznych ono nie jest możliwe na gruncie dzisiejszego prawa. Jest to jeden z najważniejszych postulatów premier Ewy Kopacz, by w ogóle móc stworzyć specjalne ośrodki weryfikacyjne, gdzie będzie można tych ludzi od siebie oddzielać i prowadzić twardą politykę powrotową" - podkreślił Trzaskowski. Jak zaznaczył, w tej chwili nie ma unijnej listy krajów bezpiecznych, do których będą odsyłani imigranci ekonomiczni.
"To właśnie w tej chwili negocjujemy i pod tym względem jest w tych słowach sporo prawdy, że musi być reformowana polityka migracyjna i azylowa UE, w czym wszyscy braliby udział" - zaznaczył wiceminister.
Nie zgodził się z tezą, że Steinmeierowi chodziło o to, by "przyjmować wszystkich, i potem ich rozdzielać na poszczególne kraje". "Niemcy nie mówią, żeby przyjmować wszystkich, też są za twardym rozgraniczeniem uchodźców i imigrantów ekonomicznych" - podkreślił.
Trzaskowski odniósł się też do słów szefa niemieckiego MSZ dotyczących możliwości wprowadzenia mechanizmu większościowego podejmowania decyzji ws. kwot uchodźców. Przypomniał, że Traktat Lizboński zmienił się sposób podejmowania decyzji z jednomyślnego na głosowanie większością kwalifikowaną.
"Oczywiście jest tu założenie, że główne tezy reformy strategicznej UE powinny być negocjowane na Radzie Europejskiej, ale prawdą jest, że akurat ta decyzja, o której mówimy, tu decyzja zapada większością kwalifikowaną" - powiedział Trzaskowski.
Schetyna nie zgodził się z tezą, według której Polska jest „głównym hamulcowym” w kwestii uchodźców. „Wielokrotnie rozmawiałem z moimi partnerami z ministrami największych i najważniejszych krajów Unii Europejskiej i nie mają takiego wrażenia. Jesteśmy otwarci do wsparcia solidarnego w kwestii podziału uchodźców, ale musimy pilnować, żeby ta migracja była w sensowny sposób zatrzymana. Musimy chronić południowe granice Unii Europejskiej” – powiedział minister.
Podkreślił, że ważną kwestią jest oddzielenie uchodźców politycznych od imigrantów ekonomicznych. „Wreszcie musimy mieć też prawo, jak wszystkie kraje europejskie, dla tych którzy nie podlegają procedurze azylowej, żeby można ich było odesłać do miejsca skąd przyjechali” – zaznaczył Schetyna, nazywając te kwestie „wspólną troską europejską”.
Według ministra „wszystko jest możliwe, ale wymaga pracy". "Nie można zacząć i skończyć na podziale uchodźców, którzy są w Europie” - dodał. Jego zdaniem trzeba to zrobić, ale ponadto należy „wykonać wiele aktywności i podjąć wiele wyzwań na Morzu Śródziemnym, przy granicy tureckiej, przy granicy syryjskiej, przy granicy libijskiej, zainwestować w ośrodki rejestracyjne, w tzw. +hot spoty+ gdzie będą przyjmowani” - ocenił szef MSZ.
Jak dodał, ograniczenie europejskiej dyskusji ws. uchodźców jedynie do „mechanicznego podziału liczb” tak naprawdę „niczego do końca nie załatwia”.
Zapytany o stanowisko Polski na przyszłotygodniowy szczyt UE ws. uchodźców Schetyna przypomniał, że najpierw w poniedziałek odbędzie się spotkanie ministrów spraw wewnętrznych, które będzie przygotowało posiedzenie Rady Europejskiej. „We wtorek zbiera się Rada Ministrów, będziemy analizowali sytuację i stanowisko pani premier Ewy Kopacz, z którym pojedzie do Brukseli w środę” – zapowiedział.
Zdaniem Schetyny w tym wypadku „jedno zależy od drugiego”. „Wiemy, że te dni będą krytyczne jeśli chodzi o decyzje i będziemy do tego przygotowani” – ocenił.
Zgodnie z prezentowanym dotychczas m.in. przez Ewę Kopacz stanowiskiem, Polska ma większe możliwości w kwestii przyjęcia uchodźców niż zadeklarowane już 2 tys., ale chce spełnienia trzech warunków ws: oddzielenia imigrantów ekonomicznych od uchodźców, uszczelnienia granic UE oraz możliwości weryfikacji uchodźców przez polskie służby.
Odnosząc się do tego, co wokół uchodźców dzieje się w polskiej polityce, Schetyna ocenił, że „cokolwiek się nie zdarzy 25 października i jakikolwiek rząd będzie po 25 października to sprawa uchodźców nie zniknie". "Ona ciągle będzie konieczna do rozwiązania przez Europę i także przez Polski rząd. Ten, następny, każdy inny bo to jest sprawa, która jest najważniejsza dla przyszłości Europy” – powiedział. Zdaniem Schetyny od bardzo dawna na Starym Kontynencie nie było takiego zagrożenia dla istoty i funkcjonowania UE.
„Dlatego mówimy o odpowiedzialności. Nie widzieć tego tylko w przestrzeni kampanii wyborczej i możliwości ugrania kilku punktów procentowych, tylko w całości, jak my mamy sobie z tym poradzić” – podkreślił minister.
W związku z kryzysem migracyjnym szef Rady Europejskiej Donald Tusk zwołał na środę 23 września nadzwyczajny szczyt UE. Dyskusja będzie dotyczyć podziału 120 tysięcy uchodźców znajdujących się już w Unii lub w obozach dla uchodźców.
Dzień wcześniej ministrowie spraw wewnętrznych państw UE podejmą kolejną próbę porozumienia w sprawie podziału 120 tys. uchodźców, docierających do państw na zewnętrznych granicach Unii. W poniedziałek nie osiągnęli konsensusu w sprawie zaproponowanego przez KE programu relokacji uchodźców. Czechy i Słowacja, popierane przez Polskę i Węgry, chciały zapisać w dokumencie końcowym spotkania, że podział uchodźców będzie oparty na zasadzie dobrowolności. Propozycja KE przewiduje ustalone kwoty uchodźców, przypisane do poszczególnych krajów.
W czwartek propozycję KE w sprawie rozdzielenia między państwa unijne 120 tys. uchodźców poparł Parlament Europejski. Opinia została wydana w trybie pilnym, aby umożliwić jak najszybsze działania, gdy państwa członkowskie podejmą decyzję w tej sprawie.
Podczas briefingu w Starachowicach minister SZ został także zapytany o sprawę listu polskich rodzin z Mariupola na Ukrainie do polskich władz, w którym apelują o pomoc w obliczu niestabilnej sytuacji w Donbasie. Przyznał, że nie zna treści tego listu. Zapewnił jednak, że sprawa Polaków na Ukrainie jest „w głębokiej uwadze” polskiego MSZ.
„Kiedy doszłoby do jakiś starć, czy zagrożenia życia dla Polaków tam mieszkających, to wtedy oczywiście reakcja państwa polskiego będzie błyskawiczna” – zapewniał. „Na razie zawieszenie broni jest utrzymywane w Donbasie, także w Mariupolu, tak że nie ma bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia. A jakie będą następne kroki? Tutaj jesteśmy otwarci do rozmowy” – podkreślił minister. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama