Ewa Malcher
Dom Samotnej Matki to wyjątkowe miejsce. W ciągu siedmiu lat istnienia na chicagowskim Jackowie udzielił schronienia około setce kobiet z dziećmi. Z kilkumiesięcznego pobytu w placówce najczęściej korzystają ofiary przemocy domowej lub matki borykające się z problemami finansowymi.
To między innymi na pomoc dla nich oraz na działalność schroniska przeznaczony został dochód z pikniku charytatywnego, który w minioną niedzielę odbył się na terenie ośrodka Casa Italia w Stone Park na południowym przedmieściu Chicago. Organizatorkami dobroczynnej imprezy były Siostry Misjonarki Chrystusa Króla.
Odpowiedzialna za dom siostra Marta przyznała, że w tym roku było nieco gorzej z frekwencją w porównaniu z poprzednimi edycjami festynu. Dopisała jednak pogoda, jak też i humory. W części artystycznej wystąpiło Studio Tańca Nowoczesnego „Jump”, zespół góralski Siumni oraz amerykański zespół bębniarzy Chicago Drum Battery. Do tańca miksował niezawodny Bartek Zieliński. Wielkim powodzeniem cieszyło się wykonanie utworu grupy Maanam “Krakowski spleen” przez członków Sokół Riders.
Dużym zainteresowaniem gości cieszyła się loteria fantowa, w której do wygrania był między innymi bilet lotniczy do Polski, rowery, tablety, telewizor plazmowy. Także na najmłodszych uczestników festynu czekały liczne atrakcje. Dzieci miały okazję bawić się w dmuchanych namiotach, pomalować sobie artystycznie twarze i zajadać się smacznymi lodami.
Dom opieki nad samotnymi matkami powstał z inicjatywy siostry Marty Cichoń siedem lat temu. Inicjatywa okazała się niezwykle trafna i potrzebna. Jednak prowadzenie tego typu placówki wiąże się ze sporymi wyzwaniami finansowymi. Każdy datek czy ofiara bardzo się liczy, a piknik, jak ten w ubiegłą niedzielę wydatnie wspomaga budżet sióstr misjonarek.
Dom Samotnej Matki to specjalne miejsce. Mogą w nim znaleźć schronienie kobiety, które mają odwagę powiedzenia STOP przemocy domowej, które chcą coś w swoim życiu zmienić i potrzebują wsparcia nie tylko finansowego, ale także duchowego i mentalnego.
Tekst i zdjęcia Artur Partyka
